Rozdział 13 „ Teoria"

457 37 0
                                    


Dystrykt Trost. Główna siedziba zwiadowców.

- Jeszcze chwila i będziemy na miejscu. – rzekła ciepłym tonem Sarah, poklepując swoją siwą klacz. W oddali widać było już zamek zwiadowców. Pierwsze krople cichym szeptem spadły na rozżarzoną słońcem ziemię. Burzowe chmury przysłoniły błękit nieba. Otulając cieniem leśną okolicę. Zawiał silny chłodny wiatr, który wstrząsnął liśćmi na pobliskich drzewach. Sarah chwytając za wodze, pospieszyła konia docierając pod główną bramę siedziby korpusu. Przejeżdżając przez dziedziniec, spojrzała w stronę podwórza na którym nie było żywej duszy. Pustki. Wszyscy zapewne schronili się przed deszczem w zamkowych komnatach, pomyślała zostawiając Miraż w stajni. Wdrapując się schodami na trzecie piętro wpadła niespodziewanie na półkownik Hanji Zoe, która szła w przeciwnym kierunku wraz ze swoim podwładnym Moblitem. Kiedy obie kobiety minęły się, okularnica jak gdyby otrząsnąwszy się, przystanęła obracając się za siebie.

- Hej Ty! – zawołała, zwracając się w stronę blondynki. – Czy ty nie jesteś przyjaciółką szeregowej Raven ? – zapytała wbijając tuż za grubych szkieł brązowe spojrzenie w zwiadowczynię. Ta skinęła głową, po chwili przypominając sobie, że przede wszystkim w obliczu wyższych rangą powinna zasalutować, tym samym okazując należyty szacunek. Jednak Pani półkownik spychając na bok uprzejmości przeszła do sedna sprawy. Mówiąc z powagą wypisaną na twarzy. – Twoja przyjaciółka miała wypadek. – dostrzegając strach w oczach dziewczyny przybrała bardziej łagodny ton. – Uderzyła w drzewo i spadła z dużej wysokości tracąc przytomność, nie wiem jak to się ...

- Gdzie ona jest?! – krzyknęła Sarah podbiegając do Hanji. – Gdzie?! Jest cała ? żyje ? mogę się z nią zobaczyć ? – dopytywała szarpiąc kobietę za poły peleryny. Zoe ze spokojem wymalowanym na twarzy spojrzała w przerażone szmaragdowe oczy. – Gdzie jest Si?! Błagam powiedzcie mi!

- Co to za hałasy?! – z końca korytarza dobiegł ich niski chłodny głos kapitana oddziału specjalnego. Wolnym krokiem zmierzał w ich stronę. Sarah zastygła bezruchu a Hanji, jak to miała w swoim zwyczaju, powitała swojego towarzysza uśmiechem rozciągając jego imię swym donośnym krzykiem.

- Levi! Ta dziewczyna – wskazała na rozhisteryzowaną blondynkę. – Ona ...

- Gdzie Si?! – swoje pytanie Sarah tym razem skierowała do bruneta. – Co z nią zrobiliście?!

- Uspokój się. – zarządził beznamiętnie Levi, taksując chłodnym spojrzeniem młodą zwiadowczynię. – Jest w zachodnim skrzydle szpitalnym. – wyjaśnił.

Sarah nie potrzebowała więcej informacji. Odepchnęła od siebie pułkownik, tak, że kobieta zatoczyła się niemalże upadając na ziemię. Summer zaś pędem rzuciła się przez korytarz wprost do ambulatorium w którym znajdowała się Sina. Kiedy weszła do pomieszczenia, spojrzała na jedno z łóżek.

Spojrzała i zamarła a jej serce zabiło dwa razy mocniej.

- Siostrzyczko. – szepnęła ze łzami w oczach.

***

- Jak to się mogło stać ? – zapytał sam siebie Deisler krążąc z kąta w kąt już od dobrych dwudziestu minut. Co chwilę powtarzał to pytanie, wzdychając i przewracając oczami. Był cały spocony, blady i zmęczony. Wszyscy w piętkę siedzieli od dłuższego czasu w jednej z komnat zastanawiając się nad wydarzeniem z treningu jaki miał miejsce trzy dni temu.

Viktoria Rivers, jako pierwsza przerwała tę nieustającą ciszę.

- Mógłbyś usiąść? Od tego chodzenia kręci mi się w głowie. – marudziła rudowłosa dziewczyna o głębokich piwnych oczach. Jej włosy były związane w dwa warkocze przeplatane w słowiański wianek. Siedząc na pryczy śledziła kroki towarzysza zastanawiając się, co właściwie tutaj robi. I kto to jest w ogóle Sina ? Będąc na treningu orała tekturowe tytany z determinacją i zacięciem, gdy nagle do jej uszu dobiegł przeraźliwy wrzask. Dolatując na miejsce zobaczyła mnóstwo krwi i leżącą nieopodal nieprzytomną dziewczynę. Tę samą, która kilka tygodni temu na stołówce zrobiła burde przybijając dłoń jednego ze zwiadowców. Victoria nie znała osobiście Siny, dlatego też nie potrafiła się odnieść do tej sytuacji. Miała wiele pytań. Jednak atmosfera panująca w pomieszczeniu, była tak gęsta i nieprzyjemna, że nie śmiała zaczynać tematu. Widząc blade, zmartwione twarze swoich przyjaciół, mogła tylko obserwować bieg wydarzeń.

Ostatnia misjaWhere stories live. Discover now