Rozdział 18 "Dotyk przeszłości"

361 37 11
                                    


Kufel z opróżnionym czerwonym winem z hukiem wylądował na blacie.

- Więcej nie pije. - rzekła Sarah przekrzykując gwar i dudniącą w uszach muzykę. - Jeszcze jeden łyk a mój żołądek, wbrew mojej woli przypomni mi jak wyglądają suchary z dzisiejszego śniadania. - żaliła się w przerwach między pijacką czkawką.

Było grubo po północy. Deisler, Alex i Simon niemal zlądowali pod stołem mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem a każde bełkotało w tylko sobie znanym języku. Jedyne, które zdały zachować trzeźwość umysłu, były Nicole i Wiktoria siedzące obok półprzytomnej Sary. Reszta zwiadowców na sali powolnym pląsem wędrowała między stołami wlewając bądź wylewając z siebie alkohol. Inni zaś krzykiem starali się zagłuszyć dźwięki muzyki dobiegające z szafy grającej. Kiedy melodia na chwilę ustała, Nicole i Wiktoria podeszły do blond włosej Zwiadowczyni odsuwając kufel wina, po który Summer właśnie sięgała. Oburzona zachowaniem koleżanek, szmaragdowo oka wydęła wargi i zmarszczyła gniewnie brwi. Mętnym wzrokiem spojrzała na obie dziewczyny, które dwoiły o troiły się w jej oczach.

- Ej! a ja wam się mieszam do herbaty, którą pijecie? Nie? to wy nie wpierdalajcie się do mojego wina. -mówiąc to wystawiła język, niczym dziecko i przytuliła twarz do kufla w oznace buntu. Obie towarzyszki westchnęły ze zrezygnowaniem, niemal przejeżdżając sobie otwartą dłonią po twarzy.

- Doprawdy, gorzej niż dziecko. - skomentowała Rudowłosa patrząc na pijanego Deiselra, który nucił teraz zawiłą serenadę będąc wtulony do nogi krzesła. Resthor uniosła brwi, po czym pokiwała głową z niedowierzaniem. - Spraliście się gorzej niż Żandarmeria i Stacjonarni w jednym.

- O wypraszam sobie! – czknęła Sarah, unosząc palec wskazujący ku górze. - Nie porównujcie mnie do tej pieprzonej bandy zapijaczonych ochlsupów! Ja przyja.. przma... Tch. kurwa! - zaklęła. - Znam swój umiar. - dokończyła zdając sobie sprawę z tego, że język zaczął się jej plątać.  Wiktoria przewróciła oczami.

- "Przynajmniej" i "ochlapusów" - poprawiła ją Nicole, literując każde słowo.

- A gdzie Sina? - zapytała piwno oka, rozglądając się po nietrzeźwym zgromadzeniu.

Sarah w akompaniamencie pijackiej czkawki, nie obracając się za siebie wskazała kciukiem na pusty stół przy ścianie.

- A z dowództwem.

-... którego nie ma. - dodała Sharzinger. Blond włosa zataczając się, spojrzała przez ramię widząc puste miejsca, przy których do niedawna jeszcze siedziało dowództwo i jej przyjaciółka. Teraz, po ich obecności została tylko porcelanowa filiżanka. Summer z przejęciem odsunęła o siebie kufel, bełkocząc pod nosem. 

- Kurwa ... nie pije więcej. Si zamieniła się w pieprzoną filiżankę. 

***

Nim dotarło do niej cokolwiek, została siłą popchnięta do przodu, ryjąc boleśnie kolanami o kamienną podłogę. Do jej uszu dobiegł szczęk przekręcanego zamka. Spojrzała przez ramię, widząc za zamkniętymi drzwiami wysokiego mężczyznę skrytego w gęstym cieniu. Sina zmrużyła oczy. W nikłym świetle pochodni dostrzegła jedynie zarys sterczących jasnych włosów i błękitnych oczu, patrzących na nią z nieokiełznaną wrogością. Postępując krok do przodu, chłopak wyłonił się spod odsłony mroku, ukazując w pełni swoje oblicze.

Oczy Raven rozszerzyły się. To co zobaczyła przed sobą, przerosło jej najśmielsze oczekiwania.

Przed dziewczyną w żołnierskim mundurze, stał solidnie zbudowany, wysoki Zwiadowca. Ten sam, któremu brunetka jeszcze kilka miesięcy temu w akcie rozróby na stołówce, złamała przedramię i przybiła dłoń do stołu. Jego twarz, która wykrzywiona była w szerokim, parszywym uśmiechu, utwierdziła ją w przekonaniu, że bynajmniej nie przyszedł porozmawiać. Dlatego Sina dźwigając się na równe nogi, stanęła w pozycji obronnej, kątem oka rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu. Znajdowali się w gabinecie. Dwa regały stały obok siebie, tuż pod ścianą, na półkach których uginały się książki. W kącie drewniana komoda a za sobą miała solidne biurko. Okno z którego wydobywała się księżycowa łuna, było zamknięte i do połowy przysłonięte ciężką, bordową zasłoną.

Ostatnia misjaWhere stories live. Discover now