„Nie potrafię dokończyć spraw
I nie potrafię wypełnić własnych słów
Jutro zginie ostatni ślad
Zapomnicie, że byłam tu."~ Coma „Piosenka pisana nocą."
Krew na pelerynie zdążyła już wyparować, kiedy Sina z powrotem wylądowała na ziemi. Podchodząc chwiejnym krokiem do towarzyszy, zauważyła Noel nieprzytomną, leżącą na trawie. Colin zdążył dojść do siebie, choć jego krzyki bólu roznosiły się po okolicy. Miał złamane przedramię i narzekał na plecy, kiedy solidnie przywalił nimi o twardy grunt. Reszta poza lekkimi otarciami i brudnym mundurem, wyszła z walki bez szwanku. Kapitan pochylając się nad blond włosą sprawdził jej reakcje na bodźce.
- Co z nią ? – zapytała Ignis z troską w głosie, o którą wcześniej Sina nigdy by jej nie podejrzewała.
Kapitan odchylił się i westchnął, a na jego twarzy wdarł się smutek, który przemienił się w złość, gdy dostrzegł brunetkę. Wstając, podszedł szybkim stanowczym krokiem i chwycił niczego spodziewającą się Raven za poły munduru.
- Co ja ci mówiłem do cholery! – zagrzmiał prosto w jej twarz. – Miałaś wspomóc towarzyszy! Dlaczego odstąpiłaś od rozkazu?!
- Przepraszam. – mruknęła, patrząc gdzieś w bok. – To był impuls.
- Przez twój „impuls" twoi towarzysze broni mogli przepłacić to życiem!
- Sam Kapitan mówił. – zaczęła, już jakby odważniej, spoglądając w jego ciemne zielone oczy w których obecnie dostrzegała igrający gniew. – Żebym nie wikłała się w walkę, jeżeli czuję zawahanie. – zmrużyła oczy, jednocześnie ściągając przy tym brwi, przez co jej ekspresja wydawała się teraz nadzwyczaj buntownicza i groźna. – Nie czułam strachu, przynajmniej przez chwilę. – zatrzymała się w pół słowie, by kontynuować dalej. – Czułam, że tym razem dam radę i nie stchórzę jak wcześniej.
Cross przez chwilę stał w zastygłej pozie, analizując słowa swojej podwładnej. Miała wyrzuty sumienia, że zawiodła samą siebie i dlatego rzuciła się w wir walki, nie zważając na rozkazy. Chciała samej sobie udowodnić, że nie jest tchórzem i nie zamierza stać bezczynnie, podczas gdy jej kamraci przelewali krew. Po części ją rozumiał, dlatego też po chwili jego gniew ulotnił się, a Sina ponownie poczuła grunt pod nogami. Puścił ją, oddalając się do reszty oddziału.
- Eliot, weźmiesz Noel ze sobą, Colin, ty pojedziesz ze mną. – zmarszczył brwi. – Z takimi obrażeniami nie będziesz w stanie prowadzić konia samodzielnie. – spojrzał w stronę Rosenberg, pomagającej wstać chłopakowi na nogi. – Ignis, weźmiesz ze sobą oba konie. – po czym na powrót obejrzał się w stronę brunetki. – Sina, przejmiesz zwiad, pojedziesz tuż obok mnie.
Dziewczyna skinęła głową. Wszyscy wystartowali chwilę później, obierając kierunek na północny zachód, gnając w stronę jednostki wspierającej. Sina przez ten czas informowała Crossa o sygnałach dymnych, jarzących się na niebie.
- Lewy zwiad, linia 3, zmiana kierunku! – poinformowała, wyciągając przed sobą broń palną. Huk wystrzału spłoszył pobliskie ptaki, a w górę poszybowała jaskrawa wstęga.
- Z racji, że nasze siły zbrojne mocno ucierpiały, lepiej będzie unikać walki aż do postoju.
- Postoju?! – zdziwiła się brunetka. – Planujemy postój ? nie wracamy tego samego dnia z powrotem za mury ?!
Tego się nie spodziewała. Nikt wcześniej nie uświadomił ją jaki jest konkretny plan podróży. O szczegółach byli poinformowani jedynie żołnierze wyższego stopnia. To mocno kolidowało z jej koncepcją. Nie mogła jednak nic na to poradzić. Sarah zapewne też już wiedziała jaki jest cel wyprawy. Musiały zatem uzbroić się w cierpliwość i poczekać na dogodny moment w którym będą mogły uciec.
YOU ARE READING
Ostatnia misja
Fiksi PenggemarMarzenia często nie idą w parze z rzeczywistością. Dzieli je cienka i jakże niezatarta granica, gdyż życie pisze różne scenariusze. Ten z pewnością pisany był ręką autora, który miał parszywe poczucie humoru, bo zamiast w korpusie Zwiadowczym, wylą...