Rozdział Siedemnasty

1.4K 124 82
                                    


Draco zwinął się w rozkosznych konwulsjach, zaciskając palce na ramionach Harry'ego. Ten zaś błądził językiem gdzieś po dolnych częściach jego ciała. Niespodziewanie jednak uczucie błogości zniknęło, a Malfoy ze zdezorientowaniem otworzył oczy.

- Dlaczego przestałeś? - Zapytał zdziwionym tonem, próbując podnieść głowę. W odpowiedzi Harry podniósł się odrobinę, ująwszy rękę Draco. Wskazał na jego palec serdeczny znaczącym wzrokiem.

Malfoy pojął w mig, o co chodzi ciemnowłosemu. Parsknął, a potem zdecydowanym gestem ściągnął obrączkę i rzucił ją jak najdalej od siebie. Pierścionek z brzdękiem odbił się od szyby okna i poturlał się gdzieś pod kanapę.

- Jebać to - stwierdził Draco, a potem ujął twarz Pottera w obie dłonie i szepnął. - Tylko ty.



Harry Potter obudził się z ostrym bólem głowy. W dodatku coś mocno przygniatało go do kanapy, pozbawiając go oddechu. Zerknął na stolik niemal uginający się od opróżnionych puszek piwa, a potem rozmasował sobie skronie. Nie dziw, że rano spotkał go aż tak wielki kac.

Ze zdziwieniem zdał sobie sprawę, że jest cały zziębnięty, ponieważ zasnął kompletnie rozebrany, jego ciuchy walały się po podłodze. Ale było ich podejrzanie za dużo...

Potem przekręcił głowę w drugą stronę, czując łagodne łaskotanie w podbródek. Z zaskoczeniem odkrył mocno wtulonego w jego nagą klatkę piersiową Malfoya, który cicho chrapał pod nosem. Jego palce kurczowo zaplątały się w ciemne włosy Harry'ego. Potter zmarszczył nos, czując od niego smród alkoholu, a potem powoli zaczął sobie przypominać szczegóły wczorajszej nocy.

Ciepłe usta Draco, smagnięcia jego palców po skórze Pottera, szorstki język i słodka ślina, jego głośne jęki. Harry uśmiechnął się delikatnie z zadowoleniem. A zatem to wszystko prawda...

Podparł się na przedramieniu i pogładził blady, piegowaty policzek blondyna lekko, czując przepełniającą go miłość do Malfoya.

Wpatrywał się w tę twarz z zachwytem, rozkoszował się doznaniami dotyku miękkiej skóry Draco. Blondyn zacisnął mocniej powieki i przez sen lekko się uśmiechnął, rozchylając wargi.

Właśnie wtedy przerażenie spadło na Pottera jak grom z jasnego nieba. Ta starsza o dwadzieścia lat twarz, mimo iż postarzała, nadal należała do tego samego człowieka, którego zaczął znikąd kochać, a jeszcze szybciej nienawidzić. Głowę zalała fala okrutnych i bolesnych ech pamięci, urywków zdań i szyderczych słów, a największe cierpienie zadawały wspomnienia z ostatniej klasy, właśnie tego w roku, w którym zaczęli się spotykać. Pamięć ożyła, choć szesnaście długich lat próbował uścisnąć te wydarzenia w najciemniejszym zakamarku swojego mózgu i już nigdy do nich nie wracać.

Nie udało się.

Pocieszanie na schodkach przed gabinetem McGonagall, wycieczka do Hogsmeade, ich pierwszy pocałunek pod jemiołą w Pokoju Życzeń, pierwsza wspólna noc w łazienkach prefektów i kolejne

w pokoju Harry'ego albo Draco, pocałunek na oczach reporterów w Ministerstwie Magii, szukanie domu i uratowanie matki Malfoya.

To wszystko były radosne wspomnienia, które w chwili obecnej były echem prawdziwych, szczęśliwych dni w głowie Harry'ego. Ale przecież nigdy tak naprawdę nie było cukierkowo, każde

z tych wydarzeń wiązało się z bólem, kłamstwem i raniącymi słowami Draco, który...

,,Po szóstej klasie przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Z wiadomych przyczyn. Ale kiedy dowiedziała się o aresztowaniu moich rodziców, wzięła mnie na wieżę.''

I końca nie będzie //DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz