Pierwsza część z wielu historii

8 1 0
                                    

      Edmund

  Zaniosłem czarną torbę Samanty na górę. Schodząc po schodach usłyszałem głosy z kuchni.

  -O czym rozmawiacie?- Popatrzyłem na obie Kobiety. Samanta opuściła głowę w dół jedząc obiad,a Pani Kitty tylko się uśmiechnęła.

Zjedliśmy posiłek i skierowałem Samante do pokoju gościnnego, gdzie zostawiłem jej własność.

-Pokój dość  skromny, ale myślę, że  Ci się spodoba.- Popatrzyła na mnie jakoś z pod byka.

- Żartujesz sobie? Tu jest niesamowicie.- Podeszłam do doniczki z jakimś Kwiatem. Wziąłem głęboki oddech.

- Uwielbiam storczyki , a jeszcze tak pięknych kolorów na tej roślinie nie widziałam.- Zachwycała się  nimi. Jej twarz zdradzała,że  kocha chyba każdy  drobny kwiat.

- Mógłbyś powiedzieć skąd ta fototapeta?- Pokazała palcem na ścianę. W sumie nie wiem w jakim kraju zostało zrobione to zdjęcie.

- Jakieś góry. Nie wiem gdzie są,  po prostu  spodobały mi się. To kupiłem.- Uśmiechnęłem się, nie wiedząc co dalej powiedzieć.

- To w Zakopanem w Polsce.- Wypuściła z ust głośne powietrze. Poszedłem do niej bliżej i razem z nią patrzyliśmy na ścianę.

- Jeździłam tam, z dziadkami.. Zanim zmarli.- Odwróciłem się  do niej. Patrząc prosto w piwne  oczy brunetki, otarłem jej łzy.

Zostawiłem Samante samą w pokoju, zeszłem na dół  do kuchni. Nasypałem Baksterowi jego ulubiony przysmak.

-Ta kobieta to zagadka. Ale czuję ,że to właśnie o jej serce powinienem się starać.- Wlałem sobie wody z cytryną i usiadłem przed wyspą kuchenną.

-Widzisz Edmund. Jeżeli tak Ci mówi serce to wiesz co robić.- Nie odwracając się do mnie dalej sprzatała blat.

-Już cośo niej wiem. A właśnie.. o czym mam jej powiedzieć?- Zapytałem i wtedy właśnie Pani Kitty się odwróciła.

-Widzisz Kochaniutki. Wiesz,że mam nie wyparzony język.- Nie wiem czy to było pytanie czy nie. Ale przytaknełem.

- Więc  powiedziałam jej ,że Cię wychowała. Zapytała  sie gdzie są Twoi rodzice. Widać ciekawska z niej babka.- Uśmiechnęła się puszczając do mnie oczko.

  Po rozmowie z kochaną staruszką, wyszedłem na spacer z psem. Po drodze zauważyłem kwiaciarnie, wszedłem  i zacząłem sie rozglądać.

- Pomóc  może? - Zapytała młoda ruda, dziewczyna. Na oko może miała  szesnaście lat. W końcu  jest początek lata, każda praca nawet drobna będzie dobra na CV.

-Szukam kwiatów, jakiegoś bukietu. Ale nie wiem jakich.- Podrapałem się w kark.

- Dla Narzeczonej? Mam tu Szafranki idealne na ten sezon.- Uśmiechnęła  się ,sięgając fioletowe kwiaty.

-W małym  bukiecie niech będą z dwadzieścia sztuk. - Dziewczyna kiwnęł głową ,po czym skierowaliśmy sie do kasy.

Niosąc  bukiet w ręku, razem z Baksterem wróciliśmy do posiadłości.
Na stoliku nocnym włożyłem kwiaty do wazonu. Tak aby nie obudzić dwudziestoosmiolatki. Poszedłem do sypialni, położyłem się i odplynęłem do snu.

Dziewczyna  Z  Facebook'a ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz