§1§

866 28 18
                                    

Pierwsze co poczułam to inne powietrze niż te w Polsce.
Przyjemny ciepły wiatr otulił moją twarz jak zarazem sylwetkę.
Było lato, słońce świeciło, ptaki dawały o sobie znać typowym ćwierkaniem. A po chmurach nie było żadnego śladu.

Weszłam do ogromnego pomieszczenia aby odebrać swoje bagaże. Co prawda nie musiałam długo czekać, bo z jakieś 15-20 minut. Nie zważając na to że ludzi naprawdę było ogrom.

Gdy odebrałam torby od razu wyszłam z pomieszczenia i złapałam taksówkę do której wsadziłam bagaże a następnie pojechałam pod wskazany przeze mnie adres.

Co prawda miałam już lokum wynajęte, był to domeczek, nie za duży nie za mały. W sam raz dla mnie.

Kiedy taksówkarz podjechał pod moją posiadłość wręczyłam należną kwotę, opuściłam auto i z bagażnika wciągnęłam moje bagaże.
Następnie z torby wyłowiłam klucze i sprawnym ruchem otworzyłam drzwi.

Było to pomieszczenie z większością bieli, jedna czy dwie ściany były pokryte jasną szarością co bardzo mi się spodobało.

Odłożyłam swoje bagaże gdzieś w kąt i z zainteresowaniem zaczęłam przeglądać resztę mojej posiadłości. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to szklane przesuwane drzwi. Pewnym krokiem podeszłam do wyboru szklanego i przesunęłam w bok. To co zobaczyłam, olśniło mnie.
Za szybami znajdował się piękny i zadbany ogródek w którym znajdowała się duża huśtawka dla dwojga osób. Również ławeczki które po obu stronach miały kwiatki co dodawało większego uroku.

Kiedy zobaczyłam wszystkie pomieszczenia cieszyłam się jak dziecko.

Po upływie czasu wzięłam się za walizki i zaczęłam wypakowywać z niej wszystkie rzeczy.

Po wykonanej czynności położyłam się na swoim łóżku gdzie dopadło mnie ogromne zmęczenie.
Pewnie przez strefę czasową które teraz dopiero odczułam. Nie czekając dłużej zamknęłam swe powieki i w mgnieniu oka zasnęłam.

Obudziłam się około godziny 10 i bez żadnego oporu wstałam, zrobiłam poranną toaletę, wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i się pomalowałam.

Dziś w planach miałam zwiedzić centrum Seulu i zrobić przy okazji zakupy - lodówka świeciła pustką.

Zebrałam się i poszłam na przystanek który znajdował się w pobliżu mojej posiadłości. Sprawdziłam rozkład jazdy i znalazłam odpowiedni autobus który zawiezie mnie prosto do centrum. Po szczęściło mi się!

Odczekałam tą 'chwilę' i wsiadłam do autobusu, było dużo ludzi jak na komunikację miejską przystało.
Nie wiem ile dokładnie minęło kiedy autobus zatrzymał się na odpowiednim przystanku, tak przynajmniej myślałam że na dobrym.

Podeszłam do tablicy informacyjnej w sprawie autobusu który mógłby mnie zawieść spowrotem. Jest dokładnie za 3 godziny.
Westchnęłam cicho i podążyłam za ludźmi, nawet tak tego nie mogę nazwać. Przepychałam się z nimi na lewo i prawo, tego dnia naprawdę było dużo ludzi, ale czy nie ma tak zawsze?

Weszłam do jakiegoś supermarketu i zabrałam wózek wiedząc że te zakupy będą dosyć spore, nie było jakiś dużych tłumów, produktów było wiele więc co chciałam to znajdowało się to na odpowiednim miejscu.

Kiedy znalazłam się przy kasie wypakowałam wszystko na taśmę, widząc chłopaka z jedną rzeczą, przepuściłam go.
- Przepraszam, niech Pan pójdzie przede mną. - Rzekłam a w odpowiedzi dostałam ciche 'dziękuję'.
Był to o wiele wyższy chłopak, brązowe włosy które wydostawały się z jego czapki, równie oczy tego samego koloru. Reszty twarzy nie ujrzałam bo przeszkadzała mi w tym maseczka.

Za nim się spojrzałam byłam przy kasie zapłaciłam za zakupy i wpakowałam wszystko do reklamówek a następnie wyszłam z sklepu.
Aktualnie mogę stwierdzić że jestem głupia, nakupywałam naprawdę tego dużo a w dodatku te torby są tak cholernie ciężkie.

Przeklnęłam pod nosem i wzięłam jakoś te torby w swoje drobne dłonie.
Nagle podbiegł do mnie ten sam chłopak którego widziałam w sklepie.
- Może Pani pomóc? - Zapytał trochę nie śmiało, przytaknęłam i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie mów do mnie Pani, bo wydaje mi się że mamy tyle samo lat. - Zaśmiałam się a chłopak westchnął. - Mów mi [T.I]. - Dopowiedziałam, on za to wyglądał na zakłopotanego.
- To nie jest koreańskie imię prawda? - Zapytał.
- Otóż nie. - Po raz kolejny się zaśmiałam. - To polskie imię.
- A więc jesteś Polką?
- No tak. - Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił gdyż mogłam rozpoznać to po jego oczach.
- Ja jestem Jungkook. - Oznajmił i lekko się ukłonił.
- Miło mi. - Odpowiedziałam dobrze znając chłopaka z zespołu.
- Jesteś w zespole prawda? - Zapytałam specjalnie aby zobaczyć czy będzie wstanie mi odpowiedzieć.
- Eee.. - Zmieszał się na moje wypowiedziane słowa.
- To że jestem z Polski, nie znaczy że nie mogę być waszą fanką. - Westchnęłam. - Powinieneś wiedzieć że jesteś znany na całym świecie tak jak twój zespół.
- Nie było tematu dobrze? - Zaśmiał się. - Ile jeszcze? - Dopytał.
- Musimy jechać komunikacją miejską..- Rzekłam spoglądając na wokalistę.
- O nie, nie tylko to. Ahh Trudno raz się żyje. - Wypuścił powietrze i poprawił swoją maskę.

Kiedy wiedliśmy do autobusu, chłopak od czasu do czasu rzucał mi krótkie spojrzenia a zaraz po tym spuszczał  głowę bojąc się że ktoś go rozpozna. Nie dziwię się, też nie chciałabym być na miejscu tancerza, możliwe że jeszcze miałby kłopoty a obydwojga nie chcieliśmy tego.

Gdy pojazd się zatrzymał pociągnęłam Jungkooka lekko za rękaw dając mu znać że to mój przystanek, wysiedliśmy i ponownie nosząc torby poprawił maseczkę.

- Spokojnie. - Rzekłam kiedy chłopak wydawał się być przestraszony. - Zaraz będziemy, za dosłowne 3 kroki. - Dodałam a tancerz odetchnął z ulgą.
- Więc zapraszam. - Otworzyłam drzwi w których przepuściłam gościa. - Może kawy, herbaty? - Zapytałam się z grzeczności.
- Herbaty, poproszę. - Oznajmił i wniósł torby do kuchni.
Ja zaraz po nim również weszłam do pomieszczenia i zabrałam się za robienie ciepłego napoju dla nas obojga. Kiedy dzbanek dał o sobie znać zalałam gorącą wodę do kubków i czekałam aż herbata się zaparzy, w między czasie zerkałam na poczynania chłopaka.

Widocznie był zaciekawiony, bo gdzieś błądził wzrokiem po mieszkaniu.

Wzięłam gorąca ciecz i podałam mu pod nos, ten jakby znalazł się w innym świecie. Nie zwracając na mnie uwagi szturchnęłam chłopaka lekko w ramię.
- Um już jest gotowa? - Zapytał zdezorientowany.
- Już od dwóch czy trzech minut. - Westchnęłam z rozbawieniem, zakłopotanie mężczyzny wywołało u mnie uśmiech na twarzy.
Piliśmy napój rozmawiając o różnych rzeczach i zainteresowaniach, szczególnie więcej rzeczy było na mój temat - Dlaczego Korea, i tym podobne.

Plotkowalibyśmy gdyby nie telefon chłopaka który zaczął niezmiernie dzwonić. Ten widząc wyświetlacz gałki mu się powiększyły i przeprosił aby odebrać owy telefon. Po nie całej minucie czekania, chłopak oznajmił że musi już niestety iść, skinęłam głową i odprowadziłam go do wyjścia.
- Dziękuję za herbatę. - Oznajmił.
- A ja dziękuję z zakupami. - Rzekłam i uśmiechnęłam się czule.

Gdy chłopak opuścił moją posesję zdałam sobie sprawę że tak naprawdę możemy się już nie spotkać. Kolejny raz w ciągu tego dnia przeklnęłam cicho pod nosem i wypakowałam z torb zakupy. Przynajmniej lodówka nie świeciła pustkami tak samo jak różne szafeczki do których włożyłam słodycze czy przyprawy.

Last Second | J.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz