1. "ponętne rozcięcie"

3.1K 152 44
                                    

Emerson

- Jesteś bardziej team syrena czy raczej fason w kształcie litery A? - zapytała moja przyjaciółka, kiedy byłyśmy w drodze do salonu z sukniami ślubnymi "Santa Iriwn".

Włączyłam kierunkowskaz i skręciłam w bogatą dzielnicę, gdzie znajdowało się dużo markowych sklepów, jubilerów i tym podobnych.

- Szczerze, nie zastanawiałam się nad tym - wzruszyłam ramionami skupiona na tym, aby bezpiecznie dojechać na miejsce.

- Ty chcesz w ogóle tego ślubu?

- Diana, proszę Cię nie męcz mnie już tym - westchnęłam.

Byłam zmęczona tematem wesela i nie miałam ochoty nawet na zakup sukni. Od momentu zaręczyn nie było innego tematu tylko: jakie kwiaty? co z tortem? ta sala ci się podoba?

- Nigdy nie lubiłam Graysona i jego wielkiego ego - dałam jej kuksańca w ramię i sama zaśmiałam się pod nosem.

- Jesteśmy na miejscu - powiedziałam, pakując moje srebrne Audi Q7, które dostałam miesiąc temu od narzeczonego.

Diana wyskoczyła z auta jak poparzona, jednak mi wcale się nie śpieszyło. Poprawiłam szminkę na ustach i dopiero wtedy wyszłam z samochodu.

Udałyśmy się w stronę wejścia. Od razu po przekroczeniu progu uderzył we mnie zapach lawendy. Całkiem przyjemny.

- Dzień dobry, Emerson Douglas? - zapytał blondyn o wyrazistych niebieskich oczach i kościach policzkowych.

Widziałam jak Sheridan nie może oderwać od niego wzroku.

Nie chcę nic mówić moja droga, ale masz faceta - pomyślałam.

- Tak, miło mi - uścisnęłam jego dużą dłoń i posłałam mu delikatny uśmiech.

- Luke Hemmings - przedstawił się - Dzisiaj ja będę Pani doradcą.

- Możemy przejść na Ty - zaproponowałam.

- Oczywiście Pani...znaczy Emerson - uśmiechnął się, kiedy wypowiadał moje imię.

- Tamta dziewczyna to Diana, moja przyjaciółka - przedstawiłam ją, bo ona wpadła już w sukienkowy szał. Kątem oka widziałam jak uważnie wszystko przegląda na wieszakach.

- Jaki typ sukien ślubnych Cię interesuję? - zapytał, odwracając moją uwagę od ciemnowłosej dziewczyny.

Odwrócił się i zaczął prowadzić mnie w głąb pomieszczenia. Miał na sobie białą koszulę włożoną w czarne, materiałowe spodnie, które dobrze opinały jego tyłek i.....

Jezu, Emerson stop. Zaraz masz wesele tępa dzido.

- Może jakieś klasyczne, nie myślałam o tym za wiele - przyznałam delikatnie, przygryzając wargę.

- Myślę, że do Ciebie będzie pasowała "Aragonite" - poszedł do manekina, pokazując mi jeden z modeli - Bardzo modna w tym sezonie. Posiada ponętne rozcięcie, więc cudownie podkreśli piękno Twoich nóg. Odważny „look" zestawiony został z cielistą i koronkową górą przez co suknia ślubna zachowuje bardzo dużo elegancji i klasy. Głębokie wycięcie w tej zwiewnej sukni ślubnej jest wisienką na torcie całej stylizacji.

- Mega - usłyszałam za sobą zachwycony głos Diany.

Trochę się skrzywiłam. Takimi tekstami typu "podkreśli piękno twoich nóg" to może bajerować inne klientki, ale na pewno nie mnie.

- Wolałabym coś spokojniejszego bez ponętnych rozcięć - powiedziałam z nieco skwaszoną miną.

- Hmm...zaraz coś znajdziemy - uśmiechnął się, lecz kiedy trochę się odsunął, zauważyłam jak wywraca oczami.

Co za buc.

- Jest świetna. O co ci chodzi? - zapytała Sheridan, przyglądając mi się uważnie.

- O to, iż mojemu tacie na bank by się nie spodobała - odparłam i ruszyłam za blondynem. Był bardzo wysoki. Wyglądał jak jakieś monstrum czy coś.

- To ślub Twój czy Twojego taty, Emerson? - zapytał Luke gwałtownie, zatrzymując się przed jedną z sukien.

Zbyt gwałtownie, ponieważ nie zauważyłam, że przystanął i wpadłam prosto na niego.

- Przepraszam - trochę się speszyłam i odsunęłam na bezpieczną odległość - To nie Twoja sprawa, ale jeśli chcesz wiedzieć to bardzo liczę się ze zdaniem mojego ojca.

Kłamstwo na szeroką skalę. Przyznajmy to otwarcie, że po prostu Richard Douglas doskonale manipuluję swoją jedyną córka.

- Co powiesz o tej - nie skomentował mojej wcześniejszej wypowiedzi - Suknia ślubna Lea z kolekcji Anab....

- Okropna - nie dokończył, ponieważ szybko mu przerwałam.

- Emerson! Nie bądź taka - obrzurzyła się, jak małe dziecko, moja przyjaciółka.

- Nie podoba mi się. Pozwolisz, iż sama coś wybiorę bez Twojej pomocy - powiedziałam i wyminęłam Luke'a Hemmingsa, aby dokładnie przyjrzeć się wszystkim sukienką, które wpadły mi w oko.

*

- Myślę, że to chyba będzie ta jedyna... - odezwałam się po godzinie przeglądania wieszaków i manekinów. Jeszcze nawet żadnej nie przymierzyłam.

- Możesz przymierzyć kilka - rzekł blondyn, który w między czasie spiął burzę loków na głowie. Swoją drogą loczki dodawały mu pewnego rodzaju uroko, lecz i tak widziałam jak wywracał oczami za ladą, gdy Diana trajkotała mu o weselnych przygotowaniach.

- Zacznijmy od tej - wysiliłam się nawet na mały uśmiech.

Miała opływowy kształt, była gładka i posiadała atrakcyjnie upiększony dekolt. Bardzo podobała mi się kunsztownie wykonana góra, która została stworzona z dbałością o każdy szczegół. Do tego jeszcze ta czarująca forma długich, ponadczasowych rękawów, powodująca, że suknia ślubna odbiegała od „królewskiej klasyki".

Wiedziałam, iż mój ojciec i narzeczony będą nią zachwyceni.

- Stać Cię na coś lepszego, Em - fuknęła moja przyjaciółka, przyglądając się mojemu wyborowi.

Jasne, było mnie stać na coś lepszego, zwłaszaszcza, że wybór był ogromny, ale musiałam się liczyć ze zdaniem Richarda oraz Graysona.

- Przed przymiarką musisz pozbyć się makijażu. Nie można brudzić sukni podkładem oraz czerwoną szminką - usłyszałam głos Luke'a, kiedy zobaczył moją zmieszaną minę, dodał - Zaraz przyniosę Ci chusteczki nawilżające i pójdziesz do lustra to zmyć.

Głośno westchnęłam, gdy "monstrum" zniknął na zapleczu w poszukiwaniu chusteczek. Myśl czy ten ślub to dobry pomysł w ogóle nie dawała mi spokoju. Mimo wszystko nie było się już jak wycofać. Goście byli zaproszeni, tort zamówiony, sala wynajęta, a Grayson najprawdopodobniej siedział teraz przy komputerze, szukając kogoś kto udzieli nam lekcji pierwszego tańca.

Hey, let's get married // Hemmings [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz