Luke
- Podsumowując - westchnąłem - Aby nie lecieć do Bangkoku powiedziałaś swojemu ojcu, że jesteś w ciąży.
- Problem w tym, iż ja nie jestem w żadnej ciąży - powiedziała brunetka i na nowo wbiła spojrzenie w swoje cappuccino.
Emerson dwie godziny temu napisała do mnie wiadomość z prośbą czy mogłaby wpaść do mojej pracy, bo musi się komuś wyżalić i poprosić o radę. Ale ponieważ miałem wolne, a mój syn był w szkole, zaproponowałem byśmy się spotkali w niewielkiej kawiarni niedaleko od "Santa Irwin". Zamówiliśmy sobie po filiżance ciepłego napoju i dziewczyna natychmiast opowiedziała mi sytuację, która miała miejsce dzisiejszego ranka. Byłem nieco w szoku, że akurat do mnie przychodzi o pomoc, lecz z tego co się dowiedziałem jej przyjaciółka była ze swoim chłopakiem Calum'em w Chicago, więc byłem jej ostatnią deską ratunku.
- W dodatku mój ojciec już planuję uroczysty obiad na którym miałabym ogłosić tą wiadomość - przygryzła wargę i przetarła dłonią zmęczone oczy.
- Na szczęście odwołał lot do Bangkoku - uśmiechnąłem się lekko - Trzeba patrzeć na pozytywne strony.
- I co? Będę przez dziewięć miesięcy udawać ciąże, a potem? - wzięła łyk kawy, po czym spojrzała na mnie uważnie.
- Mogę Cię zapłodnić, wtedy nie będziesz musiała nic udawać - puściłem jej oczko i satysfakcją patrzyłem jak cała się czerwieni.
Wyglądała bardzo niewinnie oraz bezbronnie, kiedy tak siedziała naprzeciwko mnie. Czułem się w pewien sposób szczęśliwy, że mogłem się z nią spotkać i spróbować jej pomóc. Choć jak do tej pory to pomaganie nie szło mi najlepiej. Chyba nadeszła pora by to zmienić.
- Teraz tak całkiem poważnie - zacząłem - Kiedy ma być ten obiad organizowany przez Twojego ojca?
- Za dwa dni. W sobotę o czternastej.
- Idealnie! - klasnąłem w dłonie - Umówisz się jutro na "wizytę do ginekologa" - pokazałem palcami cudzysłów - Następnie zadzwonisz do taty i powiesz mu, że ciąża okazała się fałszywym alarmem. Wiesz, po prostu test ciążowy nawalił.
- Ja...nie wiem czy to najlepszy pomysł - westchnęła - On bardzo ucieszył się na wiadomość o dziecku, odwołał cały ten wyjazd i do tego.....
Przerwałem jej.
- Masz jakiś lepszy plan? Twój stary jakoś zbytnio się nie interesuję Twoimi uczuciami, więc czemu Ty się nim tak przejmujesz? - zauważyłem łzy w oczach brunetki i stwierdziłem, że nie powinienem był mówić tego tak dosadnie.
- Nic o mnie nie wiesz, Hemmings - głos łamał jej się z każdym wypowiedzianym słowem - On nie zawsze taki był i wierzę, iż dalej jest w nim chociaż odrobina dobroci. Nawet nie wiesz jak człowiek potrafi się zmienić po śmierci ukochanej osoby.
Wiem - pomyślałem, lecz nie powiedziałem tego na głos. Nie znałem Emerson na tyle dobrze, żeby opowiadać jej wydarzeniach z przed ośmiu lat.
- Przepraszam - szepnąłem i odruchowo, tak jak ostatnio, położyłem rękę na wierzchu jej dłoni, którą trzymała na stoliku.
- Może masz rację... - wzięła głęboki wdech i kontynuowała - Może powinnam jednak udać się na wizytę do pseudo ginekologa i okłamać tatę.
- Chyba nie ma lepszego wyjścia w tej sytuacji - przez chwilę między nami panowała cisza, ale zebrałem się na odwagę i zadałem pytanie - Emerson, czemu nie chciałeś lecieć z Grayson'em do Bangkoku? Niektórzy daliby się powiesić za taką wycieczkę, a Ty po prostu....
CZYTASZ
Hey, let's get married // Hemmings [zakończone]
Fanfiction"Znasz to uczucie, kiedy ciemnowłosy mężczyzna, z którym jesteś zaledwie pół roku, klęka przed Tobą i wyznaję Ci miłość, prosząc o to, abyś została jego żoną? I gdy już chcesz powiedzieć "nie" zauważasz twarz swojego ojca, który morduje Cię wzrokiem...