Emerson
5 lat później
Dobrze pamiętam moment w którym po raz pierwszy spotkałam Luke'a. Przyszłam do jego miejsca w pracy w poszukiwaniu sukni ślubnej na wesele którego, swoją drogą nie chciałam, ale sama próbowałam przekonać siebie, że jest inaczej. Nie zapominajmy, że tego dnia towarzyszyła mi moja przyjaciółka - Diana. Niestety nasza przyjaźń nie przetrwała co jest trochę przygnębiające, bo znałyśmy się praktycznie od dziecka, lecz mniejsza z tym.
Skupmy się może na mężczyźnie, stojącym aktualnie przede mną. Tym samym, który pomógł mi nie tylko wybrać suknię (i tak nigdy jej nie założyłam, ponieważ do ślubu z Grayson'em nie doszło), ale pokazał też, że warto czasem zapomnieć o otaczającym nas świecie i dać się ponieść chwili. Dzięki niemu wiem, iż wszystko jest możliwe i nie warto przejmować się opinią innych. Był, jest i zawsze będzie przy mnie. Wiem to.
Spojrzałam na niego uważnie po raz setny tego dnia. Blond loki miał rozpuszczone i naprawdę dobrze ułożone, do tego ciemnogranatowy garnitur świetnie podkreślał niebieski kolor jego oczu.
Ścisnął delikatnie moją rękę chcąc dodać mi otuchy w tym ważnym dla nas dniu. Rozglądnęłam się po tłumie gości stojących naprzeciwko nas, niektórzy z nich ocierali łzy (tak, mam na myśli Liz), inny zaś biegali za swoimi mały pociechami, a reszta po prostu cieszyła się naszym szczęściem. Nawet mój tata, który dopiero po czasie zauważył jaką krzywdę wyrządził mi przez ostatnie lata odkąd odeszła od nas mama.
Wygładziłam białą suknię z długim, ciągnącym się za mną welonem i spojrzałam w stronę Michael'a, próbującego za wszelką cenę ogarnąć dzieci moje i Luke'a. Dwunastoletniego Olivera i trzyletnią Melisse, którzy nie potrafili ustać w miejscu nawet minuty. Mimo wszystko kochałam tą niesforną trójkę ponad wszystko. Nie byliśmy, ani nie będziemy idealną rodziną, lecz ważne, że mamy do siebie zaufanie i darzymy się wspólną miłością, choć w przypadku Melissy i Olivera czasem tego nie widać.
- Ja Luke, biorę sobie Ciebie Emerson za żonę - zaczął blondyn, patrząc mi w oczy z szerokim uśmiechem na ustach - i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Ten dzień był ważny nie tylko dla mnie i dla Luke'a, ale też dla naszych rodziców, dziadków, przyjaciół i wszystkich innych zebranych tutaj. W miejscu w którym wkraczamy w kolejny etap naszego wspólnego życia. Czekają na nas nowe wyzwanie, ale jesteśmy na tyle silny, iż damy radę. Czuję to.
I teraz chyba nadszedł w końcu czas na najbardziej oklepany tekst jaki każdy z nas słyszał chociaż raz w życiu. Wiele razem przeszliśmy, lecz wiem, że to dopiero początek naszej historii.
Wspaniałej historii.
-------
Dziękuję każdemu kto czytał to opowiadanie i co tydzień czekał na nowy rozdział ❤️. Wiele to dla mnie znaczy oraz bardzo motywuję do dalszej pracy.
Niestety przygoda Luke'a i Emerson dobiegła już końca, ale serdecznie zapraszam Was na inne powieści na moim profilu. Za jakiś czas pojawi się nowe z Calum'em ☺️.
Przy okazji zapraszam Was na mojego Twittera pod nazwą S_L_S_P.
Jeszcze raz dziękuję i do usłyszenia!
CZYTASZ
Hey, let's get married // Hemmings [zakończone]
Fanfiction"Znasz to uczucie, kiedy ciemnowłosy mężczyzna, z którym jesteś zaledwie pół roku, klęka przed Tobą i wyznaję Ci miłość, prosząc o to, abyś została jego żoną? I gdy już chcesz powiedzieć "nie" zauważasz twarz swojego ojca, który morduje Cię wzrokiem...