14. "zwymiotował na suknię panny młodej"

2.2K 115 25
                                    

Luke

Chodząc na imprezy jako gówniarz całowałem wiele kobiet. Tych starszych jak i tych nieco młodszych. Wiem, to obrzydliwe, ale każdy popełnia błędy i nikt nie jest idealny. Wracając, nigdy z żadną nie poczułem tego co z Emerson. Tak, zdaję sobie sprawę, że brzmi to żałośnie i tandetnie, ale taka jest prawda. Kiedy jej wargi znalazły się na moich ustach poczułem się jak zahipnotyzowany. W tamtej chwili nic się nie liczyło. Ślub Emerson nagle stał się nieważny tak samo jak to, że za drzwiami toalety był mój syn, który wyszedł z niej w najmniej odpowiednim momencie. W chwili gdy oderwaliśmy się od siebie, a Emerson wybiegła doznałem dziwnego uczucia pustki. Chyba dopiero wtedy dotarła do mnie jedna bardzo ważna rzecz, albowiem zakochałem się. I nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że ona ma narzeczonego. Powtarzam NARZECZONEGO, który jest bogatym zapatrzonym w siebie dupkiem. 

Tak czy inaczej zraniło mnie to gdy Emerson przestała się ze mną kontaktować. Bezustannie do niej dzwoniłem lub wysyłałem setki wiadomości, jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Po sześciu dniach sobie odpuściłem i takim o to sposobem przez ponad dwa tygodnie nie miałem z nią nawet najmniejszego kontaktu. Więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy dwa dni temu otrzymałem takiego o to SMS'A.

nieznany: Witaj, Luke. Jestem Grayson zapewne wiesz kim jestem. Pamiętasz jak w szpitalu powiedziałem, że chcę lepiej poznać przyjaciela mojej ukochanej? Myślę, że teraz jest ku temu doskonała okazja.

I tym o to sposobem wdałem się w konwersację z niejakim Grayson'em, który postanowił zaprosić mnie na wspólne oglądanie meczu w jego domu. Zdziwiłem się, bo gość nie wygląda na takiego co spędza niedzielne popołudnie przed telewizorem. Lecz zgodziłem się tylko dlatego, ponieważ miała tam być również Emerson. Za wszelką cenę chciałem spotkać się z brunetką, nawet jeśli miało by być to bardzo niezręczne. 

- Wujek Mike to straszny dzikus - westchnął Oliver, wsiadając do samochodu.

- Może trochę tak, ale na pewno będziecie się świetnie bawić - uśmiechnąłem się i wyjechałem na drogę z podziemnego parkingu. 

Postanowiłem, że podrzucę młodego do Michael'a podczas, gdy sam będę oglądać mecz z gościem za którym osobiście nie przepadam. Szczerze trochę się bałem o Olivera, bo Mike jakby to powiedzieć......bywa nieobliczalny. Pozostawało mi mieć tylko nadzieję, iż nie nafaszeruję  mojego syna jakąś wódką lub bóg wie czym.

- Ostatnio jak miał mnie nauczyć grać na gitarze to skończył pijany pod stołem - fuknął na co nie mogłem się nie zaśmiać.

Clifford zawsze taki był. Pamiętam jak kilka lat temu poszedłem z nim na wesele mojego brata - Jacka. Przyjęcie jeszcze dobrze się nie zaczęło, a pijany Michael już zaczął podrywać moją matkę, biorąc ją za Britney Spears. Następnie zwymiotował na suknię panny młodej. Do końca życia nie zapomnę jej wściekłej miny. Na całe szczęście dziewczyna chyba przewidziała taką sytuację, bo miała ze sobą jeszcze drugą, zapasową sukienkę.

- Jesteśmy na miejscu - powiedziałem po chwili i zaparkowałem swój samochód na poboczu. 

Następnie odprowadziłem Olivera, aż po same drzwi w których pojawił się Mike w flanelowych, kraciastych spodniach od piżamy oraz białej koszulce.

- Stary, weź się ubierz.....już prawie piętnasta - zaśmiałem się. 

- Mam dzisiaj tak zwany lazy day, także proszę się odstosunkować - mruknął, wpuszczając Olivera do środka. 

- Do zobaczenia, postaram się być jak najwcześniej - przybiłem z młodym żółwika i ruszyłem w stronę samochodu. W ostatniej chwili odwróciłem się i krzyknąłem.

Hey, let's get married // Hemmings [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz