Emerson
Często zazdrościłam Dianie tego, że spotkała tak wspaniałego faceta jakim jest Calum. Uśmiech na mojej twarzy pojawiał się automatycznie kiedy widziałam jak dba i troszczy się o moją przyjaciółkę. Cieszyłam się jej szczęściem, lecz w środku czułam się bardzo zawiedziona, gdyż mi taki mężczyzna nie był pisany. Tak, mowa tu Grayson'ie Kutcherze. Więc tym bardziej poczułam się zawiedziona, gdy Diana opowiadała z entuzjazmem o swoich niedawnych zaręczynach. Pamiętam dobrze moment w którym to Grayson mi się oświadczył i wcale nie przypominam sobie, żebym się aż tak cieszyła.
Ba, ja w ogóle się nie cieszyłam.
Jak ja i Diana byłyśmy młodsze to przyrzekłyśmy, że zrobimy wspólne wesele. Chciałyśmy, aby ten dzień był wyjątkowy. Miałyśmy dokładnie zaplanowane miejsce, kreację, tort oraz nawet próbowałyśmy wymyślić pierwszy taniec, ale skończyło się to tylko na mojej skręconej kostce. Teraz patrząc na to z perspektywy czasu robi mi się przykro. Wiem na pewno, iż mój ślub w żaden sposób nie będzie wyjątkowy w przeciwieństwie do ślubu mojej przyjaciółki. Ona żeniła się z miłości, a ja.....chyba tylko chciałam zadowolić tatę.
A jeśli chodzi o mojego ojca to dalej nie powiedziałam mu o "wizycie u ginekologa i fałszywym teście ciążowym". Wiem, powinnam to była zrobić wczoraj od razu jak tylko wróciłam do domu. Obiad na którym mam ogłosić tą wiadomość jest już przecież za trzy godziny! Ale jak to ja jestem zbyt wielkim tchórzem i zawsze czekam do ostatniej chwili.
Oparłam się o szafkę kuchenną, nieco zrezygnowana. W ręce trzymałam telefon, walcząc sama sobą o to czy powinnam wykonać ten telefon czy raczej nie. Ciąża była moim ratunkiem przed wylotem do Bangkoku, a ja sama nie wiem jak udało mi się w wpaść w tamtej chwili na tak absurdalny pomysł. Chyba nadzwyczajnie w świecie emocję wzięły górę.
Wzięłam głęboki wdech i wybrałam numer taty. Po kilku sekundach usłyszałam jego głos po drugiej stronie słuchawki.
- Halo? Emerson? - głos miał oschły, prawie jak zawsze kiedy do niego dzwonię - Nie mam czasu na rozmowę. To coś ważnego?
- Tak, to coś bardzo ważnego tato - westchnęłam - Nie zajmę Ci dużo czasu, lecz myślę, iż powinieneś wiedzieć.
- No to mów byle szybko - najprawdopodobniej usiadł na biurowym krześle, bo usłyszałam znajome skrzypnięcie.
- Byłam wczoraj u ginekologa... - zaczęłam i zamknęłam oczy, nie spodziewałam się, że tak trudno będzie mi go okłamać - I okazało się jednak.....nie będę mieć dziecka.
- Jak to? - lekko podniósł głos. Od razu można było wywnioskować jak bardzo jest zaskoczony.
- Test ciążowy, który robiłam pokazał źle wynik - powiedziałam starając się mówić jak najbardziej naturalnie. W środku byłam zestresowana jak nigdy.
- Och, to nic nie szkodzi. Przełożymy obiad na inny termin, a Wy do tego czasu postaracie się o dziecko - powiedział.
- Co? - omal nie krzyknęłam.
O co mu do cholery chodzi? On chyba nie mówi poważnie...
- To co słyszysz Emerson - westchnął - Nie mogę teraz wystawić państwa Kutcherów do wiatru, bo Tobie test nawalił.
- Żartujesz, prawda? - zapytałam zdenerwowana. W duchu modliłam się , aby nie mówił serio.
- Nie, jestem śmiertelnie poważny - mogę przysiąc, że teraz najprawdopodobniej poprawiał swój granatowy krawat.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić! - uniosłam głos. Wiem, moje słowa zabrzmiały bardzo tandetnie. Niczym jakiejś piętnastolatki, której wydaję się, że jest nie wiadomo jak dorosła.
CZYTASZ
Hey, let's get married // Hemmings [zakończone]
Fanfiction"Znasz to uczucie, kiedy ciemnowłosy mężczyzna, z którym jesteś zaledwie pół roku, klęka przed Tobą i wyznaję Ci miłość, prosząc o to, abyś została jego żoną? I gdy już chcesz powiedzieć "nie" zauważasz twarz swojego ojca, który morduje Cię wzrokiem...