Emerson
Zapewne wielu z Was ma mnie za zrozpaczoną księżniczkę, która nie może dopuścić do siebie myśli, że straciła ukochanego - a raczej jego majątek. Lecz to kłamstwo prawie tak samo wielkie jak tyłek sekretarki Grayson'a. Nie tęsknie za brunetem, tym bardziej za jego pieniędzmi.
Tęsknie za moim tatą z którym ostatnimi czasy kontakt mi się poprawił, a teraz na nowo został utracony. Wiem, mówiłam o tym niejednokrotnie, iż utrzymywał ze mną kontakt tylko po to by móc podlizać się Grayson'owi i zdobyć awans w jego firmie. Ale tak czy inaczej, tęsknie za tym. Bardzo wierzyłam, że może tata się zmieni i będzie taki jak dawnej. Miałam już nawet pewien plan, ale na chwilę obecną mogę o tym zapomnieć, ponieważ, kiedy wczoraj przyjechałam do jego domu nawet nie raczył otworzyć mi drzwi. Nie będę udawać, poczułam się wtedy jak ostatni śmieć.
Co do Luke'a to....między nami jest to dziwne uczucie. Rozumiecie, motylki brzuchu, wgapianie się w siebie nawzajem i te inne rzeczy, które pojawiają się pomiędzy zakochanymi osobami.
Tak, otwarcie przyznaję, że zakochałam się w tym nieco zwariowanym mężczyźnie.
Mimo to dalej utrzymujemy pewien dystans. Luke musi myśleć o swoim synu, a ja sama nie wiem czy jestem gotowa teraz na nowy związek. W dodatku z facetem posiadającym siedmioletnie dziecko.
Nie ważne, nie myślmy teraz o tym. Skupmy się na tym, iż chwilę temu dostałam wiadomość o przyjęciu mnie do pracy. Kilka dni temu, gdy razem z Lukiem wracaliśmy z rowerowej przejażdżki, zauważyłam na drzwiach małego butiku informację o tym, że zatrudnią nowego sprzedawcę. Od razu złożyłam tam swoje CV. Szczerze, jestem z siebie dumna. Zacznę pracę i za jakiś czas będę mogła wynieść się od Hemmings'ów. Nie żeby mieszkanie z nimi mi przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Ale muszę w końcu stanąć na własnych nogach. Wiecie o co chodzi.
- Odpisała? - zapytał Luke, po czym usiadł obok mnie na kanapie.
- Tak - kiwnęłam głową i podałam blondynowi telefon.
ja: Hej, coś się stało? Martwię się, bo nie mamy ostatnio kontaktu.
Diana: Wybacz, jestem nieco zajęta. Przykro mi z powodu Grayson'a, ale nie przejmuj się. To nie facet dla Ciebie.
ja: Może i masz rację. Odezwij się jak znajdziesz trochę czasu :*
Diana: Trzymaj się, do...kiedyś.
- Co to w ogóle ma być? Przykro jej? Nawet nie zapytała jak się mam, ani gdzie się teraz podziewam. Nie wspomnę już nawet o tej ostatniej wiadomości - powiedziałam sfrustrowana i nie wiele myśląc, oparłam głowę na ramieniu Luke'a.
- Może ona też ma jakieś problemy teraz i dlatego tak się zachowuję - powiedział oddając mi mój telefon - Zresztą Wy kobiety ciągle macie jakieś humorki. Ciężko Was czasem ogarnąć.
- Próbujesz być zabawny, ale coś Ci nie wychodzi, Lucyna - prychnęłam
- Nazywanie mnie Lucyną też nie jest śmieszne - mruknął, a ja nawet nie zauważyłam, kiedy zaczął obejmować mnie ramieniem.
- Fuuu, przestańcie - skrzywił się Oliver, wchodząc do pomieszczenia, a my jak poparzeni wróciliśmy do poprzednich pozycji - Jesteście gotowi? Musimy już iść.
Ach, tak. Zapomniałam wspomnieć o tym, że szkoła Olivera organizuję coroczny piknik w parku niedaleko. Dzieci mogą zaprosić członków rodziny, ale też innych pozaszkolnych przyjaciół. Tak się właśnie stało, iż jestem jedną z czterech osób, które dostały zaproszenie. Oprócz mnie i Luke'a mają zjawić się jeszcze jacyś kumple starszego Hemmings'a. Jeden podobno ciągle zmienia kolor włosów, a drugi wali w bębny całe dnie. W dodatku ten od bębnów jest synem właścicielki "Santa Irwin". Ponoć również tam pracuję, ale nie mogę sobie tego wyobrazić. Praca tam wymaga cierpliwości i wciskania klientką kitu jak to wspaniale nie wyglądają w tej sukience za kilkaset tysięcy dolarów. Mówcie co chcecie, lecz gość, który wali w bębny jak opętany chyba nie za bardzo pasuję do tej roli.
CZYTASZ
Hey, let's get married // Hemmings [zakończone]
Fanfiction"Znasz to uczucie, kiedy ciemnowłosy mężczyzna, z którym jesteś zaledwie pół roku, klęka przed Tobą i wyznaję Ci miłość, prosząc o to, abyś została jego żoną? I gdy już chcesz powiedzieć "nie" zauważasz twarz swojego ojca, który morduje Cię wzrokiem...