12. WAY OF FLAME

180 19 35
                                    



Plan się powiódł, choć nie tak skutecznie, jak tego oczekiwałam. Wszystkie Predacony zostały zniszczone, a o ich śmierć obwiniono Autoboty, jednak z tego, co mi wiadomo, nasz wróg nie poniósł żadnych większych strat. Początkowo miałam tylko obserwować drużynę Prime'a, upewnić się, że wszystko pójdzie tak, jak zaplanowaliśmy. Ale, kiedy zobaczyłam jego... emocje wzięły nade mną górę. Czułam tylko nienawiść i chęć zemsty, nawet nie myślałam o tym, co robiłam, po prostu działałam. Nie mogłam tak po prostu puścić go wolno, ale Autoboty, jak to mają w zwyczaju, uciekły, zamiast stanąć do sprawiedliwej walki, jak najzwyklejsi tchórze.

Był zaskoczony moim widokiem. Nic dziwnego; po ranie, jaką mi zadał, powinnam być już martwa. Ale nie docenił mojej siły, i właśnie to był jego największy błąd. Teraz nadszedł czas na moją zemstę i daję słowo, że będzie słodka...

-Nie rozpaczaj, drogi Predakingu – głosił swoją sztuczną przemowę mój ojciec, kiedy wściekły mech wrócił do nas ze „złymi" wieściami, że nie udało mu się zniszczyć Autobotów ani uratować swoich braci – Przysięgam przy świadkach, Autoboty słono zapłacą za zbrodnie przeciw twoim pobratymcom – Starscream i Knock Out wymienili między sobą chytre uśmieszki, więc ukradkiem wbiłam łokieć w brzuch Komandora i posłałam mu wymowne spojrzenie, że mają się ogarnąć, bo jeszcze nas zdekonspirują – Shockwave, raport!

-Złe wieści, Wasza Wysokość – usłyszałam głos naukowca w głośnikach – Projekt Predacon jest nie do odratowania. Nie zdołałem odzyskać żadnych embrionów – z każdym kolejnym słowem na twarzy Predakinga dało się dostrzec coraz to większą złość, a wręcz furię. Nie dziwiłam mu się. W jednej chwili stracił dosłownie wszystko, na czym mu zależało. Kimś tak zdesperowanym, tak spragnionym zemsty łatwiej jest manipulować; muszę o tym pamiętać... - Odkryłem jednak coś, co powinieneś zobaczyć – ojciec zmarszczył brwi ze zdziwienia, ja zresztą podobnie. Co takiego mogło się stać w miejscu masowej śmierci Predaconów?

-Soundwave, otwórz nam most! – rozkazał Megatron, a jego najwierniejszy sługa już po chwili otworzył przed nami turkusowy portal. Wraz ze mną i Starscreamem, Lord Decepticonów przeszedł na drugą stronę i gdy tylko wszyscy ujrzeliśmy to, co tak zaciekawiło Shockwave'a... oniemieliśmy.

Jaskinię wypełniała chaotyczna, cybertrońska materia, z jakiej było stworzone praktycznie wszystko na naszej ojczystej planecie. Co jednak robiła tutaj? Jak powstała, w dodatku całkiem niezamierzenie? Przecież wybuch CNA nie mógł stworzyć czegoś tak... niesamowitego.

-Czysta cybertrońska materia – wyjaśnił, choć niepotrzebnie, Shockwave – Niczym nie różni się od tej, która występowała na naszej planecie.

-Czyli to za jej sprawą powstała moja ziemska cytadela... - zastanawiał się na głos Megatron, i choć jeszcze wtedy regenerowałam się w kapsule, dokładnie przestudiowałam wszystkie dokonania i upadki Decepticonów, więc wiem, o czym mówił mój ojciec – To ona spowodowała wybuch?

-Zgadza się. Ale sam kwas cybernukleinowy nie przyczynił się do wytworzenia tych cyberform. Logika nakazuje wziąć pod uwagę jedyny nieznany mi czynnik, syntetyczny energon – mówiąc to naukowiec wskazał na śladowe ilości zielonej substancji pokrywające niewielką część cyber materii.

Nie miałam pojęcia, czym dokładnie jest ta substancja, ale jeżeli dzięki niej mamy możliwość odbudowy naszej planety, jestem gotowa zrobić wszystko, by stworzyć jej więcej. Choć, rzecz jasna, to zadanie Shockwave'a. Ja mogę jedynie posłużyć asystą, bo, szczerze powiedziawszy, bardzo chciałabym przyczynić się do tego spektakularnego czynu.

-Mówiąc wprost, połączenie tych czynników pozwoliłoby cyberformować całe światy – kontynuował naukowiec, przez co Scream westchnął ze znudzeniem.

BEAST HUNTERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz