8. CHAIN OF COMMAND

275 14 46
                                    


-Daleko jeszcze? – spytałam Magnusa, bo cała ta podróż strasznie mnie nudziła. Statek Komandora może i był szybki, ale nie dość. Jakbyśmy wzięli Stormbreakera już co najmniej dziesięć minut temu bylibyśmy na miejscu. I, w dodatku, ja mogłabym pilotować. Teraz musiałam siedzieć i się nudzić, w dodatku na tyłach, bo przód zajął Bulk. Nie, żebym się tym jakoś specjalnie przejęła, bo i tak nie miałam ochoty być bliżej Ultra Magnusa, niż to konieczne. A tak przynajmniej miło konwersuje mi się z Wheeljackiem.

-Cierpliwości, żołnierzu – polecił mi mech, na co nie mogłam się powstrzymać i przewróciłam optykami, ale chyba tego nie zauważył – Zaraz będziemy na miejscu.

Osunęłam się niżej na podłogę, całkiem na niej siadając, a potem przyciągnęłam kolana do piersi. Jackie natomiast stał oparty o ścianę, ze wzrokiem wbitym w podłogę. Wszyscy doskonale wiedzieliśmy, jak bardzo nie podoba mu się współpraca z Magnusem i ja to rozumiałam. Nie wiem, jakim cudem Bulkhead jeszcze nie ześwirował, słuchając tej całej gadki o zakazach, ale to chyba przez to, że wcześniej z Komandorem nie miał do czynienia. Odszedł z jednostki po mojej domniemanej śmierci, a przed przejęciem dowództwa przez Ultra Magnusa, więc tu, na Ziemi spotkał go po raz pierwszy. Poza tym, wielkolud zawsze był z nas najspokojniejszy i najrozważniejszy, w pewnym sensie pełnił rolę naszej niańki.

...chyba robi to do tej pory.

-Jak tam u Miko? – zapytałam ukradkiem, wskazując na pierś mecha, w której cichutko siedziała nasza pasażerka na gapę.

Nie powiem, może to jest moja wina, jak mnie oskarżą nie będę się kłócić, ale co z tego, że nastolatka jest człowiekiem? Z tego, co powiedział mi Wheeljack, pełnoprawnie dołączyła do drużyny, a więc powinna wziąć udział w misji. No i miło mieć wreszcie damskie towarzystwo w jednostce...

-Chyba w porządku – odparł mech – Młoda, jak się trzymasz?

-Jest spoko – odparła po chichu – Daleko jeszcze? Mam ochotę spuścić bęcki paru conom! – zaśmiałam się pod nosem. Właśnie to był duch Wreckerów, to nasze szaleńcze pragnienie zrobienia rozróby. Ona to rozumiała. Nie to, co poniektórzy.

-Jeszcze trochę – zapewniłam ją – A rozróbę masz gwarantowaną.

Ludzie byli skomplikowanymi stworzeniami, ale jednocześnie nie różniliśmy się od siebie tak bardzo, jak można by się tego spodziewać. Za naszą iskrę odpowiadała ich dusza i serce, tak jak my mieli cztery kończyny i byli wysoko rozwiniętym gatunkiem, mimo, że my wiedzieliśmy nieco więcej. Ale to nie zmienia faktu, że byliśmy sobie potrzebni, jak samochód jest potrzebny kierowcy i odwrotnie – jako przyjaciele.

Magnus posadził statek na zboczu jakiejś skarpy, po czym wszyscy, z Jackiem na czele, udaliśmy się do wyjścia. Już zjeżdżając dolną klapą mogłam dostrzec zieloną trawę pokrywającą tereny, a dalej skały. Żałowałam, że jest tu tak mało natury, ale obiecałam sobie, że w wolnej chwili wybiorę się na jakąś wycieczkę po tej planetce i zabiorę Ace'a ze sobą. To będzie taka rodzinna wycieczka, kto wie, może nawet Optimus się z nami zabierze.

-Uwaga, Łowcy Bestii – rozpoczął swoją przemowę Komandor – Jeżeli nasz wywiad nie kłamie, żołnierze Megatrona powinni wydobywać szczątki Predaconów dokładnie pod nami.

-Się robi, szefie – stwierdził zawadiacko Wheeljack, po czym pognał prosto przed siebie, na chwilę tylko zerkając, czy w okolicy nie ma przypadkiem vechicnów.

-Nie wydałem zgody na działanie bez zabezpieczenia tyłów! Dlaczego Wheeljack nie respektuje hierarchii służbowej? – zapytał nas Magnus, przez co spojrzałam na niego z niedowierzaniem, bo w końcu, jakby jeszcze nie zauważył, Jackie ogólnie nie respektuje jego, ale nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Bulkhead mnie uprzedził:

BEAST HUNTERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz