15. SYNTHESIS

171 14 26
                                    


Dron był gotowy. I, co w cale mnie nie dziwi, Raf, Star i Jackie przeszli samych siebie. To małe cudeńko zaprowadzi nas wprost na Nemesis, a tym samym i do Ratcheta, czyli jednym słowem wykorzystamy broń conów przeciwko nim. No, może transponder Laserbeaka jako tako bronią nie jest, ale to mniej ważne.

Zebraliśmy się przed hangarem, gotowi do wypuszczenia drona. Nie wiem, jakim cudem udało mi się namówić siostrę, by wreszcie wypuściła mnie na zewnątrz, ale to chyba przez mój urok osobisty... no i fakt, że wyjątkowo szybko dochodzę do siebie. Nie wiem, czy płomień ma coś z tym wspólnego, czy to przez moje samozaparcie, by wrócić do akcji, ale tak, czy siak, cieszę się z tego.

-Jesteście pewni, że nie musimy instalować odbiornika GPS? – już chyba po raz trzeci zapytał Fowler. Może otwarcie tego nie powiedział, ale obwiniał się za to, co się stało, bo jeżeli nasze przypuszczenia są trafne, Laserbeak znalazł bazę śledząc agenta. Oczywiście nikt z nas nie ma do niego żadnych pretensji, ba! mnie ostatniemu byłoby kogoś oceniać, ale wiem dobrze, co potrafi zdziałać poczucie winy, nawet jeśli nic złego tak naprawdę nie zrobiliśmy.

-Zorientują się – wyjaśnił Wheeljack, na co Blackstar dodała:

-Decepticony już dawno temu przestały się nabierać na ten trik.

-Poza tym, nie potrzebujemy pluskwy – stwierdził z zadowoleniem Smokescreen. Jeszcze nie rozmawialiśmy od czasu tej nieprzyjemnej wymiany zdań, ale też mogłem bez trudu stwierdzić, że młody gryzie się z myślami, karci za to, co powiedział, ale niepotrzebnie. Ja go nie winię, byłem zdenerwowany, zareagowałem zbyt pochopnie.

-Bo mamy Optimusa – dokończył ochoczo Raf, akurat w chwili, kiedy tata, a za nim Bulkhead wyszli zza hangaru. Lepiej się było upewnić, że jetpack mecha bezproblemowo działa, bo teraz na żadne błędy nie mogliśmy sobie pozwolić.

-Ale czy cony nie zauważą takiego klocka? – zapytała Miko ze skwaszoną miną, na co Bulk odparł, z chytrym uśmiechem:

-Nie zdążą zareagować.

-Będziemy czekać w gotowości i wystartujemy od razu po twoim rozkazie – poinformował Prime'a Magnus.

-Powodzenia, ojcze – uśmiechnęła się do niego Star, więc i ja wysiliłem się na ten gest. Nie byłem tak do końca przekonany do tego planu, w sensie... pomysł był dobry, nawet bardzo, ale nie chciałem, żeby Optimus wyruszał sam, bez żadnego wsparcia. Co, jeżeli natrafi na Predacona? Nie będzie mógł wtedy wezwać wsparcia. No, ale niestety, nie mamy żadnego innego lotnika w drużynie, a statek od razu by wykryli. Dlatego, jednym słowem, muszę zacisnąć kciuki i mieć nadzieję, że wszystko pójdzie tak, jak powinno.

-Uważaj na siebie – dodała jeszcze Arcee, a na koniec pożegnał się Bee:

-Trzymamy za ciebie kciuki!

-Niezależnie od rezultatu pamiętajcie, że Ratchet doceniłby wasze ogromne poświęcenie – właśnie o tym mówię. Optimus dobrze wie, że ta misja może się nie udać, że mogą go wykryć, może zgubić drona, może się stać dosłownie wszystko. A mimo to leci tam, jak na prawdziwego Prime'a przystało, jest gotowy zrobić wszystko dla swojego zespołu.

-Dobra mały, odpalajmy tę wronę – zwrócił się Wheeljack do Rafa, na co młody kiwnął porozumiewawczo głową i przechylił dźwignię na swoim małym pilociku. W tej samej chwili dron wystartował, tak szybko, że jedyne, co zdążyłem zobaczyć, to niebieskawy dym, jaki za sobą zostawił. Optimus ruszył w pogoń i tak, jak w poprzednim przypadku, i on zniknął mi z optyk stanowczo za szybko.

Powinienem był mu coś powiedzieć, pokazać, że wierzę w tę misję i wiem, że mu się uda. On mnie wspomógł, kiedy tego potrzebowałem, a ja wysiliłem się na głupi uśmiech. Jeden głupi uśmiech.

BEAST HUNTERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz