Słońce już zaszło, kiedy dotarliśmy na miejsce, ale jasny Księżyc był dostatecznym źródłem świtała, byśmy wszystko doskonale widzieli. A było co oglądać... Okolice same w sobie nie były jakoś szczególne, teren dookoła pokrywały praktycznie same skały, ale już na pierwszy rzut optyki dało się stwierdzić, że rozegrała się tu jakaś grubsza jadka. W dole dostrzegłem parę mechów, co prawda z tej odległości nie mogłem stwierdzić, czy to nasi, ale czujniki statku wykryły dwa Autoboty, więc to musiały być one. Boty wpatrywały się w spore gruzowisko, nad którym unosił się charakterystyczny, niebieski dym, jaki można zaobserwować po wysadzeniu sporych złóż energonu. Może i to jest nasze paliwo, ale substancja jest bardzo wybuchowa, więc jeżeli nasi nowi koledzy chcieli pogrzebać tam kogoś żywcem, na pewno im się to udało.
Blackstar już miała zbierać się do lądowania, kiedy kamienie zaczęły się ruszać, jakby ktoś, czy raczej coś próbowało wydostać się na zewnątrz. Pierw ujrzałem długą szyję, z całą pewnością nie należącą do zwykłego Transformera. Potem pojawił się jego wielki łeb, zakończony rogami i pysk pełen ostrych zębów. Następnie ujrzałem skrzydła stwora – ogromne, rozłożyste, zakończone ostro wyglądającymi pazurami.
Patrzyłem na tą... bestię i nie miałem pojęcia, czym jest. Wiedziałem natomiast, że łatwo jej pokonać nie będzie.
Stwór już zbierał się do ataku, więc zerknąłem na Blackstar, ciekawy, czym go potraktuje, ale ta wpatrywała się z niedowierzaniem w ekran przed sobą. Było na nim widać zbliżenie owych botów. Jeden był dość duży i masywny, o zielonym lakierze i zdawało mi się, że trzymać coś na ręce... Drugi natomiast był nieco mniejszy i miał biały lakier z zielonymi oraz czerwonymi pasami.
-Na Primusa! – wrzasnęła femme, kiedy bestia wystartowała. Mimo to, moja siostra wciąż nie atakowała, więc to chyba nie ten stwór ją tak zadziwił.
-Strzelaj! – chyba dopiero mój krzyk wyrwał ją z transu, bo Star w jednej chwili spojrzała prosto przed siebie, w optyki stwora, a potem wystrzeliła w niego dwie rakiety. Oba pociski trafiły, robiąc przy tym nie mały wybuch i przy okazji na chwilę otumaniając bestię. Blackstar prędko zleciała niżej, w stronę uciekających przed Transformerem botów, a potem ni z tego, ni z owego puściła stery i... poszła sobie – Ej! – upomniałem ją i prędko wskoczyłem na fotel pilota, w ostatniej chwili ratując nas przed walnięciem o skały – Co to miało być?!
-Sorki, zapomniałam powiedzieć; przejmij stery – rzuciła mimochodem, idąc w kierunku tylnego włazu – Podleć niżej, tak, żeby mogli bez trudu wskoczyć.
-Co to miało być, co? – ponowiłem pytanie, przy okazji wykonując jej polecenie. Mechy biegły za nami, ale i bestia zaczęła odzyskiwać świadomość. Nie mieliśmy wiele czasu – Czemu jakimś cudem nie dziwi cię ścigające nas... to coś, tylko te dwa boty?
-Bo to... - urwała, wbijając wzrok w podłogę – Bo to Wreckerzy, Ace. To moja drużyna... - powiedziała już o wiele ciszej, zerkając na mnie i delikatnie się uśmiechając. Pewnie nie sądziła, że kiedykolwiek jeszcze ich zobaczy, a tu proszę. Musi być teraz naprawdę szczęśliwa...
Byliśmy już dość nisko, więc Star otworzyła grodzie, akurat w odpowiednim momencie, bo bestia zaczęła... zionąć ogniem! Jakim cudem to bydle atakowało nas jakimiś ognistymi płomieniami?! Może Tytan to i nie był, ale coś czułem, że będzie równie trudny do pokonania...
Mechy długo się nie zastanawiały – wskoczyły na pokład jeden za drugim, a potem spojrzeli na swoich wybawicieli dość niepewnie, przy okazji celując w nas blasterami. Rozumiałem to; nie znali nas, nie mieli powodu, by nam ufać. No, nie znali mnie, a Star mieli za martwą, więc tym bardziej.
CZYTASZ
BEAST HUNTERS
Fanfiction"Jak wylądujesz tym złomem w jednym kawałku, postawię ci ołtarzyk. To już możesz brać się do roboty..." Ziemia. To właśnie stamtąd pochodziła transmisja Optimusa Prime'a, nawołująca wszystkie Autoboty do walki. To tam wojna pomiędzy A...