-Nie jadę tam, boję się- Stephan trzymał się poręczy schodów.
-Mojego taty się boisz? Przecież cię nie zje. Chodź i nie histeryzuj- Andreas otworzył drzwi i ruchem ręki kazał Stephanowi wyjść.
-Ale jak mnie nie polubi?
-No to co? Przecież to mój ojciec i nie musi cię uwielbiać. Mnie twój ojciec też nie lubi, a mam to gdzieś.
-Ale ja nie chcę żeby mnie ktoś nie lubił- z każdym słowem jego głos robił się wyższy i zaczynał brzmieć jak dziecko.
-Nie polubi cię, jak nie dotrzymasz słowa i nie pojedziesz. Rusz się- Stephan pokręcił głową i chciał wejść po schodach na górę- Jeśli tu nie przyjdziesz, to przełożę cię przez ramię i zaniosę do auta. Wybieraj.
-Nie ośmielisz się.
Ośmielił się. Pomimo tego, że Stephan się opierał, to niestety był mniejszy i nie dał rady silniejszemu Wellingerowi. Po chwili zaczęło mu się to podobać.
-Jak mnie upuścisz, to urwę ci głowę.
-O ile doskoczysz.
-Dobra, puść mnie. Sam pójdę.
-Zamknij się, bo będziesz jechał w bagażniku.
Stephan wolał odpuścić, bo przekonał się o tym, że Andreas dotrzymuje słowa.
Andreasowi chciało się śmiać z tej całej sytuacji. Jak to musiało wyglądać z boku? Aż dziwił się, że nikt z sąsiadów nie zadzwonił na policję, żeby zgłosić porwanie.
-No wreszcie jesteście! Już myślałem, że nie dojedziecie- tata Andreasa stał w drzwiach i nie ukrywał swojego zniecierpliwienia.
-Przepraszam, ale mieliśmy mały problem z wyjściem z domu.
-No dobra, wchodźcie. Obiad stygnie.
-Dzień dobry- powiedział w końcu przerażony Stephan.
-Cześć, jestem Martin.
-Stephan.
No, to najtrudniejszą część miał za sobą. Teraz tylko pozostało mu uśmiechać się jak idiota i wszystko powinno być w porządku.
W sumie to Martin nie był taki zły. Dużo żartował i o dziwo Stephan nie czuł się jak piąte koło u wozu, bo Wellinger ciągle go o coś pytał.
-To aż dziwne, że tak dobrze się dogadujecie. Pamiętam wasze pierwsze spotkanie i awanturę, bo jeden uderzył drugiego nartami.
-Tak, teraz się nie bijemy nartami- uśmiechnął się Andreas
-Teraz najwyżej przekładamy się przez ramię i rzucamy sobą na siedzenia w aucie.
Martin zaśmiał się, ale nie uwierzył w słowa Stephana. Przecież to było absurdalne. Jak dwójka dorosłych facetów mogłaby się tak zachowywać?
Po obiedzie przyszedł czas na trochę ruchu i całą trójką wybrali się na spacer. Niedaleko domu Andreasa był park, w którym uwielbiał spędzać czas, kiedy był dzieckiem. Szczególnie upodobał sobie dwa stawy, w których uwielbiał się przeglądać i siedzieć nad nimi godzinami, kiedy miał jakiegoś doła.
-Andreas?- dziewczęcy głos przerwał ich rozmowę o przygotowaniach do sezonu.
Wellinger odwrócił się i zobaczył wysoką blondynkę, która wpatrywała się w niego. Dopiero po chwili rozpoznał w niej Nine, swoją przyjaciółkę sprzed lat.
-No nie wierzę, co ty tu robisz?-Andreas przytulił ją, a Stephan poczuł jakby ktoś nagle wbił mu igłę w tyłek, bo w momencie wszystkie mięśnie w jego ciele się napięły.
CZYTASZ
Brothers...Almost.
FanfictionRozwód rodziców jest trudny dla każdego dziecka, niezależnie od tego czy ma lat 10 czy 30. Sytuacja robi się jeszcze bardziej irytująca, kiedy musisz zamieszkać z nowym mężem swojej mamy i jej pasierbem, żeby się do siebie zbliżyć i stać się rodzin...