Nadszedł wieczór i po kolacji cała drużyna zebrała się w sali konferencyjnej, żeby przedyskutować plan na kolejny dzień.
-No to tak: Jutro o dziesiątej jest śniadanie, potem idziecie na siłownię, godzina wolnego, obiad, odpoczynek i po południu idziemy na plażę, żebyście mogli sobie pograć w siatkówkę. Potem kolacja i wieczór macie wolny. Oczywiście z głową. To tyle. A teraz do pokoi i siedzieć mi tam grzecznie- trener wyglądał na zmęczonego. Nie było w tym nic dziwnego, bo wyjazd z kadrą gdziekolwiek wyglądał jak wyjazd wychowawcy z bandą rozwrzeszczanych drugoklasistów. Bardzo wyrośniętych drugoklasistów.
-Jestem tak padnięty, że zaraz zasnę- Markus oparł się głową o ścianę windy i zamknął oczy.
-A co z twoimi planami podbicia klubu i serc kilku niewiast?- Richard dojadał skitrane podczas kolacji płatki kukurydziane.
-Dzisiaj nie mam siły na podboje. Jutro to zrobię, a wam radzę się zastanowić czy idziecie ze mną się zabawić czy zostaje mi tylko juniorka.
Andreas nawet przez moment zaczął myśleć nad propozycją Markusa. W sumie to nic nie stało na przeszkodzie, żeby się trochę zabawił. Należało mu się to w końcu po tych wszystkich popieprzonych akcjach.
-Zagramy w Scrabble?- Stephan siedział na swoim łóżku po turecku i wymachiwał pudełkiem z grą. Wyglądał jak małe dziecko, które właśnie czeka na otwarcie swoich urodzinowych prezentów. Andreas przez chwilę myślał, że piana z szamponu naleciała mu do uszu i się przesłyszał.
-Serio?
-No serio.
-Dobra- odpowiedział Andreas po chwili.
W sumie to nie był zły pomysł. Oczywiście oprócz faktu, że Andreas był beznadziejnym towarzyszem tej gry. Nie miał głowy do wymyślania słów i tyle.
-No dawaj. Masz przynajmniej dwa słowa podane na talerzu. Wykrzesałbyś coś z siebie w końcu- Stephan zaczął się niecierpliwić.
-Nie poganiaj mnie. Nic nie poradzę na to, że ja nie umiem i nie lubię w to grać.
-To czemu się zgodziłeś? Mogłeś powiedzieć, że nie lubisz. Coś innego bym wymyślił.
-A masz tu jeszcze jakieś gry?
-No oczywiście, że mam!- Stephan zeskoczył z łóżka i podszedł do swojej walizki- Mam jeszcze karty, Monopoly, Trivial Pursuit Disney i Prawda czy wyzwanie.
-Wow, to tłumaczy dlaczego miałeś największy bagaż z nas wszystkich. Dawaj tego Disney'a.
Andreas wreszcie poczuł, że tym razem może wygrać, bo był wielkim fanem Disney'a. Niestety okazało się, że Stephan też i ciężko było go zaskoczyć jakimkolwiek pytaniem. Po każdej dobrej odpowiedzi podnosił ręce do góry i cieszył się jakby przynajmniej wygrał konkurs pucharu świata.
Wellinger zaczął się zastanawiać jak będą wyglądać ich relacje, kiedy rywalizacja się zacznie. Przecież oprócz pucharu narodów i drużynówek, oni będą ze sobą walczyć. Wprawdzie w Pucharze Świata było już jedno skaczące rodzeństwo, ale to była zupełnie inna sytuacja. Domen, Peter i Cene od zawsze się wspierali i jeden pomagał drugiemu od dzieciaka. A oni? Przecież dopiero od niedawna mieli jakieś w miarę normalne relacje i od razu miałoby się to spieprzyć?
-Dobra, może już wystarczy na dziś- Andreas ziewnął, a chwilę po nim Stephan zrobił to samo.
-Tak, chyba trzeba iść spać.
-Jak my mamy chodzić z Markusem na imprezy, skoro męczy nas granie w planszówkę?
-Chcesz iść z nim do tego klubu jutro?- Stephan na chwilę spoważniał.
CZYTASZ
Brothers...Almost.
FanfictionRozwód rodziców jest trudny dla każdego dziecka, niezależnie od tego czy ma lat 10 czy 30. Sytuacja robi się jeszcze bardziej irytująca, kiedy musisz zamieszkać z nowym mężem swojej mamy i jej pasierbem, żeby się do siebie zbliżyć i stać się rodzin...