Prolog

1.8K 63 1
                                    

Całe moje życie opierało się tylko na jednym - naszej rodzinie. Wszystkie moje decyzje oceniane były na każdym kroku. Mój każdy ruch śledzony był przez wielu. Żaden mój błąd nie obszedł się bez echa. Moja porażka była hańbą dla naszej rodziny. Mój sukces, był naszym sukcesem. 

Przez osiemnaście lat żyłam jak w klatce. Nie mogłam z niej uciec niezauważona. Każdy chciał być na moim miejscu, choć nikt tak naprawdę nie wiedział co to znaczy. Byłam ważna, jak na mój gust, za bardzo. Wokół mojego domu zawsze się ktoś kręcił, w szkole i na mieście nigdy nie byłam sama. Zero prywatności, zero prawdziwych przyjaciół, brak jakiegokolwiek zaufania względem innych. Byłam całkiem samotna, dziewczyna zagubiona we własnym świecie. Dziewczyna, która marzyła o czymś lepszym dla siebie. 

Moje życie nigdy nie należało do łatwych. Słowo "życie", samo w sobie, jest dużym słowem. Jednak ja dźwigałam na sobie ciężar błędów całej naszej rodziny. Byłam spadkobierczynią spuścizny Noraynanów. Przez całe życie nie okazywano mi litości czy współczucia. Od małego musiałam wczuć się w swoją rolę i przestrzegać zasad. 

Byłam zimna, samolubna, opryskliwa, zbyt pewna siebie, a moja dusza gniła od środka. Tak powiedziałby o mnie każdy, kto mnie poznał. Ale ja tylko grałam, byłam aktorką we własnym domu, we własnym życiu, przed całym światem. Chciałam, by ludzie tak mnie postrzegali, rodzina tego wymagała, sytuacja była ku temu sprzyjająca. Jednak nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że to tylko maska, zwykłe złudzenie. Nikt nie zabiegał o to, by mnie poznać. Dla nich wszystkich byłam tylko następczynią "tronu" ojca. Moje zdanie nigdy nie było brane pod uwagę. Robiłam zawsze to, co mi kazano, w myślach przeklinając siebie za tą głupotę. 

Z każdym dniem było coraz gorzej. Z godziny na godzinę, pogrążałam się jeszcze bardziej w tym wszystkim. Zatraciłam samą siebie, na rzecz tego nędznego przedstawienia. Ale nikt nie zadawał pytań, ja też tego nie zrobiłam. Brnęłam w to coraz głębiej i głębiej, powoli czując jak tracę grunt. Oczekiwania innych i kolejne rozkazy zaczęły mnie przerastać. Każdy dzień był dla mnie wyzwaniem. Od rana do nocy byłam panną Noraynan, znakomitą aktorką, która nakładała na siebie maskę pewnej siebie i niczego nie odczuwającej dziewczyny. 

Dopiero nocą mogłam być Lynette, prawdziwą sobą. Wtedy, gdy byłam sama, a wokół mnie panowała cisza. Nikt nie mówił mi wtedy co mam robić, jak mam się zachowywać, co mówić. Nocą mogłam rozmyślać o tym jak piękny jest świat. Nocą mogłam wyobrażać sobie siebie, gdybym nie była tym, kim jestem. Nocą mogłam zamknąć się w swoim małym świecie i zapomnieć o wszystkich oczekiwaniach względem mojej osoby. Nocą było mi łatwiej. Nie musiałam udawać. 

Jeśli raz weszło się do naszej rodziny, nigdy się nie wychodziło. Chyba, że na zawsze. Jeżeli kogoś nazywaliśmy naszym przyjacielem, oczekiwaliśmy od niego pełnego zaufania i gotowości na oddanie za nas życia. Bo tak działaliśmy. Byliśmy jednością, choć i tutaj każdy miał swoje własne, określone miejsce. 

Ja też miałam swoje określone miejsce. Jednak czasem robimy głupie rzeczy, które dla nas samych wydają się być wręcz ratunkiem. I ja posunęłam się do czegoś takiego. Opuściłam swoją rodziną, stając się jej wrogiem. Tak jak kiedyś mnie kochano - teraz nienawidzono. 

Stałam się odpowiedzialna za swój los. Moje życie nie należało już do nikogo. Mogłam decydować sama za siebie. Zdobyć to, czego pragnęłam ja, nie inni. Mogłam wreszcie wyjść z domu i nie powiadamiać o tym nikogo. Miałam szansę robić co tylko chciałam. Ale zawsze jest coś, czego nie mogłam kontrolować. Tęsknota. Niewyobrażalnie chore uczucie, które z każdym kilometrem stawało się coraz cięższe na sercu. Z tyłu głowy miałam obraz swojej rodziny, która jednak liczyła na mnie i była w stanie zabić, bym była bezpieczna. Pojawiło się też poczucie winy. Zostawiłam ich bez pożegnania. Nikomu nie powiedziałam żegnaj, ten ostatni raz. Nikomu nie zdradziłam swoich planów. Ale zdradziłam ich wszystkich. Całą rodzinę. 

Nazywam się Lynette Noraynan i właśnie uciekłam ze swojego domu. Przemierzam Stany, aby dostać się do miejsca, gdzie kontakty mojej rodziny nie sięgają. Do miejsca, gdzie być może zginę, jeśli ktoś odkryje kim jestem. Do miejsca, w którym chcę zacząć od nowa. Do miejsca, w którym zaczną się moje kłopoty. 

Róża CottanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz