17// Państwo Cottano

302 15 1
                                    

Patrzyłam na panoramę miasta Tuscon, a pomiędzy palcami znajdował się odpalony papieros. To był mój ostatni przystanek przed przekroczeniem granicy z Meksykiem. Przede mną 9 godzin jazdy do kolejnego postoju, jakim było miasto Chihuahua. Moim głównym celem jest Meksyk, stolica tego kraju. Ze swoich źródeł wiem, że to właśnie w jego okolicach znajduje się siedziba Estrella Azul. Na razie jeszcze nie wiem gdzie dokładnie mam ich szukać, ale wyznaczeni przeze mnie ludzie starają się tego dowiedzieć.

Gdybym powiedziała, że się nie boję, skłamałabym. Byłam przerażona wizją spotkania z ludźmi, którym zależy na mojej śmierci. A najgorsze w tym jest to, że jadę do nich z własnej woli. Jakbym prosiła się o śmierć. Jednak od tej podróży zależy naprawdę wiele. Niestety, tylko ci ludzie mogą odpowiedzieć na moje pytania, na które nikt inny albo nie zna odpowiedzi, albo nie chce mi jej udzielić.

Wsiadłam do samochodu. Pomimo iż przespałam te kilka godzin, mój organizm był bardzo zmęczony, a czekała mnie jeszcze 9-godzinna droga. Poza tym wciąż męczyły mnie wyrzuty sumienia, że nie pożegnałam się z Seline. Po długim wahaniu, wyjechałam na autostradę, przy okazji wybierając jej numer.

-Słucham? - usłyszałam jej delikatny głos.

-Hej - wyszeptałam.

-Rose? To ty?

-Tak, to ja. Przepraszam, że wyjechałam bez pożegnania.

-Gdzie jesteś? - jej głos był stanowczy.

-Nie mów nikomu, ale jestem w drodze do Meksyku. Za jakieś dwie godziny przekroczę granicę kraju - nie mogłam jej okłamać.

-Słońce, popełniasz błąd. I dobrze o tym wiesz, a i tak chcesz się wpakować w kłopoty. Wróć do nas i razem coś wymyślimy.

-Nie mogę. Muszę poznać odpowiedzi na pytania, na które nikt z was mi nie odpowie. I może nie jest to najrozsądniejsze rozwiązanie, ale nic innego mi nie pozostało. - zmieniłam pas i przyśpieszyłam. - Jak bardzo wszyscy są na mnie źli?

-Harry i Joe chcieli robić za tobą pościg, ale uciekłaś tak nagle, że nikt nie wiedziałby gdzie jechać. Próbowaliśmy dzwonić i cię namierzyć, ale zostawiłaś telefon więc to na nic. Generalnie Harry wysłał wiadomość o twoich poszukiwaniach do wszystkich swoich ludzi, więc uważaj, żebyś przypadkiem na nikogo z nich nie trafiła. - zamilkła, choć ja czekałam na dalszy ciąg.

-A co zrobił... on?- głos mi się zawahał.

-Słońce, nie każ mi tego robić. - była zdenerwowana.

-Seline, proszę. Muszę wiedzieć.

-Rose, ja... Nie wiem. Rozmawiał chwilę z dziadkiem a później wybiegł. Słyszałam jak wyjeżdża i słuch o nim zaginął. Harry powiedział tylko, że musiał coś pilnie załatwić.

***

Meksyk był dla mnie czymś nowym. Przechadzając się jego ulicami czułam się jakoś inaczej. Nie potrafiłam określić tego uczucia, choć towarzyszyło mi ono od poprzedniego wieczoru, gdy tylko zameldowałam się w swoim hotelu. Było w tym mieście coś mrocznego i gdyby nie to, że byłam zmęczona, bałabym się zasnąć. Gdzieś z tyłu głowy przemknęła mi myśl, ze może oni już wiedzą gdzie jestem i chcą mnie porwać albo zabić. Z drugiej strony byłam ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie. Byłam w kraju, który słynie z najgorszych rzeczy. To, ile egzekucji wykonała meksykańska mafia jest legendą. Chyba nikt tak naprawdę nie zna dokładnej liczby ani się jej nie domyśla.

-Gracias.

Przyjęłam kubek mrożonej kawy od młodej dziewczyny i usiadłam na ławce przed Palacio de Bellas Artes. Odbywały się w nim największe wystawy malarskie, o których marzyłam, by je zobaczyć. I wreszcie miałam tę okazję. Przepiękny budynek znajdował się naprzeciw mnie i wystarczyło tylko przejść kilka metrów, by się tam znaleźć. Niestety, to musiało zaczekać.

Róża CottanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz