Hej.
Mówię dziś do was w lepszej formie niż ostatnio. Dalej jednak, nie czuję się najlepiej. Zapraszam.
Chęć do życia. Niby taka błachostka, o której mało mówimy, mało wiemy i mało niestety wiedzieć chcemy, ale bez niej nie czujemy się sobą. Gdy tracimy chęć do życia, powoli tracimy wszystko. Przyjaciół, rodzinę... Siebie.
Co dalej? Jest sens żyć? Zapewne większość z was odpowie "nie". Jednak zastanówcie się przez chwile, nie myślcie teraz o was, tylko o osobach na których wam zależy. Pomyśl, co by się z tobą działo, gdyby ta osoba, robiła sobie to co ty, straciła by chęć do życia, i usiłowała się zabić, a ty w żaden sposób nie mogłabyś/mógłbyś pomóc. Przyjemnie? Wątpię. Prawie każdy z nas ma kogoś, kto jest dla nas ważny, prawda? Nie zostawiajmy ich, mówiąc, że sobie poradzą, nawet nie wiecie jak ciężko im bez was będzie. Więc jeżeli straciliście chęć do życia i chcecie z tego wyjść... To co dalej?Cóż, najlepiej w tej sytuacji, porozmawiać z prawnymi opiekunami. Wtedy razem ustalicie co dalej. (Zalecam jednak wizytę u specjalisty). Strata chęci do życia, jest groźna, ponieważ może prowadzić do prób samobójczych, lub śmierci. Zwracajmy uwagę na bliskich, i ich słowa. Bo jeżeli postąpimy tak, że po prostu puścimy znaki chęci popełnienia samobójstwa z wiatrem, nie wiemy czy kiedykolwiek spotkamy się z tą osobą jeszcze raz.
Dziękuje za uwagę, do następnego. 👀
Ps. Przepraszam, że materiały takie słabe, jak wyjdę w końcu na prostą, bardziej się postaram.