"Kara"

5.9K 110 10
                                    

Opis: Louis Tomlinson, niegdyś szalenie zakochany w niejakim Harry'm Stylesie, po trzech latach związku chłopak jednak zdał sobie sprawę z tego, że jego chłopak jest potworem. Niestety z gangu ciężko jest wyjść "od tak".


***

Stałem związany po środku jakiegoś pokoju, miałem oczy zasłonięte przepaską, mimo to doskonale wyczułem moment, kiedy Harry i reszta członków jego gangu weszła do środka ( a to za sprawą specyficznych perfum, których używała tylko jedna znana mi osoba). Nie bałem się, doskonale wiedziałem czym grozi próba ucieczki, czy też odejścia z gangu ( tym bardziej jeżeli się jest narzeczonym jego przywódcy). Niejednokrotnie byłem świadkiem na wewnętrznych sądach podczas których skazywało się zdrajcę na śmierć, wiedziałem że tym razem nie będzie inaczej i w sumie nie liczyłem na żadną łaskę, życie przy tak okropnym człowieku byłoby dla mnie jedną z najgorszych kar ( gorszych nawet od śmierci).

Poczułem na swojej skórze jego oddech, odruchowo cały się spiąłem.

-  A mogłeś żyć przy mnie jak książę, o cokolwiek byś poprosił dostałbyś to w mgnieniu oka. Rzuciłbym ci do stóp cały świat Louis - usłyszałem przy uchu jego szorstki głos.- Ty jednak wolałeś zdradzić mnie i wybrać ucieczkę ode mnie, aż tak źle ci ze mną było? Traktowałem cię najlepiej jak potrafiłem, byłem dla ciebie miły, troskliwy i opiekuńczy, a wiesz że normalnie taki nie jestem. Może przestałeś już mnie kochać? Może ci się znudziłem? Może zależało ci tylko na moich pieniądzach, albo chciałeś sobie opleść mnie wokół palca. A może znalazłeś sobie kogoś, hmmm? Może to któryś z nich, tych którzy tu stoją i czekają aż skażę cię na śmierć? - krążył naokoło mnie, wyraźnie czułem jego zapach. Było mi niedobrze i słabo, obawiałem się najgorszego i bynajmniej nie obawiałem się o swoje życie.- Czemu milczysz? Myślisz, że nie boli mnie ta cała sytuacja? Uważasz, że nie mam serca, czyż nie? - zapytał - ale znaj moją łaskę Louis.... Pozwolę ci zachować życie, jeżeli wszystko wróci do normy, jeżeli mnie przeprosisz i okażesz skruchę. 

Nie zamierzam tego zrobić. Wolę zginąć niż żyć u boku takiego człowieka jak ty!

- A więc nie pozostawiasz mi wyboru Louis... Mimo to, mimo że upokorzyłeś mnie w oczach moich podwładnych, moich pracowników pozwolę ci umrzeć szybko - poczułem jego olbrzymią dłoń zaciskającą się powoli na mojej szyi.- Masz jakieś ostatnie słowo, czy wolisz umrzeć zapomniany?

Już miałem wydobyć z ust słowa "spierdalaj", kiedy poczułem jak robi mi się słabo i tracę siły pomimo tego, że Harry jeszcze nie zaczął mnie dusić.

Nie...

Odpłynąłem.


***

Obudziłem się parę godzin później w dobrze znanym mi miejscu - sypialni Harry'ego. Moje ręce były przywiązane do ramy łóżka. W duchu modliłem się, aby wyrok jednak się odbył, może się to wydawać dziwne, ale nie chciałem mieć z tym człowiekiem więcej nic wspólnego. 

-  Dobrze, że się już obudziłeś - oznajmił brunet tuż po tym jak wszedł do pokoju.- Podczas twojej, że tak to ujmę "krótkiej nieobecności" wezwałem lekarza - dopiero teraz zauważyłem, że trzyma w ręku biały kubek ( który dostał ode mnie na urodziny).- Wiedziałeś prawda?

- O czym? - zaśmiałem się nerwowo.

- Nie rób ze mnie idioty, dobrze? - warknął marszcząc brwi.- Choćby o tym, że jesteś w ciąży.

- Musiałem to przeoczyć.

- To sporo zmienia, zaryzykowałbym stwierdzenie, że nawet wszystko.

One shots ~ L.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz