36; a było tak miło

426 31 4
                                    

Harry

- Dzień dobry.- Wymamrotałem sennie powoli otwierając oczy. Mimo całej przespanej nocy nie czułem się za dobrze. Dosłownie każda część mojego ciała okropnie bolała, a przez męczące mnie koszmary nie zdołałem się wyspać. Co dziwne wydawało mi się, że raz się obudziłem. Wtedy zobaczyłem jego. Szatyna, który tulił mnie do siebie całując moją głowę kiedy to ja trząsłem się że strachu. Oczywiście ta cała sytuacja pewnie była jednym z moim snów, ale czy na pewno?

- Wreszcie wstałeś.- Zachichotał cicho, a ja na sam dźwięk chichotu chłopaka miałem ochotę się uśmiechnąć.- Już myślałem, że zanudzę się tu na śmierć. Wiesz...Nie mam kogo denerwować.- Zaśmiał się, a ja wywróciłem oczami.

- A było tak miło.-Westchnąłem chcąc powoli podnieść się z łóżka. Na moje nieszczęście już po pierwszej sekundzie przeszył mnie okropny ból. Skrzywiłem się z bólu i z powrotem opadłem na łóżko.

- Harry...- Niebieskooki nagle spojrzał na mnie zmartwiony.- Nadal Cię boli? Nie dziwię się, jesteś cały poobijany.

- To nic.- Mruknąłem odwracając wzrok. Od zawsze byłem nauczony by nie okazywać słabości i tym razem też tak było.

- Jeśli to uważasz za nic to nie wiem co musiałoby się stać byś uznał to za poważne.- Wywrócił oczami.- No cóż...Wygląda milczusiu, że zostaniesz u mnie na trochę dłużej. Ktoś musi się tobą zaopiekować, prawda?

- Nie potrzebuje niańki.- Rzuciłem.- Poza tym mamy treningi i nie możemy pozwolić sobie na opuszczanie. Już i tak opuściliśmy wczorajszy.- Mruknąłem.

Taka była prawda. Nie powiem bardzo mi zależało na wygranej szatyna. Chciałem by ten idiota Zayn wreszcie pożałował  i zrozumiał, że nie może mieć wszystkiego. Niestety mieliśmy mało czasu.

- Nie no przepraszam, że nie dałem Ci w takim stanie prowadzić treningu. - Wywrócił oczami.- Czy Ty siebie słyszysz Harry? Jeśli myślisz, że pozwolę Ci w takim stanie prowadzić trening to grubo się mylisz. Czy chcesz czy nie, zostajesz tutaj. - Zmierzył mnie wzrokiem, a ja wzdrygnąłem się na jego stanowczość. Zdecydowanie takiego Louisa Tomlinsona nie znałem.

- Rozumiem, że nie mam tu nic do gadania?- Westchnąłem.

- Nie.- Zachichotał.- No weź...Będzie fajnie. Zaraz zrobię Ci śniadanko, potem możemy obejrzeć jakiś film, albo pograć w jakieś gry. Lepsze to niż siedzenie w domu samemu, prawda?

- Wolałbym jednak dom.- Wymamrotałem.

- Przesadzasz.- Zaśmiał się po chwili wstając z łóżka. Dopiero teraz zobaczyłem, że szatyn śpi w bokserkach. Nie mogłem napatrzeć się na jego ciało. Z pozoru delikatne, ale z drugiej strony wyraźnie można ujrzeć zarysy mięśni. Był idealny.

- Co chcesz na śniadanie?- Spytał, a ja otrząsnąłem się z amoku.

- Co? - Zmarszczyłem brwi.

- Co chcesz na śniadanie?- Powtórzył uśmiechając się delikatnie.

- Nie jestem głodny.- Mruknąłem.

- Czyli jajecznica tak? - Spytał kierując się do wyjścia. Wywróciłem oczami. Dlaczego on musi być taki uparty?

- Obojętne.- Westchnąłem odwracając się na drugi bok co spowodowało mi mały ból.

- A więc zrobię Ci moją mistrzowską jajecznicę ala Louis Tomlinson.- Zachichotał przyjmując dumną pozę.- Potem obejrzymy film i posmaruje Ci siniaki.- Odparł na co ja od razu się skrzywiłem. Zdecydowanie nie chciałem powtórki z wczorajszej sytuacji.

- Nie chce.-Odwróciłem wzrok.- Myślę, że obejdzie się bez tego.

- Harry...- Chłopak wziął głęboki oddech i zbliżył się do mnie tak by móc spojrzeć mi w oczy.- Wiem, że nie chcesz, ale nie mamy wyjścia. Będzie Cię mniej bolało i szybciej się zagoi.

- Ugh...Dobra.- Westchnąłem.- Ale pod warunkiem, że będziesz to robił delikatnie.- Dodałem ciszej.

- Oczywiście.- Na twarz chłopaka wpłynął szeroki uśmiech.- Dobrze. Zaraz wrócę ze śniadaniem, a Ty tu grzecznie leż.

- Nie jestem dzieckiem.- Wywróciłem oczami.

- Jasne.- Zachichotał po chwili zbliżając się i delikatnie cmokając mnie w czoło.- Zaraz wracam. - Odparł i już po chwili zniknął za białymi drzwiami. Ja natomiast zdziowny zamrugałem kilka razy delikatnie dotykając miejsca gdzie przed chwilą cmoknął mnie chłopak. Uśmiechnąłem się delikatnie. Zaczynało mi się to podobać, ale czy powinno?

teach me | larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz