Jimin pov.
Noc, ciemna, cicha noc. Spacerowałem, idąc w kierunku mostu. Żadnych ludzi w około, żadnych jeżdżących aut. Jakby całe miasto opuściła wszelka ludność. Powoli wchodząc na most, zauważyłem czarną postać, stojącą przy barierce, spoglądającą w dół. Miałem wrażenie, jakby zaraz z powodu nachylenia miała upaść do wody. Zacząłem do niej powoli biec. Ciemno ubrana osoba zdjęła swój kaptur, w skutku czego mogłem zobaczyć błękitne włosy. Momentalnie uświadomiłem sobie, że to jest ten facet z klubu, którego spotkałem jeszcze tej samej nocy. Widząc jak przechodzi na drugą stronę barierki przyśpieszyłem mój bieg, lecz to się na nic nie zdało, bowiem biegłem, ale w miejscu. Powtórzyłem to z całych sił, żeby nie pozwolić mu upaść, lecz dalej nie zmniejszała się odległość między nami. Jakby jakaś niewidzialna siła trzymała mnie. Zacząłem do niego krzyczeć, lecz ten nawet nie drgnął. Dawałem z siebie wszystko, żeby dobiec, żeby złapać go za rękę, lecz to nie działało. Chwilę później mężczyzna przechylił się do skoku, puścił barierkę jedną ręką, już drugą ręką robił to samo-
- Nie! - postawiłem się do pionu, ciężko dysząc. Obejrzałem się dookoła siebie, żeby zarejestrować gdzie się znajduję. Mój pokój, moje łóżko. Głośno westchnąłem. - To tylko sen... - wyszeptałem, mocno pocierając czoło moją małą dłonią. Sięgnąłem po telefon, spoglądając na godzinę. Wskazywał on 3 w nocy. Wytarłem z czoła jeszcze drobne kropelki potu i opadłem z powrotem na poduszkę, głośno wzdychając i patrząc ślepo w sufit. A co jak to nie był zwykły sen? Tylko sen proroczy? Raz zdażył mi się już taki. Dzięki niemu pomogłem małej dziewczynce, która zgubiła swoją mamę. Ale czy znowu to mógł być on? Może to ten alkohol podziałał na moją wyobraźnię. Przymknąłem na chwilę powieki, robiąc dwa głębokie wdechy. Nie zasnę, gdy będę o tym ciągle myśleć i gdy nie będę pewny prawdy. Dlatego chwilę później zerwałem się z łóżka, biorąc szybko jakieś spodnie i bluzę leżącą na pobliskim krześle. Szybko zabrałem również z komody mój telefon, klucze i wybiegłem z domu. Szedłem szybkim krokiem w kierunku mostu nad rzeką Han, bo wydaje mi się że to był on, z resztą mieszkam najbliżej niego. W głowie dalej miałem obraz tego chłopaka chwilę przed skokiem. Z myślą o tym spojrzałem na zegarek, który wskazywał 3.30, a następnie przed siebie, gdzie już widziałem światła mostu. A co jeśli okaże się to wszystko prawdą? Dlatego w połowie drogi zrezygnowałem z chodu na rzecz biegu. Nie byłem pewny czy to prawda, ale jeżeli wszystko by się potwierdziło, a co najgorsze nie zdążyłbym, nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Już w klubie przecież zauważyłem jego dziwne zachowanie, dlatego im dłużej biegłem, tym to wszystko wydawało się coraz bardziej prawdziwe. Nie było prawie w ogóle żadnego ruchu ulicznego, tak jak w moim śnie. Mój oddech stawał się coraz cięższy, dlatego po dotarciu już na most, na chwilę przystanąłem, opierając się dłońmi o kolana, łapiąc trochę powietrza. Po chwili wytężyłem swój wzrok i zobaczyłem w oddali ubranego na czarno mężczyznę, podchodzącego do barierki. Już wtedy zrozumiałem, dlatego nie myślałem już o niczym, tylko wznowiłem swój bieg w stronę postaci, która zaczęła już przechodzić na drugą stronę barierki. Wiatr spowodowany biegiem, rozwiewał moje spocone kosmyki włosów. Dawałem z siebie wszystko, żeby tylko zdążyć. Byłem już coraz bliżej, naprawdę niewiele mi pozostało, już tak niedaleko. Zaczynałem czuć wszystkie mięśnie w nogach z nadmiernego wysiłku, a mój oddech stawał się coraz płytszy i cięższy. Zaczynało brakować mi powietrza, ale za to o wiele szybciej zbliżałem się do błękitnowłosego, który zaczął nieznacznie przechylać się do skoku. Widząc to, zostało mi jeszcze kilkanaście metrów, dlatego zebrałem ostatnie swoje siły na dobiegnięcie do niego. Tak się cieszyłem, że z moją kondycją nie było najgorzej, a w szkole byłem jednym z najszybszych biegaczy. Ostatnie metry, tak niewiele. W ostatniej chwili, gdy nieznajomy zaczął puszczać jedną ręką barierkę, złapałem mężczyznę za tył jego kurtki i siłą wciągnąłem go na swoją stronę. Z głośnym hukiem obydwoje wylądowaliśmy na twardym bruku niedaleko siebie. W momencie upadku wydałem z siebie głośny jęk. Zacząłem zwijać się z bólu, który objął mój cały, lewy łokieć.
CZYTASZ
But first, Coffee // Yoonmin
FanfictionJimin jest zwykłym 20 letnim chłopakiem, który prowadzi własną kawiarnię w tłocznym Seulu. Czasem jednak przytrafiają mu się sny prorocze. Jednym z nich jest sen, w którym widzi nowo poznanego chłopaka, próbującego popełnić samobójstwo, skacząc z mo...