First message

111 5 0
                                    

Jimin pov.

Dzisiaj na szczęście ruch w kawiarnii był niewielki, ale było spowodowane to jeszcze wczesną godziną. Moja praca była utrudniona przez ciągle dający o sobie znać łokieć, dlatego gdy biegłem tutaj, zadzwoniłem do Tae, aby skombinował mi skądś opaskę na niego. Ja nie miałem na to czasu, a on zawsze mógł wstąpić gdzieś i mi ją podrzucić. Oczywiście nie obyło się bez zdziwień, po co mi to w ogóle jest, ale powiedziałem, że wytłumaczę mu już gdy przyjdzie. Uwinął się z tym dosyć szybko, ponieważ po niedługim czasie dzwonek przy drzwiach oznajmił przyjście kolejnego klienta, którym był wspomniany przyjaciel.

- Jak dobrze, że jesteś tak szybko. - przywitaliśmy się delikatnym uściskiem - przyniosłeś? - zapytałem, zaglądając do siatki, którą miał w ręku.

- Tak, ale dalej się zastanawiam po co Ci to, zrobiłeś coś sobie w rękę? - zapytał z przejęciem, idąc za mną, ponieważ sam skierowałem się na zaplecze. Ja ignorując go, podwinąłem rękaw białej koszuli, zakładając opaskę. Przeszkodził mi jednak w tym Tae, który złapał mnie za zranioną rękę.

- Matko Jimin! Co ci się stało?! Przecież masz cały posiniaczony łokieć! - zaczął niepotrzebnie panikować.

- Spokojnie, uspokój się, to nic poważnego. Zaraz Ci wszystko opowiem, daj mi najpierw to założyć. - jednak Tae to nie uspokoiło.

- Ale zaraz Ci się z tego krwiak zrobi, a co jak to coś poważnego?

- Taehyung, to naprawdę nic groźnego, zaraz się zagoi, uwierz mi. - niechętnie przyjaciel odpuścił. W spokoju założyłem stabilizator, dzięki któremu nie odczuwałem już takiego bólu. Poprosiłem go, by usiadł na chwilę za kasą, podczas gdy ja poszedłem zrobić nam nasze ulubione latte. Wróciłem z dwoma dużymi napojami i przejąłem miejsce Taehyunga, który usiadł obok na blacie.

- No to opowiadaj, kiedy to się w ogóle stało? Przecież byłeś ze mną wczoraj, dopóki nie poszliśmy do domów. - stwierdził, upijając łyk gorącej jeszcze kawy. Ja natomiast zająłem się wycieraniem szklanek, które czekały na odstawienie na miejsce.

- Miałem sen... był w nim ten facet z baru, ten co pomyliłem go z tobą. - zacząłem niepewnie - miałem sen, że chciał skoczyć z mostu, a ja nie mogłem mu pomóc, dlatego od razu jak się obudziłem nie mogłem przestać o tym myśleć, więc tam pobiegłem. Wiesz że już raz zdarzył mi się taki sen proroczy... opowiadałem Ci. - dalej nie odwracałem uwagi od wykonywanej przeze mnie czynności.

-Tak, pamiętam, dlatego Cię rozumiem, mów dalej. - zachęcił mnie odstawiając, napój na bok.

- Tak więc pobiegłem tam i rzeczywiście on tam był. - spojrzałem na Tae, który uniósł brwi w zdziwieniu. - na szczęście zdążyłem go wciągnąć no i upadając zraniłem swoją rękę. - wskazałem głową na nią. - potem kazałem mu obiecać że nastepnym razem, gdy będzie chciał znowu zrobić coś tak głupiego to do mnie zadzwoni. Skończyło się na tym, że odprowadziłem go do domu Jungkooka i-

- CO?! - krzyknął Taehyung, momentalnie krztusząc się kawą. Szybko zacząłem go klepać po plecach, jednocześnie posyłając gościom przepraszające spojrzenie. Gdy już się opanował, przyciągnął mnie do siebie za materiał koszuli i zaczął krzyczeć szeptem. - Jak to? Byłeś u niego w domu? Czemu go tam odprowadziłeś i czemu dopiero teraz o tym mówisz? Jak wygląda? Nowoczesny czy bardziej tradycyjny-

- Ej ej ej, już spokojnie. - zatrzymałem jego potok słów i pytań strącając z siebie jego ręce. - Z tego co usłyszałem, była to jedyna osoba, u której mógł się zatrzymać. Rozmawiałem z nim na zewnątrz, krótko streściłem historię i wymieniliśmy się numerami, gdyby coś-

But first, Coffee // YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz