|10| Staram się pomóc, szkoda, że tego nie widzisz

1.9K 155 238
                                    

Ten rozdział spodoba się osobom, które nie lubią Agniesi❤️

WIEDZCIE, ŻE ZROBIŁAM TO Z MYŚLĄ O WAS, BO TO NIE TAK MIAŁO BYĆ!😋💞

Perspektywa Łukasza

Pocałunek z Markiem był całkowicie inny niż każdy z Agnieszką. Ten z nim był... jakiś lepszy, namiętniejszy i mam wrażenie jakby było w nim więcej miłości.

Zamknąłem drzwi i przystanąłem. Oparłem się o nie czołem i chwilę stałem bez ruchu.

— Znowu mnie zostawił! Znowu! — Usłyszałem krzyk chłopaka ze środka. Zmarszczyłem brwi.

— Nie zostawię Cię już nigdy — Wyszeptałem — Wrócę, obiecuję.

Powoli zacząłem się oddalać od niego, jednak zauważyłem kwiaciarnię, więc wszedłem do niej i kupiłem kwiatka Agnieszce.

Żartowałem. Dam Markowi piękną, czerwoną różę. Wziąłem największą, bo pewnie lubi duże.

Zostawiłem ją na wycieraczce z małym liścikiem, na którym było napisane ,,Od cichego wielbiciela". Mam nadzieję, że się ucieszy.

Wróciłem w ostatnim momencie, bo była już zbiórka. Moja wychowawczyni spojrzała na mnie gniewnym wzrokiem.

— Gdzie byłeś? — Zapytała, a ja podrapałem się w kark.

— Przedawkowałem stoperan, musiałem kupić coś na zatwardzenie — Skłamałem i ustałem obok Brian'a.

— Gościu, stoi Ci — Szepnął do mnie chłopak, a ja spojrzałem w dół i zobaczyłem, że coś mi wystaje z kieszeni.

— To nie było śmieszne — Wymamrotałem i rozłożyłem liścik.

,,Agnieszka Cię zdradza. Przespałem się z nią. Olejnik"

— Mówiliśmy! A ty nie wierzyłeś! — Pisnął Mikołaj.

— Muszę z nim pogadać — Warknąłem. Wsiadłem do autobusu i usiadłem obok Tomka. Spojrzał na mnie zaskoczony.

— Łukasz? Czego ty chcesz? — Zmarszczył brwi, a ja podałem mu kartkę — No... Widzę, że mój służący dostarczył Ci list — Wyszczerzył się chłopak.

— Przestań się wygłupiać, debilu — Pogroziłem mu palcem — Masz mi powiedzieć jak to się stało.

— Pomacałem ją trochę po kolanku — Zaczął, a ja się skrzywiłem — Całowaliśmy się i potem tak jakoś wyszło... ale spokojnie, kazała mi zapłacić za to.

— Nie rób z niej dziwki! — Wrzasnąłem i złapałem go za szyję, zaczynając go dusić. Szybko odskoczyłem, kiedy zdałem sobie sprawę z tego co ja tak właściwie robię.

— Staram się pomóc, szkoda, że ty tego nie widzisz — Powiedział smutno — Zejdź mi z oczu, nie chcę na Ciebie patrzeć.

— Wybacz, Olej... — Westchnąłem i usiadłem do Agnieszki, która od razu się do mnie przytuliła, jednak ja ją odepchnąłem.

— Tome... Łukaszku, co się dzieje? — Zrobiła obrażoną minkę.

— Świetnie, teraz nawet mylisz moje imię z jego — Warknąłem.

— Przed chwilą gadałam z moim bratem przez telefon, po prostu się przejęzyczyłam! — Próbowała się bronić.

— Już ja wiem co ty z tym językiem robiłaś! — Oburzyłem się — Poza tym, Niunia, twój brat to Oskar, nie Tomek.

— Ale ma kolegę o tym imieniu — Fuknęła.

— Przestań być żałosna, dobrze? — Mruknąłem, wstając, żeby się przesiąść — Dzięki.

Usiadłem do Brian'a, który spał. Wziąłem pisak z jego plecaka i namalowałem mu wąsy. Wiem, bardzo dorosłe.

***

— Pietrucha, wstawaj — Szturchnąłem chłopaka, który właśnie ślinił moje ramię — Dojechaliśmy, pacanie!

— Mamusiu, to ty? — Wymamrotał i przeciągnął się — Łukasz? Co tutaj robisz? Gdzie moja mamusia?

— Jaki ty jesteś głupi — Parsknąłem i wstałem z siedzenia — Zawijaj dupę, dojechaliśmy.

Wysiadłem z autobusu. Na dworze było dosyć ciepło. Nie liczyłem na to, że ktokolwiek po mnie przyjedzie, więc od razu ruszyłem do domu na pieszo.

— Łukasz! Poczekaj! — Usłyszałem krzyk Agnieszki. Odwróciłem się i zobaczyłem, że idzie do mnie wraz z Tomkiem.

— Co chcecie? — Westchnąłem i skrzyżowałem ręce na piersi.

— Przejdziemy się z tobą — Dziewczyna złapała mnie za rękę, ale ja od razu ją wyszarpnąłem.

— Mogę z wami iść, jednak nie licz na to, że będziemy szli za rączkę — Powiedziałem, będąc zdenerwowanym, że po czymś takim w ogóle miała czelność, żeby złapać mnie za rękę.

Poszliśmy już kawałek, wtedy Olejnik złapał mnie za łokieć. Odwróciłem się do niego.

— Nie bądź zły na Agnieszkę, potrzebowała pieniędzy — Westchnął i złapał moje dwa nadgarstki.

— Są inne sposoby na zarobienie pieniędzy, nawet ja mogłem jej coś kupić — Warknąłem. Starałem się wyszarpać ręce, jednak on był dosyć mocny. W pewnym momencie uwolniłem jeden nadgarstek, tym samym uderzając Agnieszkę z łokcia. Dziewczyna straciła równowagę i spadła na ulicę, wprost pod koła samochodu.

— A mama mówiła, żeby nie stać na jezdni, tylko na chodniku — Olejnik zrobił minę jak małe dziecko, które nie dostało zabawki.

— Jesteś posrany! — Wrzasnąłem i podszedłem do nieprzytomnej dziewczyny.

— To nie moja wina! To ona wskoczyła mi pod koła! — Tłumaczył się kierowca — Nie chciałem tego zrobić, na prawdę!

— Luzuj majty, gościu. Dzwoń na pogotowie — Rozkazałem, a następnie sprawdziłem jej oddech — Powiedz, że poszkodowana jest nieprzytomna i nie oddycha. Przystępuję do resuscytacji krążeniowo oddechowej!

Miałem dużą wiedzę odnośnie ratowania innym życia. Już któryś raz przydała mi się w praktyce. Raz jakaś pani na przystanku zasłabła, innym razem starszy mężczyzna zemdlał.

Zrobiłem trzydzieści uciśnięć, a potem dwa wdechy i sprawdziłem czy oddycha. Dalej tego nie robiła, więc powtórzyłem czynność. Straciłem trochę siły, więc Olejnik mnie zastapił. Po kilku minutach przyjechało pogotowie i zabrało Agniesię.

***

Jak tam dzień wagarowicza?

Nie, nie jestem gejem | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz