Rozdział 21 pod względem fabuły wyjebie was ze skarpetek <3
Przynajmniej mam nadzieję
Perspektywa Łukasza
— Dobra, jesteśmy pod domem Kruszela — wymamrotałem do Tomka, jednocześnie dzwoniąc dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzyła nam mama chłopaka, przez co trochę się przestraszyłem, bo mam wrażenie, że ta kobieta mnie nie lubi. Zmarszczyła brwi, kiedy nas zobaczyła. To nie wróży mi zbyt dobrze.
— Czego tu? — prychnęła, widocznie zdenerwowana.
— Ja... Umm... — zacząłem się jąkać — Ja przyszedłem do... pani syna.
— Marka nie ma, homosiu — zaśmiała się.
— Słucham? — zapytałem, kiedy usłyszałem to określenie. „Homosiu"... czy to nie brzmi niedorzecznie? — Dlaczego... nie ważne. Gdzie jest Marek?
— A jak myślisz? — prychnęła kobieta, krzyżując dłonie na piersi.
— On... poszedł do Oskara, prawda? — zapytałem smutnym tonem.
— Nie — pokręciła głową — Ten pojeb zawiózł go do Szczecina jakąś godzinę temu.
— Kogo ma pani na myśli mówiąc „ten pojeb"? — zmarszczyłem brwi.
— Jego posrany ojciec! — podniosła głos — Zniszczycie go, jego psychikę, a ja nie pozwolę, żeby moje dziecko skończyło... skończyło bez ślubu, bez wnuków...
— Spokojnie, proszę pani... — złapałem ją za ramię — Czy coś się stało?
— Ty się stałeś! — Krzyknęła i uderzyła mnie prosto w nos — Skończysz jak ja! Nie zniszczysz go!
— Bokser Olejnik jest na miejscu! — pisnął Tomek i zaczął robić dziwne pozy — Rozpierdolę panią moją kulą energii, którą zaraz utworzę.
— Ja pierdole — uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło — Skończ oglądać „Młodych Tytanów", posrańcu.
— Ale ja to widziałem gdzieś w internecie... dzisiaj wieczorem chciałem zostać syrenką! — usprawiedliwił się blondyn.
— On uciekł z psychiatryka? — mama Marka wyszeptała mi to do ucha — Z jakiegoś oddziału zamkniętego?
— Też czasami się zastanawiam — pokręciłem głową.
— Karate Kid, suki! — pisnął Olejnik, a sąsiad Kruszelów wychylił się zza płotu i spojrzał na nas dziwnie.
— Wszystko dobrze, pani Rozalio? — zapytał mężczyzna.
— Schowaj twarz, jeszcze sobie radzę — machnęła na niego ręką, a on prychnął.
— Już raz panią ratowałem z agonii — zauważył, a ja zmarszczyłem brwi. Zapytam potem Marka o to.
— Proszę siedzieć cicho! — oburzyła się.
— Pochwal się małolacikom, jak to zabić się chciałaś! — prychnął, a kobieta zrobiła się strasznie blada na twarzy, jakby zaraz miała zemdleć.
— Zostawcie mnie wszyscy! — odepchnęła mnie i weszła do środka, trzaskając drzwiami. Razem z Olejnikiem spojrzeliśmy na siebie wymownie.
— Proszę pana! — krzyknąłem do sąsiada — Proszę zaczekać! Mógłby nam pan pomóc?
— O co chodzi, dzieciaki? — westchnął mężczyzna, patrząc na nas.
— Mógłby nam pan to wytłumaczyć? — zapytałem miło, a on się skrzywił.
— Nie — warknął i odszedł do nas, następnie wchodząc do domu.
— Gbur pieprzony, co nie? — prychnął Tomek.
***
— To się wybraliśmy do Mareczka, nie powiem — zaśmiałem się do Olejnika, kiedy byliśmy w drodze na dworzec.
— Pisz do Marula, żeby czasem nie wracał ze Szczecina — upomniał chłopak, na co przytaknąłem.
— Excuse me! — jakaś dziewczyna, na oko szesnastoletnia, złapała mnie za ramię — Do you speak English?
— Yes, but chujowo — wtrącił się Tomasz, a ja uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło.
— Can you tell me, where is this place? — zapytała, podając Olejnikowi zdjęcie.
— Ale ja naprawdę słabo sprecham[1] — jęknął chłopak, oglądając fotografię od dziewczyny — I nawet nie wiem, gdzie to jest!
— Daj mi to — prychnąłem i wyrwałem mu to, co trzymał w dłoni. Po chwili przyglądania się, podrapałem się w kark.
— I jak Ci idzie? — zaśmiał się Tomek, widząc moje zmieszanie na twarzy.
— Me too chujowo sprechen— oddałem jej zdjęcie i szybko się oddaliliśmy. Mój towarzysz cały czas się ze mnie śmiał, a ja powstrzymywałem się, żeby mu nie zajebać.
— To się popisałeś, Wawrzyn! — wytknął mnie palcem, a potem otarł łzę z policzka.
— Zamknij się, bo skończysz jak Agnieszka — warknąłem do niego, zaciskając dłonie w pięści.
— Jak ta suka?! — oburzył się.
— Przypominam Ci, że z nią spałeś — spojrzałem na blondyna groźnie — kiedy była w związku ze mną! Kuźwa ty jebana mać twoja!
— Uspokój się — wywrócił oczami — przeżywasz teraz jak mrówka okres.
— Posuwałeś moją dziewczynę, jak według Ciebie mam reagować?! — powiedziałem to troszkę za głośno, bo kilka osób odwróciło się w naszym kierunku.
— Odjebała się wtedy identycznie no... wiesz... jak szczur na otwarcie kanału po prostu, głupi by nie skorzystał! — wywrócił ramionami.
Wtedy mój telefon zadzwonił, więc olalem Tomka i odebrałem, widząc, że na ekranie wyświetla się twarz Marka.
— Słucham, słońce? — powiedziałem, zanim zdążyłem się ugryźć w język — Czego, ziomek?! — poprawiłem się po chwili.
— Otworzysz mi drzwi od domu? — zapytał.
— Mógłbyś mi zrobić to samo — westchnąłem.
— Loda? — szepnął mi do ucha ten pieprzony zbereźnik, czyli oczywiście Olejnik.
— Co? — zdziwił się — To gdzie ty jesteś?!
— W Poznaniu — odparłem zgodnie z prawdą — Ale już wracam do Szczecina, poczekasz na mnie?
— Poczeka! — usłyszałem krzyk jego taty, na co mimowolnie się uśmiechnąłem, a następnie pożegnałem z Markiem i rozłączyłem.
***
[1] Sprecham — no wiecie sprechen z niemieckiego ale Olejnik to Olejnik XD
Pochwale się!!! Mam kolczyk w nosie!
Ej ej tak w ogóle to oglądając odcinek Marka o jego matce... to chyba dobrze trafiłam w tym ffXD
Dlaczego nie było rozdziałów?
A) koniec roku szkolnego
B) bal gimnazjalny - wiecie, zrobiłam paznokcie i nie umiem pisać
C) wena ssie ;(
CZYTASZ
Nie, nie jestem gejem | KxK
FanfictionKamerzysta i Kruszwil jako dzieci byli najlepszymi przyjaciółmi. Pewnego dnia jeden z nich musiał wyjechać. Po ponad sześciu latach przyjaźni, muszą się rozdzielić. Co się stanie, kiedy spotkają się po latach?