|17| Lepiej mnie nie całuj

1.6K 124 151
                                    

Perspektywa Łukasza.

Tomek, musimy coś zrobić! — Jęknąłem, chowając twarz w dłoniach — Oskar zabiera mi chłopaka!

— A mi Marek zabiera chłopaka — Prychnął Olejnik i poprawił grzywkę — Słuchaj, ja mam pomysł. Pojedziemy do Poznania, a następnie ich rozdzielimy.

— Kurwa, zajebisty plan — Powiedziałem z sarkazmem — Typie, a może dokładniej?! Bo to ja wiem od początku!

— No to... nie wiem, pójdziemy na spotkanie z nimi i nie wiem — Wzruszył ramionami, a ja uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło.

— Jesteś tępym kutasem — Wymamrotałem, kręcąc głową z niedowierzania.

— Mama też mi to mówiła — Mruknął.

— Nie dziwię jej się — Odparłem ze śmiechem — Miała rację.

— Tak, wiem — Wymamrotał i położył dłoń na moim kolanie, zaczynając je delikatnie gładzić — A może sprawimy, żeby Oskar i Marek byli o nas zazdrośni? — Wyszeptał Olejnik i zbliżał niebezpiecznie swoją twarz do mojej.

— Jebane pedały! — Ktoś krzyknął, więc szybko od siebie odskoczyliśmy — Zaraz możecie zęby na chodniku liczyć!

— Policz mi włoski na dupsku! — Odkrzyknął Olejnik i pokazał mu środkowy palec.

***

— I po co Ci było kozaczyć? — Zapytałem, patrząc na pobitego Tomka.

— Nie dał mi czasu na reakcję — Jęknął i zaczął zbierać się z chodnika.

— Olejnik, przyznaj, że jesteś po prostu chujowy — Prychnąłem.

— Ja? — Zaśmiał się — Załatwiłbym dziesięciu z palcem w... — Zamyślił się.

— Nie kończ lepiej — Skrzywiłem się — A na przyszłość... lepiej mnie nie całuj, nie dotykaj i takie tam.

— Jasne — Przytaknął. Następnie rozeszliśmy się w dwie różne strony, bo ja szedłem do domu, a on chyba do KFC.

Perspektywa Marka.

„— Pieprzony nieudacznik — Matka mnie spoliczkowała — Do niczego się w życiu nie nadajesz! Pierdolony pedał, nie zasługujesz na to, co teraz masz!"

To już moje trzecie wspomnienie, jakie odzyskałem.  Kolejne negatywne. Drugie było o przeprowadzce, popłakałem się po nim. Było okropne, nie wiem jak zdołałem to przeżyć...

— Marek! — Usłyszałem krzyk nauczycielki od matematyki. Leżałem na podłodze, a obok mnie było przewrócone krzesło — Co się stało?

— Nie wiem — Wymamrotałem.

— Idź do higienistki, dobrze? — Powiedziała kobieta, a ja przytaknąłem i wstałem — Ale to jak już masz po drodze, to rozwiąż to zadanie.

— Nie, ja mdleję — Skłamałem i chwiejnym krokiem doszedłem do drzwi — Przepraszam, nie dam rady zrobić tego zadania... — Wyszedłem i prychnąłem — Co za debilka, umierasz, a ona i tak Ci każe do tablicy iść.

Nie miałem zamiaru iść do żadnej babeczki, która pewnie dałaby mi po prostu witaminki, więc poszedłem do domu. Położę się wcześniej do łóżka, odpocznę, będzie mi dużo lepiej.

Wszedłem do domu, następnie kierując się do kuchni, żeby zrobić coś do jedzenia, bo byłem w chuj mocniutko głodny.

— Co tutaj robisz o tej godzinie? — Warknęła moja mama, zachodząc od tyłu.

— Źle się poczułem — Odparłem i wzruszyłem ramionami.

— Bo Cię za mocno ten twój pedał ruchał w dupę? — zaśmiała się — Gdyby nie twój ojciec, to dawno bym Cię już wyjebała stąd.

— O czym ty mówisz? — Zmarszczyłem brwi i wrzuciłem pieczarki na patelnię.

— Pamięć straciłeś od tego ruchańska? — Zapytała, a ja się skrzywiłem.

— Z nikim się nie... ja jeszcze nie uprawiałem z nikim seksu! — Zaoponowałem — A to, że ty w burdelu robiłaś, to już nie moja sprawa!

— Ty szmaciarzu! — Uderzyła mnie z całej siły w twarz — Jakie ty masz odzywki do matki, pedale?!

— Ty też masz takie do mnie! — Odepchnąłem ją — Ogarnij macicę!

— Ostro tego pożałujesz — Wysyczała jak żmija do mojego ucha — Tylko ojciec wróci!

— O nie — Mruknąłem z sarkazmem, mieszając warzywa na patelni — Straszne.

— A może... w końcu się odczepię od Ciebie, a zajmę się sprawcą problemu — Zaśmiała się, a mnie zmroziło.

— Co masz na myśli? — Zapytałem.

— Łukasz jest współwinny twojego pedalstwa — Wzruszyła ramionami.

— Spróbuj tylko go tknąć! — Krzyknąłem i złapałem ją za nadgarstek, wcześniej jeszcze do niej podchodząc.

— Bronisz swojego, co? — Prychnęła i wyrwała dłoń z mojego uścisku — Skoro ja nie mogłam być szczęśliwa, to nikt nie będzie — Powiedziała pod nosem i wyszła z domu.

Poczułem świąd spalenizny, więc pobiegłem do kuchni, wyłączając ogień spod moich warzyw. Westchnąłem, włożyłem ryż i spalone pieczarki, paprykę i cukinię na talerz.

Zacząłem jeść. Myślałem nad słowami mojej matki. Dlaczego nie mogła być szczęśliwa? Znaczy... z taką mordą to nie da się być szczęśliwym, ale to chyba nie o to chodzi.

Może byłem po prostu wpadką? Nie chciała mnie, a tata zmusił ją do pokochania mnie? Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Skończyłem jedzenie, więc odstawiłem talerz do zmywarki i poszedłem na górę.
Korciło mnie, żeby wejść do sypialni rodziców i poszukać trochę w papierach, ale... to chyba nie byłoby... w sumie jebać.

Zacząłem przeszukiwać wszelkie możliwe szuflady, ale jedyne co znalazłem, to zdjęcie mojej mamy sprzed przeprowadzki. Była na nim z jakąś kobietą, wyglądały na szczęśliwe. Zmrużyłem oczy, mama ma siostrę i nie wiem o tym? Zostawiła ją w Szczecinie?

Wziąłem zdjęcie i usiadłem na łóżku. Kim może być ta kobieta?

***

Się w sumie pochwale, jedyne czego brakuje to serduszka od Kruszwila XD

Się w sumie pochwale, jedyne czego brakuje to serduszka od Kruszwila XD

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nie, nie jestem gejem | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz