|21| Nie jest tym, za kogo sie podawała. Ona jest...

1.1K 120 90
                                    

Ja się serio boję waszej reakcji

Perspektywa Marusiaaaa

Obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Podniosłem się na łokciach i odetchnąłem z ulgą, kiedy zobaczyłem, że jestem w swoim pokoju, a nie w żadnym burdelu, czy szpitalu, w którym wycięliby mi nerki.

Szturchnąłem Łukasza, który leżał obok mnie. Zmarszczyłem na to lekko brwi, bo tutaj powinien leżeć Oskar, ale wzruszyłem ramionami, wszystko jedno.

— Co chcesz? — mruknął Wawrzyniak po chwili.

— Wstawaj — odparłem — Za bardzo zabalowaliśmy.

— Nie przespaliśmy się, nie piłem wczoraj — zapewnił brunet, przeciągając się.

— A to spoko — odetchnąłem z ulgą i chciałem pójść do łazienki, jednak zobaczyłem coś dziwnego, a mianowicie na dywanie leżał Oskar, a zaraz obok niego Olejnik — Co to za gejowska orgia w moim pokoju?

— Za nich nie ręczę — powiedział od razu Łukasz — Byli razem w łazience!

— Co? — zapytałem — Duszyński! Czy to prawda?

— Nic nie pamiętam — jęknął mój chłopak, a mnie zabolała głowa. Złapałem się za skronie i zacząłem widzieć różne wydarzenia z mojego życia, których nie pamiętałem. Wyprowadzka, spotkanie Wawrzyniaka po latach, kanapa...

— Marek, wszystko okej? — zapytał troskliwie Łukaszek.

— Mhm, tak... — przytaknąłem i szybko pobiegłem do łazienki. Spojrzałem w lustro i zdałem sobie sprawę, że... ciągle odtrącałem Łukasza, a on tak naprawdę mówił prawdę...

Umyłem twarz wodą i wyszedłem, chcąc zrobić sobie śniadanie. Przechodząc przez salon zobaczyłem, że na kanapie leżał znajomy Wawrzyniaka i jeszcze jakiś typ. Pokręciłem głową, mój dom stał się hotelem.

— Co tu robisz? — zapytała moja matka, a ja zadrżałem.

— Chciałem zrobić płatki — wyjaśniłem — Boli cię główka mamusiu? Chcesz może tabletkę?

— Daruj sobie, nie będziesz ze mnie alkoholika robił! — fuknęła i podniosła rękę, żeby mnie uderzyć, przez co się skuliłem, jednak jej ręka mnie nie dotknęła.

— Wiedziałem, że nie będziesz dobrą matką — szepnął mój ojciec.

— Pojebało cię? — krzyknęła kobieta — Ja jestem zajebistą matką!

— Przesadziłaś — pokręcił głową mężczyzna.

— Nie mogę wychowywać cudzego dziecka! To za dużo! — wrzasnęła, po czym złapała się za usta — Kurde bele...

— Co tu się dzieje? — zapytałem przerażony, czując łzy w oczach — kim ona jest? — wskazałem na kobietę.

— Marek, uspokój się — poprosił ojciec — Jesteś już dużym chłopcem i... ej, a nie myślałeś, żeby się z Łukaszem bawić w daddykink?

— Andrzej! — upomniała go kobieta — Nie rozmawiamy teraz o tym! Mamy ważniejsze tematy!

— Ah, sorki — machnął ręką — Ale jakbyście chcieli, to mogę załatwić pieluchy dla doro...

— Ja oszaleję! — stwierdziła moja matka — Ty to powiesz, czy ja?!

— W dupie mam który! — wtrąciłem się — Chcę znać prawdę!

— Nie urodziłam Cię — westchnęła blondynka — Tak właściwie, to ja nawet nie jestem jego żoną, czy partnerką...

— Tak... nie jest tym, za kogo się podawała. Ona tak właściwie jest... — tata podrapał się po głowie.

— Lesbijką? Ona jest homoseksualna, prawda? — nie wytrzymałem i musiałem zapytać.

— Nie — oboje pokręcili głowami.

— Co? — zdziwiłem się dosyć mocno.

— Gówno, jeden zero, grasz dalej? — tata wytknął język.

— Posyp makiem i zjedz ze smakiem — prychnąłem — jeden do jednego.

— Na litość boską! — wkurzyła się mama.

— Ona jest dziewicą konsekrowaną — wyznał w końcu ojciec.

— Dziewicą ko... co? — złapałem się za głowę — Co tu się dzieje?! Kto mnie wychował?

— Ślubowałam Bogu — oznajmiła dumnie — Mam nawet obrączkę przez to.

— To wypierdalaj do zakonu — wskazałem na drzwi, bowiem byłem pewien, że sobie ze mnie żarty robią — A tak na serio?

— My mówimy prawdę — oburzyła się kobieta — Dziewica konsekrowana nie musi nosić habitu, ja po prostu ślubowałam dozgonną czystość.

— Ło matulu — serio nie mogłem w to uwierzyć — Wrócimy do tego jeszcze... Jakim cudem wy jesteście razem?

— Nie jesteśmy razem — zaprzeczył tata — udawaliśmy to wszystko przed tobą. Przed laty zawarliśmy umowę i tak jakoś wyszło...

— Jaką umowę? — dociekałem.

— Nie interere, bo kici-kici — odparła matka.

— Ty to się zamknij — powiedziałem do niej — niby taka święta, a biłaś mnie jak schabowe na niedzielny obiad!

— Oj synku, musisz się jeszcze wiele nauczyć o życiu — zaśmiała się, kładąc dłoń na moim ramieniu.

— Siema, czemu macie takie kamienne miny? — zapytał uśmiechnięty Olejnik — przyszedłem lodówkę opróżnić — oznajmił.

— Smacznego — mruknąłem, spuszczając wzrok — Co z moją biologiczną matką?

— Nie żyje — ojciec mnie przytulił — Byłeś zbyt młody, żeby o tym wiedzieć...

— Nie dotykaj mnie — odepchnąłem go — Okłamywaliście mnie przez tyle czasu! Moja matka okazała się być... święta! Mam dosyć!

— Skoro i tak się wydało, to... przeprowadzimy się, tylko we dwoje — odparł ojciec — A na dodatek... do Szczecina, żebyś miał szybki dostęp do Łukasza.

— Jo? — zapytał Tomek z kiełbasą w ustach.

— Mówisz jak w Toruniu, przestań — zbeształ go mężczyzna.

— Sorki, lepiej żebym mówił „pyrki"? — prychnął.

— Olejnik, wypad! — wkurzyłem się.

— Dlaczego chcecie mnie zostawić? — mama zmieniła temat.

— Tak będzie lepiej — stwierdził mężczyzna — Będziesz mogła oddać się Bogu, a Marek w końcu będzie szczęśliwy. Jutro zacznę szukać jakiegoś domu... domeczku... kawalerki...

***
Kocham was bubusie moje kochane, nie opuszczajcie mnie przez to, że ona nje jest homoseksualna, ja was proszę...

Nie, nie jestem gejem | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz