Perspektywa Łukasza.
Kolejna noc w zamknięciu. Wypłakałem już tyle łez, że cudem jest fakt, że się nie odwodniłem. Przywykłem do molestowania, Oskar robi to codziennie. Nie modlę się o wolność, ja już się modlę o śmierć, jestem wykończony. Schudłem tak bardzo, że widać już każdą kość. Zmęczyłem się, prosząc o cud. Myślę, że żadna pomoc już nie nadejdzie, to trwa zdecydowanie zbyt długo. Ciekawe czy mama się martwi... Nigdy nie znikałem na tyle dni... chociaż nie wiem, ile ich minęło, bo z moich wyliczeń wyszło, że trzydzieści sześć, jednak jaka jest prawda? Nie wiem, która jest godzina, bo ten idiota nawet zegarek mi zabrał, a co za tym idzie nie wiem, o której godzinie chodzę spać, jestem w pomieszczeniu bez okna, więc jedyne oświetlenie to mała żarówka, która miała chyba imitować żyrandol. Krzyczeć też już nie mam siły, moje gardło jest zdarte, bardzo mnie boli. Prosiłem o jakieś tabletki, ale on chce mojego cierpienia, nie zlitował się.
Drzwi otworzyły się z hukiem, a ja aż podskoczyłem na krześle, na którym siedziałem. Spojrzałem na wkurzonego Oskara i zmarszczyłem brwi.
— Szukają cię — warknął — Marek rozmawiał z moim bratem, który urządził mi aferę. Zgadnij, kto tego gorzko pożałuje?
— Kruszel? — zapytałem, a on się zaśmiał — Nie?
— No wyobraź sobie, że nie — trzasnął drzwiami, a mnie przeszedł dreszcz — Na materac, bo pożałujesz!
Perspektywa Marka (chwilę wcześniej)
— On mówił o jakimś Łukaszu — oznajmił Filip, a ja słuchałem go w skupieniu — Pierdolił, że go skrzywdzi, ale miałem to w dupie, bo on o każdym tak gada — wzruszył ramionami — Oprócz ciebie... o tobie mówił same pozytywy.
— Pozytywy? — zdziwiłem się — Co na przykład?
— Że masz ładną dupę — zachichotał — I to w sumie prawda.
— Przestań! — pisnąłem i uderzyłem go lekko w ramię — To poważna sprawa!
— Wspominał tylko, że jakiegoś Andrzeja nie lubi — przypomniał sobie — Znasz kogoś takiego?
— To mój tata — mruknąłem — A nie lubi go... bo kiedy z nim chodziłem, to on starał się, żebyśmy zerwali i... żebym zaczął chodzić właśnie z tym Łukaszem...
— Obawiam się, że z Wawrzyniakiem może być cienko — spuścił wzrok — Postaram się od niego to wyciągnąć, ale nie wiem, czy mi zaufa.
— Jeju, jesteś naprawdę super — przytuliłem go — Pomiędzy wami serio jest jakieś pokrewieństwo?
— Trudno uwierzyć, co nie? — zachichotał.
— On mnie oskarżył o molestowanie! — jęknąłem — Nie wiem, jak mam to odkręcić, bo czeka mnie sprawa w sądzie, a wszyscy, oprócz taty, są przeciwko mnie!
— Będę zeznawać na twoją korzyść — zapewnił, a ja się uśmiechnąłem.
— Jesteś super — stwierdziłem, a on przeczesał grzywkę palcami.
— Wiem, z całego mojego rodzeństwa jestem najnormalniejszy. Siostra debilka, która troszczy się tylko o pieniądze, najmłodszy brat to ułom, który nie chodzi do szkoły, a Oskar... to Oskar — powiedział, a po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać.
— Dlaczego z nimi mieszkasz? — spytałem, na co chłopak się trochę spiął.
— Jestem ich prawnym opiekunem — westchnął — Nasi rodzice nie żyją.
— O jeju... — zakryłem usta dłonią — To straszne...
— Taa... ojciec alkoholik spowodował wypadek — wzruszył ramionami — Zmieńmy temat, proszę.
— Jasne — przytaknąłem. Usłyszałem zgrzyt zamka, a po chwili drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Oskar.
— Marek! — powiedział radośnie i przytulił mnie — Co cię tu sprowadza? Zmądrzałeś i w końcu wrócisz do mnie?
— Nie bardzo — pokręciłem głową — Przyszedłem zapytać, czy masz może jakieś wieści o Wawrzyniaku.
— Nic o nim nie wiem — stwierdził, a mina mu zrzedła — Przestań o niego wypytywać i zajmij się sobą, zrozumiałeś?
— Czy ty wiesz coś na ten temat? — prychnąłem, a on zrobił wielkie oczy.
— Ja? — udał zdziwienie — Nie masz już kogo podejrzewać? Jesteś żałosny.
— Ja żałosny?! — pisnąłem — Ty jesteś okropnym człowiekiem, kiedy to w końcu pojmiesz?!
— Pierdol się, Kruszel — warknął — Pierdol się ty i ten twój zjebany tatuś, którego nigdy nie lubiłem.
— Wypluj te słowa — rozkazałem — Mój ojciec jest zajebisty, może jesteś zazdrosny, bo nigdy nie doświadczyłeś miłości od strony ojca?!
— Ej no przesadziłeś — stwierdził Filip — Nie my wybraliśmy sobie, żeby on był alkoholikiem — przytulił się do Oskara.
— Niedobrze mi — wymamrotał młodszy Duszyński.
— Będziesz rzygał? — spytał starszy.
— Nie, pójdę się przewietrzyć — powiedział i wyrwał się z jego objęć, następnie wychodząc i trzaskając głośno.
— Przesadziłem? — zapytałem z wyrzutami sumienia.
— Lubiłem cię — powiedział — Ale to była gruba przesada, najlepiej będzie, jak wyjdziesz stąd.
— Dobrze — westchnąłem i wstałem, następnie kierując się do drzwi — Przepraszam, Filip... — odwróciłem się w pewnym momencie i spojrzałem na niego, a on tylko odwrócił wzrok, więc wyszedłem, a z mojego oka wypłynęła jedna, jedyna łza.
CZYTASZ
Nie, nie jestem gejem | KxK
FanfictionKamerzysta i Kruszwil jako dzieci byli najlepszymi przyjaciółmi. Pewnego dnia jeden z nich musiał wyjechać. Po ponad sześciu latach przyjaźni, muszą się rozdzielić. Co się stanie, kiedy spotkają się po latach?