Perspektywa Mareczka.
Widok, który zastałem, kiedy wszedłem do szpitala, był straszny. Zapłakany Łukasz, który wręcz dusił się łzami i wokół niego ludzie, którzy próbują mu pomóc.
Szybko podleciałem do niego i mocno przytuliłem, a on się we mnie wtulił. Lekko głaskałem jego ramię i szeptałem mu do ucha miłe słowa.
— Te, Marek! — Usłyszałem głos mojego taty, ale jeszcze nie widziałem go w tym korytarzu — Bo tak sobie myślałem, że dziewczyna to nie ściana. Można przesunąć, nie? — Wyszedł zza zakrętu — Nie martw się tą suk... O, Cześć Łukasz — Podszedł bliżej i zrobił się czerwony na twarzy.
— Dzień dobry, panie tato Marka — Łknął, podnosząc głowę z mojego torsu.
Mężczyzna uklęknął obok nas i nachylił się do mojego ucha.
— Synu, za dupę go złap — Szepnął, a ja wywróciłem oczami.
— To jeszcze nie teraz — Odszepnąłem.
W tym momencie przyszła pielęgniarka z tabletką na uspokojenie, a mój crush ją połknął. Otarłem jego łzy z policzków i pomogłem usiąść na krześle. Od razu splotłem razem nasze palce i spojrzałem na jego twarz.
— Kochanie, powiesz mi dlaczego tak zareagowałeś? — Zapytałem, a on przytaknął — Znaczy, oczywiście nie namawiam.
— Agnieszka straciła dziecko i to jest moja wina — Powiedział w miarę spokojnie — To przeze mnie wpadła pod samochód, przypadkiem ją uderzyłem, bo Olejnik mnie trzymał, a ja chciałem się wyrwać i...
— Łukasz, zabezpieczaliście się? — Przerwał mu jakiś chłopak, którego nie znam, ale patrzy na mnie jak na bóstwo.
— Tomek, po chuj ty pytasz o takie sprawy? — Westchnął, podnosząc wzrok.
— Bo my się nie zabezpieczyliśmy i obawiam się, że to było moje dziecko — Tomasz, jak się przed chwilą dowiedziałem, wręcz wyszeptał te słowa — Mogę Ci powiedzieć, że to ewidentnie... — Nie dokończył, bo Wawrzyn rzucił się na niego z pięściami. Uderzał z całej siły w jego ciało, a ja starałem się ich rozdzielić.
— Proszę, przestań! — Krzyczałem do niego, ale w pewnym momencie dostałem od któregoś w twarz, przez co się przewróciłem i uderzyłem głową o jakąś półkę, a następnie straciłem przytomność.
Perspektywa Łukasza.
— Marek, obudź się — Mówiłem do nieprzytomnego chłopaka i lekko uderzałem w jego policzki — Kurwa, lekarza! — Wrzasnąłem, zdzierając sobie gardło.
Z głowy chłopaka wypływała strużka krwi, a jego policzek był cały czerwony. Skrzywdziłem w jednym dniu dwie najważniejsze osoby w moim życiu.
Mężczyzna w kitlu wziął Kruszela na nosze i zaniósł do jakiejś sali.
— Ja pierdole — Jęknąłem i schowałem twarz w dłonie.
— No, pierdoliłeś — Przytaknął Olejnik — Ale Marka na kanapie.
— Zamknij pysk, mam dziewczynę — Warknąłem do niego.
— Już jej nie masz — Oznajmił Tomek, a ja na niego spojrzałem z pytającym wyrazem twarzy.
— Dlaczego? — Prychnąłem. Mam nadzieję, że go oplułem, bo wytarł twarz. Karma suko, za zakochanie się w Kruszelu i pieprzenie mojej laski!
— Na prawdę chcesz być z puszczalską dziwką? — Odpowiedział pytaniem na pytanie, a ja się zamyśliłem. No nie chciałbym — A po drugie, serio myślisz, że przeżyje? Wątpię.
— Stul pysk — Wymamrotałem i otarłem łzy spod oczu — Dobra, w czymś masz jednak rację. Możesz ją sobie wziąć.
— Zużyty towar? — Otworzył szeroko oczy — Nie ma mowy, jeszcze mnie zarazi Kiłą albo inną rzeżączką.
— Masz rację — Moje kąciki ust poszybowały lekko do góry — Nie wiadomo z kim jeszcze się jebała.
Poczułem, że coś w mojej kieszeni wibruje. Wyjąłem telefon, ale nie był on mój, a na wyświetlaczu pojawiła się uśmiechnięta twarz jakiegoś chłopaka i podpis ,,Pedał Oski Dusiciel". Odebrałem.
— Halo? — Powiedziałem do słuchawki.
— Za halo w mordę walą, cepie — Zaśmiał się ktoś z drugiej strony — Marek, gdzie jesteś?
— Tutaj jego przyjaciel — Oznajmiłem.
— Z przywilejami! — Wydarł się Olej.
— On kłamie, szuka wrażeń — Wymamrotałem, patrząc na niego morderczym wzrokiem.
— Gdzie jest Marek? — Usłyszałem z telefonu.
— W szpitalu — Powiedziałem zgodnie z prawdą.
— Kurwa, co mu zrobiłeś?! — Wydarł się Oskar, o ile dobrze pamiętam,
— Ja? Nic! To Olejnik, ten śmieć mu zajebał! — Próbowałem się bronić i zrzucić na Tomka, bo nikt nie musi znać prawdy.
— Ty chuju, oboje dobrze wiemy jaka jest prawda! To on mu zajebał! — Krzyknął Tomasz do słuchawki telefonu, a ja go odepchnąłem.
— Nie wnikajmy w to — Wywróciłem oczami, mimo, że on nie może tego zobaczyć.
— Co mu jest? — Ten chłopak ewidentnie się o niego martwił, a ja poczułem, jakby ktoś oblał mnie kwasem. Zazdrość?
— Stracił przytomność i uderzył się w głowę — Wytłumaczyłem mu i znowu posmutniałem.
— W którym jest szpitalu? — Zapytał. Nie chcę, żeby przyjeżdżał.
— Nie wiem, jestem tu pierwszy raz w życiu — Skłamałem dla własnego dobra, ale ta pizda Tomek wyrwał mi telefon z ręki.
— On kłamie, to szpital w Szczecinie — Powiedział Olejnik i podał mu dokładny adres, a potem się rozłączył, oddając mi telefon Marka — Będzie tutaj za jakąś godzinkę.
— Frajer — Warknąłem do niego — Po chuj mu mówiłeś?
— O co Ci chodzi? Ewidentnie się martwił o niego, więc dlaczego nie mógłby przyjechać? — Zapytał zdziwiony Olejnik — Nie rozumiem.
— Bo ty ogólnie mało rozumny jesteś — Powiedziałem z przekąsem — I teraz tu przyjedzie i co będzie robił? Niepotrzebnie go tu ściągnąłeś!
— Ale martwił się o Marka! Nie rób z niego jakiejś księżniczki, której nikt nie może widzieć — Zbeształ mnie Olejnik.
— A może ja nie chcę, żeby tu przyjeżdżał? — Zmarszczyłem brwi, a po chwili zasłoniłem usta, bo zdałem sobie sprawę z tego, co ja właściwie powiedziałem.
— Łukasz, czy ty jesteś zazdrosny o niego? — Tomek otworzył szeroko usta — Nie mów, że...
— Nie jestem zazdrosny, to tylko mój przyjaciel a ja jestem hetero — Skrzyżowałem ręce na piersi.
— Oj, wydaje mi się, że jednak jesteś Bi — Zachichotał, a ja mruknąłem coś pod nosem.
***
Hejka, chciałby ktoś z was książkę o kamerzyście/Kruszwilu, ale nie kxk tylko któryś z nich byłby z dziewczyną?
CZYTASZ
Nie, nie jestem gejem | KxK
FanfictionKamerzysta i Kruszwil jako dzieci byli najlepszymi przyjaciółmi. Pewnego dnia jeden z nich musiał wyjechać. Po ponad sześciu latach przyjaźni, muszą się rozdzielić. Co się stanie, kiedy spotkają się po latach?