15

3.7K 241 91
                                    

~*Time skip*~

Szliśmy...
Szliśmy....
I jeszcze raz szliśmy...
Ta gówniana wycieczka jest do dupy!!
Po co ja się dałam na to namówić?!!

-Kacchan...
Poniesiesz mnie...? - wymruczałam pod nosem przechodząc koło chłopaka.

-A co ci niby?

-Już mi się nie chcę...

-A to, że ci się nie chce to nie znaczy, że mam mieć dodatkowy balast.

-Balast?

-Tak.

-Skurwiel - przyśpieszyłam.

Przeszłam trochę dalej i wskoczyłam na plecy Eijiro.

-Heeeej~ - powiedziałam zadowolona ze znalezienia sobie woźnicy.

-No hej, co tam?

-A nic.
Postanowiłam dostarczyć ci trochę ćwiczeń.

-Dzięki.

-A proszę bardzo.
Bakugou też miał tę propozycję, ale nie skorzystał.
Dlatego ty masz to szczęście.

-Właśnie jak tam u ciebie i Kacchan'a?

-Dobrze.
A co?

-A tak się pytam.
Myślałem, że z nim pójdziesz na tę wycieczkę.

-No i poszłam.
I nadal idę.
Tylko że ty mnie niesiesz i...
Trochę tak nie jestem koło niego - spojrzałam do tyłu na Kacchan'a i jego wkurwiony wyraz twarz i ręce, które się fajczą - I chyba nawet dobrze.

-Czemu?

-Zazdrość wzięła górę i się fajczy.

-To wiesz...
Ty może zejdź ze mnie...?

-Nie?
A w ogóle czemu?

-Bo nie chcę być poturbowany....

-Spokojnie.
Masz mnie.

-Tsa...
Fajnie...

-Dobra, nie zwracaj uwagi na tego ćwoka i chodź dalej.

~*Time skip*~

Doszliśmy do jakiejś wielkiej altanki w środku parku z tymi typowymi drzewami wiśniowymi.
Tam usiadłam sobie na ławeczkę i odpoczywałam.
DOPÓKI.

-CZEMU SZŁAŚ Z TYM RUDYM DEBILEM ZAMIAST ZE MNĄ?!!

-A bo mi się tak chciało.
Czego chcesz?

-Ciebie.

-Sorry, ale ja ciebie nie.
Daj mi odpocząć - wstałam z ławki i poszłam w kierunku innej.

-Obrażasz się za ten balast?!

-Nieee...
Przecież to normalnie, że chłopak mówi swojej dziewczynie, że jest gruba...
Nie?

-No oczywiście, że to normalne!
W moim przypadku to tradycja!

-Yh...
Mogłam się tego spodziewać.
Jak już musisz to zostań ze mną ty pizdokleszczu...

-Fajnie - usiedliśmy razem na jednej z ławek - Ale teraz to ty mnie przezywałaś.

-UGGGH...
Boże, skończysz?

-No okej.

-Coś ty się robisz taki trochę podejrzany - zmrużyłam oczy - Co żeś zrobił?

-A co miałem zrobić?

-Na ja nie wiem.
Dlatego się ciebie pytam.

-Nic nie zrobiłem.
Okej?

-No dobra.
Uznajmy, że cię wierzę.

-Pff.
Ty masz mi zawsze wierzyć.

-Ta ta jasne.
Pić mi się chce...

-BOŻE KOCHANY!
Jakie ty dziewczyno masz zachcianki!

-No co...?

-Ja ci po nic nie pójdę.

-Jesteś zuym człowiekiem... - wstałam z ławki i skierowałam się w stronę klasy.

Jako jedyna i najlepsza moja koleżanka - Momo, dała mi wodę.
(Eijiro też chciał dać, ale ja nie chciałam wziąć)
Napiłam się.
Oddałam wodę.
Pogadałam trochę.
I wróciłam do Kacchan'a.
A raczej do Kacchan'a i kilku małolat, które zapewne mają gdzieś po 10/11 lat.
Nawet udało mi się usłyszeć ich rozmowę.

-No weź nam pomóż! - powiedziała blondynka, która stała na czele grupy ty czterech bachorów.

-Nie - a ten wpatrzony w telefon.

-No plis!!!

-NIE.

-Zapłacimy!

-Nie chcę waszych pieniędzy.
Znajdźcie sobie kogoś innego

-Jesteś okropny, wiesz!

-Wiem.
MOJA DZIEWCZYNA mi to powtarza - zwrócił na mnie uwagę i podszedł do mnie obejmując ramieniem.

-Pożałujesz!
Zobaczysz! - odbiegły sobie gdzieś tam w dal.

-Mhm.
Napewno.

-Czego chciały?

-A bym je obronił przed jakimś gostkiem.

-I tyle?

-Yhm.

-Mogłeś wziąć tę robotę.
Lubisz ludziom odbijać mordy.

-No ale błagam cię.
To są jakieś małolaty.
I ja je mam bronić przed jakimś gościem?
Nie moją ojca czy co?

-No w sumie..

-No w sumie to możemy teraz iść się odstresować nad to jeziorko.

-Co...?

-Chodź.
Utopię cię tylko

-Uważaj, bo naślę na ciebie te bachory.

-Zrób to, a będziesz spała na ziemi.

-Ale w pokoju mamy dwa łóżka.

-Zawsze jedno można wyrzucić przez okno~

-Skurwiel.

Wścieklizna na Nogach || Katsuki BakugouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz