Niechetnie wchodzę do domu Patrycji gdzie panuje polmrok. Wołam jej imie, ale nie odpowiada mi. Ide do jej pokoju, poniewaz nadal nie uslyszalem zadnej odpowiedzi. Bardzo mozliwe, ze nie ma jej w domu. Odkad pamietam mam swoje klucze. Kieruje sie na gore domu ,gdzie znajduje sie pokoj Patrycji. Odtwieram drzwi, a pierwsze co ukazuje sie moim oczom to szkarłatna ciecz. Nie duzo dalej lezy dziewczyna. W mgnieniu oka sprawdziłem czy ma puls i na szczescie ma. Zadzwoniłem po pogotowie, które wmiare szybko przyjechało. Pojechalem za nimi. W miedzy czasie zadzownilem po tate Pati. Starsznie zle czuje sie z tym, ze na nia nawrzeszczałrm. Mam ogromne wyrzuty sumienia. Jej choroba to tez moja wina. Nie dopilowalem jej wtedy. Gdybym nie opuscił jej nawet na krok to teraz bylaby szczesliwa.
Po około 2 godzinach siedzenia samemu przyjechał ojciec Patrycji. Była z nim kobieta. Z tego co pamietam nazywala sie Marlena? Monika? No nie wazne. Patrze na jego podkrazone oczy. Widac, ze plakal.
-Mateusz, co sie stalo?-pyta zdruzgotany mezczyzna
-Nie wiem prosze pana. Przyszedłem, a ona juz tam lezala.-lzy same zaczely leciec po moich policzkach
-Prosze sie odsunąć!-krzyknela pielegniarka. Na lozku wiozly Patrycje. Wygladała tak bardzo niewinnie. Jej wlosy przykryły prawie calą twarz, a rece byly polozone wzdluz jej smuklego cialka.
-Co z nią doktorze?-pytam mezczyzny, ktory dopiero , co wyszedl z sali operacyjnej.
-Jest zle. Gdybys przeszedl 10 minut pozniej nie mielibysmy kogo ratowac-powiedzial sztywno-jestes bratem?
-Nie. To tata Patrycji-wskazuje na pana Mariusza
-Dobrze. Prosze za mna-poakzuje lekarz na mezczyzne
-Chodz-lapie mnie szybko za lokec i prowadzi za nimi
Gdy jestesmy w pokoju lekarzy starszy pan usiadł za biurkiem, a nas zaprosił na kanape.
-Prosze panstwa musielismy wprowadzić ją w śpiaczke farmagologiczną. Straciła bardzo duzo krwi-powiedzial nadal patrzac w badania
-Kiedy sie obudzi?-spytalem pospiesznie
-Tego nie wiemy. Moze obudzic sie za tydzien, za miesiac, a nawet nigdy-wzdycha
-Jak to nigdy?!-lekko unioslem glos
-Przykro mi, a teraz przelraszam, ale musze isc do innych pacjentow-powiedzial i nas wyprosil.
Szybko spytalem , czy moge do niej wejsc. Zgodzil sie, ale tylko na chwilke. Czuje, ze nie dam rady bez niej dlugo. Siadam przy niej,aby móc zlapac jej reke.
-Kochanie prosze obudz się. Przepraszam, ze taki bylem. Naprawde nie chce sie klocic, ale zawsze tak wychodzi-pociagam nosem-musze przeprosic cie jak sie obudzisz. Tylko zrob to dla mnie prosze. Jak nie dla mnie to dla taty. Wiem, ze wiele zlego ci wyrzadzilem, ale wiesz jaki jestem.
Gdy pocalowalem ją w czolo wszystkie maszyny zaczely pikac. Do sali woarowali lekarze i pielegniarki. Zbadali ją, ale swtwierdzili, ze nic jej nie jest. Wszyscy wyszli oprocz jednego lekarza.
-Moja zona byla w spiaczce-usmiecha sie lekko-zawsze na moj dotyk reagowala w podobny sposob. Gdy sie obudzila powiedziala, ze wszystko czula. Trzymaj sie chlopie.
Poklepal mnie po barku i odszedl. Chwile jescze z nią posiedziałem i wyszedlem z sali. Pozniej wszedl do niej jej tata. Postanowilem nie czekac na niego tylko pojechac do domu lecz nie mojego. Gdy udalem sie pod dom Patrycji. Posprztalem jej pokój, a gdy juz mialem wychodzic dostrzeglem jej pamietnik. Nie wierzialem ze go pisze. Chwile zastanawialem sie czy go wziasc, ale zrezygnowalem z tego pomyslu. Zamiast niego wzialem co innego. Jej ulubiona koszulka oplatała moją ręke. Zamknalem dom i pojechalem do swojego mieszkania. Polozylem sie do lozka i usnąłem.

CZYTASZ
Między życiem a chorobą|Szpaku [ZAKOŃCZONE]
FanficW TRAKCIE CZYTANIA DOWIECIE SIE WSZYSTKIEGO. By: @lubiezbonga @weweziomal