18- „Śliczne oczy"

5K 178 97
                                    

Promyki światła wydostające się z okien w starej, ale ładnie udekorowanej sypialni moich rodziców, okropnie mnie obudziły.

A mogłam zasłonić rolety, cholera.

Nie mogłam spać przez całą noc, przez te cholerne koszmary, które mnie bez przerwy dręczyły. Najgorsze z najgorszych wspomnień w mojej głowie znów zaczęło dawać o sobie znaki.

To wszytko przez przyjazd tutaj. Wiedziałam, że szybko się tutaj nie odnajdę, ale uczucie udręki ciśnie mnie na sercu.

Gdy tylko udało mi się spokojnie zasnąć w mojej głowie od razu pojawiał się wizerunek sprzed roku.

Ja i moi rodzice.

Odzwierciedlenie w moich myślach na początku było idealne, wspomnienia wspólnych spacerów, grania w rozmaite gry przy wspólnym stole. Prawda, że idealnie? Ale nagle ten obraz, ten krótki moment w mojej głowie.

Moment, w którym wymazuje rodzicom pamięć.

Do tego wszytko mnie tak cholernie bolało. Lekarstwo, rzecz jasna łagodziło ból, ale nie w stu procentach.

Głowa, może i przestała mnie bolec, ale co mi po tym, skoro kręgosłup daje o sobie znać w niezbyt przyjemny sposób?

Patrząc na zegar zauważyłam godzinę 11:26, aż tak długo tu leżałam?

Nagle, huk pukania do drzwi mojej sypialni rozebrzmiał po całym pomieszczeniu i przerwał mi rozmyślanie.

-Proszę.- Powiedziałam trochę osłabiona.

-Przyniosłem ci to świństwo.- Powiedział blond włosy ślizgon z butelką lekarstwa w ręce.

-No, dobrze nie smakuje.- Przyznałam Malfoy'owi.

Ten podszedł do mojego miękkiego legowiska i na nim opadł na nie siadając i podając mi szklaną butelkę z okropną cieczą w środku.

-Cholera, zapomniałem łyżki.- Syknął patrząc jak otwieram butelkę.- Będziesz musiała bić z... jak to się nazywało?

-Z gwinta.- Zaśmiałam się pod nosem z jego skośnej miny.

-No to na zdrowie.- Pokazał mi język widząc jak się z niego śmieje.

Głupek.

Przyłożyłam butelkę do ust i momentalnie przechyliłam, nie rozpatrując smaku ohydnego lekarstwa.

Bleee...

-Mogę cię o coś zapytać?- Zapytałam odkładając butelkę na szafkę nocną.

Moje pytanie nie było zbyt wygodne, ale również mnie męczyło od wczoraj. Mój mózg chodził na pewnych obrotach, ale żeby poznać prawdę muszę się go o to spytać.

-No nie wiem.- Powiedział kładąc się obok mnie.- Nie no żartuje, pytaj.

Ale ty masz dziś humor, fantastyczny... 

-Ale nie będziesz zły na mnie?- Zapytałam równocześnie się upewniając.

-Jak się do mnie przytulisz to się zastanowię.- Powiedział ukazując łobuzerski uśmiech na twarzy.

Cwaniak jak ich mało.

Westchnęłam niesłyszalnie i wtuliłam się w tors mojego chłopka, ahhh... jak to przyjemnie brzmi.

Otulając go poczułam przyjemny dreszcz ciarek oblewający całe moje ciało. Był ciepły, a ja czułam się bezpiecznie. Położyłam soją głowę na jego barek i zakryłam kołdrą.

-Dlaczego twój tata nie żyje?- Zapytałam od razu, czując jak blondyn się spiął.

To nie było za mądre.

Dramione ~ Historia prawdziwej miłości   Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz