I znów znaleźliśmy się w szkole magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Znajdowaliśmy się, jak mi się wydaje w pokoju wspólnym wszystkich domów. Był chyba największym pomieszczeniem w całym Hogwarcie. Co się dziwić skoro musieli się tu zmieścić uczniowie czterech domów. Pomieszczenie było pięknie zaprojektowane jak na tamte czasy. Duże okna na całej ścianie pięknie oświetlamy pomieszczenie, podłużne kanapy w czterech kolorach domów pięknie komponowały się z puchatymi dywanami i ciemnymi, brązowymi meblami. I tak najpiękniejsze w tym wszystkim były książki, piękna biblioteczka. Ale nikt tu niestety praktycznie nie przychodzi, pierwszacy nawet nie wiedzą, że istnieje taki pokój.
Wszytko to tylko i wyłącznie z jednego powodu, gdy spotykali się tu domownicy wszystkich czterech domów zawsze dochodziło do walki na słowa, skandalicznych gróźb, a w najgorszych przypadkach do krwawych bójek.
Pamietam te wydarzenie jak właśnie tu Fred i George wdali się w walkę z niejakim Fryderic'em Moon'em i jego bratem. Poszło o to, że chłopacy śmiali się z Ginny, a Fred jak to Fred ustał w obronie siostry. Następnie walka wskoczyła na wyższy level, bo doszli do niej George i chłopak, którego imienia już nie pamietam.
Nie zgadniecie jaki był wynik.
Fred tak się zdenerwował, że zaczął okładać pięściami twarz Moon'a i chłopak skończył w szpitalu szkolnym na tydzień. Z resztą jego brat również znalazł się na łóżku szpitalnym, ale tylko na kilka godzin.
Nawet nie widziałam, że rudowłosi bliźniacy potrafią się tak bić! Myślałam, że nic im dobrze nie wychodzi poza robieniem śmiesznych kawałów i dowcipów.
- To co teraz? - Zapytał przerywając mi moje nawiązywanie do wspomnień.
- Idziemy do McGonagall powiedzieć, że wróciliśmy? - Moja wypowiedz nawet nie zabrzmiała jak pytanie, bardziej jak stwierdzenie faktu.
- Miałem bardziej na myśli coś innego. - Zamruczał mi do ucha przejeżdżając opuszkami palców po mojej szczęce.
- Nawet sobie nie myśl. - Powiedziałam ostrzegawczo machając palcem w jego stronę.
- Nie wiem o czym mówisz. - Złapał za moją lewą dłoń i przyciągnął za swój kark.
Nasze czoła się o siebie opierały, a spojrzenia krzyżowały. Mogłabym patrzeć się cały czas w jego szare tęczówki.
Jego usta po raz kolejny znalazły się na moich. Był to delikaty, a zarazem pełen porządania pocałunek. Znów te przyjemne uczucie w brzuchu zaczęło mi towarzyszyć. To wszytko następny raz zmierzało w tę samą stronę.
- Nie, Draco. - Powiedziałam cicho pochylając się i patrząc w dół. - Chodźmy już.
Nie patrzyłam na niego, ale doskonale wiedziałam, że on gubi się w mojej duszy.
Ale skąd niby to wiem?
Odpowiedź jest prosta. Kobieca intuicja.
Kobiety wiedzą.
Po prostu wiedzą.
Nawet jeśli nie wiedzą, to i tak wiedzą, domyślają się.
Mężczyźni tego nie zrozumieją, a kobiety tak.
Bo one wiedzą.- To chodźmy. - Westchnął chicho łapią za nasze torby.
Powoli szliśmy, krok za krokiem w stronę wyjścia z pomieszczenia. Światło z okien idealnie oświetlało każdy zakamarek, a chwilowa cisza pomiędzy nami dawała dość sympatyczny moment. Była to piękna chwila.
Jednak nie mogłam zdążyć sama za sobą. To wszytko działo się tak szybko, za szybko. Nasze relacje uległy dynamicznej zmianie. Czułam do niego coś więcej niż tylko zwykle ,,lubienie się". Widząc go przeżywałam od środka prywatne trzęsienie ziemi. Gdy szeptał mi do ucha, moje ciało za każdym razem oplatały ciarki. Kiedy patrzę mu w oczy widzę zupełnie inną osobe jaką się wykreował. Gdy składa na moich ustach pocałunek, nie myślę o niczym innym.
CZYTASZ
Dramione ~ Historia prawdziwej miłości
Fiksi PenggemarA co jeśli Draco i Hermiona odnajdą wspólny język? Czy mogą pokochać się bezwarunkowo? Historia pisana z perspektywy uczennicy mądrzejszej niż sama Rowena Ravenclaw, członkini Golden Trio, dziewczyny z domu Godryk'a Gryffindor'a - Hermiony Granger. ...