Otworzyłam drzwi, powitał mnie przyjemny wiaterek. Powoli szerzej otwierałam oczy, zobaczyłam że na dworze zrobiło się już ciemno. Ból nadal nie znikał jedynie mogłam wkoncu otworzyć oczy i coś zobaczyć, wszystkie dźwięki z otoczenia słyszałam głośniej, usiadłam na schodek przed dom, zamknęłam oczy. Chciałam zniknąć z tego świata, ból nie ustępywał a ja czułam jakbym w środku umierałam. Po chwili nic już do mnie nie docierało.
Stałam na moście, wpatrując się w wodę i paląc swojego pierwszego papierosa. Byłam zdenerwowana zachowaniem ojca, od dawna nie widziałam go w gorszym stanie. Musiałam wyjść z tego domu, nie mogłam patrzeć jak on... Jak on umiera. Coraz częściej tracił część siebie co przygnębiało mnie jeszcze bardziej. Nie mogłam na niego patrzeć, na jego stan. Na tym moście może jakby mnie mogło się wydawać, ale przeżyłam na nim wyjątkowe chwilę. Napoczatku dowiedziałm się tu że przyjęli mnie do wymarzonej szkoły, potem mój pierwszy pocałunek z Finn'em. Na nim poznałam Octavie. Tyle wspomnień.
–Nie wiedziałam że palisz. –Oderwałam wzrok od od wody i skierowałam go na osobę za mną.
–Kiedyś musi być ten pierwszy raz, prawda? –Dziewczyna podeszła do mnie i wzięła ode mnie papierosa i wyrzuciła go, po czym dosiadła się do mnie.
–Nie pozwolę ci się truć. –Po czym objeła mnie a ja położyłam głowę na jej ramieniu.
–Myślisz że kiedyś będziemy szczęśliwie?
–Skąd to pytanie?
–Poprostu coraz częściej w to wątpię. –Dziewczyna ujęła moją twarz i spojrzała mi prosto w oczy.
–Znamy się już trochę i postaram się abyś była najszcześliwszą dziewczyną pod słońcem.
–Ale jak chce... –Nie mogłam już nic powiedzieć. Dziewczyna wbiła się w moje usta. Napoczatku pocałunek był niewinny delikatny, jednak czuliśmy się coraz lepiej z tym, a pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, pożądany. Dopiero po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie.
–Obiecuję. –Dodała i uśmiechnęła się lekko.
Fakt odrazu kiedy ujrzałam Lexe wiedziałam że jest wyjątkowa, wiedziałam że muszę ją poznać, a kiedy to się stało coś między nami się zmieniło. W jej towarzystwie czułam się najlepiej, wszystko z nią stawało się lepsze. Kiedy zerwałam z Finn'em nie opuszczała mnie na krok. Wtedy poczułam że chciałabym aby była dla mnie kimś więcej niż jakąś koleżanka, czy przyjaciółką. Chciałam ją tylko dla siebie,ale nie byłam pewna jej uczuć a nie chciałam psuć tego co jest między nami.
–Lexa? –Dziewczyna tylko na mnie spojrzała i uśmiechnęła się.–Czy zostaniesz...
–Tak! –Dziewczyna znów wbiła się w moje usta. Ta chwila mogła by trwać wiecznie, ja, ona i zachód Słońca. Można dopisać kolejna wspaniałą rzecz która wydarzyła się na moście do listy.
Powoli zaczęłam otwierać oczy, czułam czyjąś dłoń na mojej ręce,czułam jej ciepło. Podniosłam się lekko, aby zobaczyć gdzie się znajduję. Byłam w swoim pokoju, koło mnie siedziała Lexa a głowę miała położona na łóżku. Dopiero po chwili się obudziła.
–Jak się czujesz? –Spytała dziewczyna przybliżając się do mnie. Widziałam jak kamień spadł jej z serca kiedy tylko się obudziłam.
–Dobrze, tak myślę. Możesz mi powiedzieć co się stało?
–Znalazłam cię na schodach, byłaś zimna jak lód, chciałam cię zawieść do szpitala ale Raven i Octavia powiedziały mi abym tego nie robiła, bo twoja matka by mnie zabiła.
–Mieli rację, poprostu rozbolała mnie głowa a dalej... Nic nie pamiętam.
–Ważne że nic ci nie jest. –Dziewczyna uśmiechnęła się jakby chciała dodać mi otuchy. Pod tą wielką maską radość, ukrywał się ogromny ból. Dlaczego dopiero teraz mogłam mogłam to zauważyć?
–Przepraszam za tą całą szopkę, poprostu byłam na ciebie zła.
–Nie masz za co mnie przepraszać, zachowałam się nie fair wobec ciebie.
–Ale nie musiałam odwalać tego przedstawienia i psuć imprezę. –Dopiero po chwili do mnie dotarło. –Właśnie gdzie są wszyscy?
–Kazałam iść wszystkim do domu, a Raven siedzi w pokoju.
–Ile tak spałam?
–3 godziny. Mam nadzieję że chociaż trochę odpoczełaś i miałaś fajny sen. –Zaśmiała się dziewczyna i dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie co mi się śniło. Całowaliśmy się na moście... Ja i... Lexa. –Clarke co to za mina? Co Ci się śniło?
–Yyy nic, znaczy nie pamiętam. –Brawo Clarke niech jeszcze się dowie że masz z nią w roli głównej jakieś chore sny.
–Wiem że kłamiesz, no powiedz co ci się śniło.
–Pewnie miała morky sen z tobą w roli głównej. –Przerwał nam rozmowę damski głos, Raven rzuciła się na moje łóżko tuląc mnie mocno.
–No mów Clarke co ci się śniło, przecież cię za to nie zabijemy–Zaśmiał się latynoska. Już myślałam że unikne tej rozmowy.
–No cóż... Śniła mi się Lexa... –Zacząłam niepewnie.
–Ha! Wiedziałam.
–Raven zamknij się i daj jej mówić.
–Więc.. Siedzieliśmy razem na moście i rozmawialiśmy o życiu, chciałam spokojnie zapalić papierosa ale wyrwałaś mi go mówiąc że nie pozwolisz mi się truć. –Dziewczyny wymieniły spojrzenia, były dość zaskoczone, patrzyły na mnie z niedowierzaniem. –I to tyle.–Dziewczyny znów wymienili się spojrzeniami. Pierwsza odezwała się Raven.
–To tyle nic więcej?
–Tak. –Przecież nie powiem że całowałam się z Lexa i podobało mi się to. Sam sen mi się spodobał ale wiedziałam że to nie realne. Zauważyłam że szatynka posmutniała spuściła głowę na dół, a ja nie wiem dlaczego przecież nic nie powiedziałam.
–Musze iść. Raven chodź ze mną.
–Też idę. –Już chciałam wyjść z łóżka ale przeszkodziła mi Raven.
–Nie ty musisz odpoczywać.
Po tym dziewczyny wyszły z pokoju i zostałam sama bez ważnych odpowiedzi i szczerej rozmowy z zielonooką. Nie tak ten dzień miał się skończyć. Myśli potęgowały się, teorii jak i pytań było bardzo wiele. Ciekawiło mnie tylko jedno dlaczego ten sen, dlaczego ja, dlaczego Lexa.
Nie jestem pewna kiedy kolejny rozdział, ponieważ wyjeżdżam do innego kraju na zawody i trudno będzie mi coś napisać. Przed wylotem wrzucę jeszcze jeden rozdział i w następnym tygodniu nie będzie rozdziału. No to tyle miłego dnia/popołudnia/wieczora.