Rozdział 18

392 31 5
                                    

Każdy w swoim życiu ma jakiś konkretny cel, prawda? Moim celem w każdym dniu, było przetrwanie go.

-Lexa, skup się. -Ewidentnie stresowała się dzisiejszą akcją. Kto by się nie strsował? Możemy zginąć. Choć teraz to i tak norma.

-Po co te nerwy? Pójdzie jak po maślę. -Mówiłam wyciągając przy tym biały proszek, czasem myślę że tylko on trzyma mnie przy życiu.

-Naprawdę? Ten gan jest najgroźniejszy w całym kraju. Jak możesz być spokojna? -Dziewczyna cały czas chodziła tam i z powrotem.

-Chcę Ci przypomnieć, że to ty wpakowałaś nas w to bagno, teraz nas z niego wyciąg.

-Staram się, ale nie jest to łatwe, jak ciaglę bierzesz i musimy to spłacać. -Przewróciłam oczami. Jakby to wszystko nie było przez nią. To jej wina i jeszcze mnie obwinia, za to wszystko, bo biorę. Szkoda że nie zauważyła że to przez nią.

-Widzisz? Gdybyś olała tego idiote nie doszło by do tego, ale nie kochana Luna musiała się zakochać w narkomanie.

-Odezwała się ta co bierze najmniej. Zresztą nie mam już do ciebie siły. Już po pierwszym spotkaniu mogłam kopnąć cię w tyłek i wyjechać.

-Więc czego tego nie zrobiłaś? Co cię powstrzymało? -Brunetka usiadła koło mnie i chwyciła mnie za rękę, nie odkrywając wzroku od mojej osoby.

-Te kilka lat z tobą... Przywiązałam się do ciebie, Kocham cię jak siostrę i nie wyobrażam sobie życia, gdyby coś ci się stało.

-Miłość to słabość. -Powiedziałam chłodno. Przez właśnie miłość, niby najpiękniejsze uczucie poznajemy też najgorsze, ból, Złamane serce.

-Kiedyś spotkasz osobę która sprawi, że przestaniesz tak myśleć. Nigdy ci tego nie mówiłam, ale chyba najwyższy czas. Naprawdę mi przykro. Nie chciałam tego.

-Nie poruszaj tego tematu. Co się stało to się nie odstanie. -Rozmowę przerwał nam sms, który otrzymała Luna. Odrazu po odczyaniu go zbladła, nie dało się tego nie zauważyć.-Wszystko okay?

-Nie mamy 2 godzin. Mamy 20 minut.

-No popatrz, a chciałam przed śmiercią coś zjeść. -Westchnęłam. Jakoś od dawna nie boję się myśli, że w każdej chwili mogę odjeść z tego świata.

-Nic nam nie będzie, gdzie się podział optymist Lexy Woods?

-Wiesz co? Chyba przepadł gdzieś razem z twoim grzebieniem do włosów.

-Masz coś do moich włosów?

-Nie chce ci nic mówić naprawdę, ale czasem da się to pomylić z jakimś gniazdem... Dla ptaków.... Po wielkim tornadzie...

-Tornado to ja ci zaraz zrobię...

-Dobra, dobra. Choć lepiej do auta zanim w twoich włosach udomowi się jakiś gołąb. Chyba nie chcesz aby na spotkaniu nagle wyleciał ci z "gniazda" i nasrał na "bossa" prawda?

-Nie będę tego komentować Lexa. Zawiodłam się na tobie myślałam że masz choć odrobinę szacunku do mojej wyrzury. -Po chwili obie się roześmiałysmy. Martwiłam się że to będzie ostatni raz.
°°°°°°

Obie czekaliśmy w napięciu. Tak naprawdę nie wiedzieliśmy czego mamy się spodziewać. Staliśmy na moście, a raczej to co z niego pozostało. Dostaliśmy informację, że tu mamy przekazać wszystko "Boss'owi" Dziś nasz koszmar miał się zakończyć raz na zawszę. Po długim oczekiwaniu, wkońcu się doczekaliśmy. Dosłownie przed nami zatrzymała się czarna furgonetka z której wysiadło 5 uzbrojonych mężczyzn. Byliśmy bardzo łatwym celem, najgorsze jest to, że nie mieliśmy planu zapasowego w razie wtopy.

-Macie to? -Spytał mężczyzna był ubrany elegancko jak na odebranie "przesyłki"

-A wy? - Spytała pewnie Luna. Mężczyzna tylko kopną w naszą stronę wielką torbę. Podeszłam niepewnie i otworzyłam. Zobaczyłam że w środku są ogromne pieniądze. Szybko zasunęłam zamek, spojrzałam na brunetke ta tylko stała bez ruchu i wpatrywał się w osobnika przed nami.

-Wasza kolej. -Kiwnełam głową żeby oddała im torbę. Wszytko układało się jako po maśle tak jak mówiłam, lecz tylko do czasu.

Usłyszeliśmy dźwięk syren. Każdy zaczęłą się rozglądać i panikować. Nikt nie wiedział co robi.

-Nasłaliście na nas policję? Gustus! Bierz pieniądze i spadamy.-W tym momencie nie wiem co we mnie wystąpiło, jednak zabrałam mu torbę z przed nosa i szybko rzuciłam ją Lunie. Chciałam za nią pobiec jednak moja twarz spotkała się z betonem.

-Ty zostajesz. -Mężczyzna wymierzył we mnie pistoletem. Ostatni raz spojrzałam na dziewczynę i zdałam sobie sprawę, że właśnie zostawiła mnie na pewną śmierć....

No nie zaciekawie to było kiedyś. Ciemna strona Lexy czyżby wróciła?

I do not remember~ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz