Od feralnego zdarzenia w szkole coraz więcej czasu poświęcałam Lexie. Dogadujemy się coraz lepiej złapaliśmy wspólny język, czasami możemy rozmawiać całymi dniami a czasami poprostu milczeć i cieszyć się swoim towarzystwem. Czułam jakbym znała ją odawana, kiedy ją potrzebowałam była zawsze przy mnie, cieszyłam się że ją poznałam. Dziś mieliśmy udać się na piknik we trójkę. Raven teoretycznie została sama, Octavia dwa tygodnie temu wyjechała do Lincoln'a a ja poświęcałam jej coraz mniej czasu dlatego postanowiłam zorganizować piknik.
-Wszystko zabrałaś Clarke?
-Tak mamo mam wszystko, mogę dziś wrócić późno więc nie czekaj na mnie z kolacją.
-Masz zamiar nie wracać na noc do domu?
-Nie, ale nie wiadomo może coś wypadnie nam.
-Z kim dokładnie idziesz?
-Z Raven i Lexą, przecież ci wspominałam widać jak mnie słuchasz a teraz możesz opuścić mój pokój z łaski swojej.
-Mówiłam ci abyś się z nią nie zadawała.
-Nawet nie znasz Lexy, widziałaś ją w domu raptem....
-Raptem codziennie masz na myśli?
-Daj spokój. -Matka pokręciła tylko głową i wyszła z pokoju.
Już nie mogę doczekać się wyprowadzki. Postanowiliśmy we trzy wynająć sobie mały domek w centrum miasta, każdy miał z tego jakieś plusy. Ja nie będę musiała znosić mojej matki, Raven będzie mieć bliżej do warsztatu w którym sobie dorabia a Lexa ma bliżej do klubu bokserskiego przynajmniej tak mówiła. Nie mogłam się doczekać choć trochę obawiam się tego, a bardziej obawiam się Raven. Raz kiedy jej rodzice wyjechali została sama w domu, którego o mało nie spaliła, nadal nam nie powiedziała jak do tego doszło. Może to lepiej? Nie chciałam znać odpowiedzi.
°°°°°°-Jak już będziemy mieszkać razem, biorę największą sypialnie. -Mówiła z entuzjazmem Raven.
-Pod warunkiem że będziesz robić zakupy.
-Będę je robić jeśli Clarke będzie gotować. -Zaśmiała się brązowooka.
-Skoro stawiamy warunki to Lexa będzie zmywać.
-Niech będzie, ale tylko jeśli będą dobre posiłki.
Rozmawialiśmy o planach oraz nowym domu kiedy nagle świat znikły mi z pola widzenia, nic nie widziałam i czułam na swojej twarzy czyjeś dłonie.
-Zgadnij kto to. -Powiedział mężczyzna, wszędzie rozpozna ten głos.
-Lincoln! -Strąciłam jego ręce z twarzy i odrazu go przytuliłam.
-Clarke nie zapędzaj się to mój chłopak nie zapominaj.
-Octavia?- Wyrwałam się z uścisku czarnoskórego mężczyzny teraz brunetka była moją ofiarą.
-Teraz ja czuję się zazdrosny. -Powiedział Lincoln.
-A mnie to już nie uściskasz? -Obróciłam się i zobaczyłam go, moją miłość z dzieciństwa.
-Bellamy? -Niepewnie podeszłam do chłopaka. Ten widząc moję zakłopotanie uścisną mnie.
-O Boże, kalaruch powrócił. -Krzyknęła wręcz Raven, po czym wstała z trawy i rzuciła się na Murphy'ego.
-Też tęskniłem ślicznotko.
-Lexa? -Spytał niepewnie Lincoln i wszystkie spojrzenia skupiły się na dziewczynie która siedziała na końcu jakby nigdy nic.
-Witam Lincoln'ie.-Chłopak widząc ją szybko do niej podszedł i zamkną w mocnym uścisku.
-Wy się znacie? -Spytałam zdziwiona, po czym zauważyłam że Octavia szepcze mu coś do ucha a Lexa schowała głowę w dół.
-Yyy, tak, poznaliśmy się.... W yy.
-W barze. -Dodała szybko Octavia.
Zapadła niezręczna cisza którą szybko przerwał Murphy.
-Powiedzieć że w tym koszu są te ciastka które zawsze robiła.... -Chłopak nie dokończył i szybko podszedł do kosza po czym zajadał się już ciastkami.
-Może ja już pójdę. -Odezwała się szatynka po czym wzięła swoją torbę.
-Dobry pomysł. -Powiedział surowo chłopak.
-Bellamy, co z tobą. -Wszyscy zabijali go wzrokiem, ten tylko wzruszył ramionami, obróciłam się spowrotem do dziewczyny ale widziałam tylko jak przekracza już bramę parku.
Bellamy wkracza do akcji.