XXIII

333 35 79
                                    

Jeju, jak czytam wasze komentarze, że Tom ma przeżyć, że ta historia pobudziła w was jakieś emocje, to aż mi się milutko robi na serduszku.

Cieszę się, że aż tak polubiliście tą historię ^w^

.
.
.
*Perspektywa Tord'a*
.
.
.

Pogoda była okropna, szare chmury i chłodny wiatr co chwila tylko bardziej pogłębiały żal i smutek jaki czułem w tym momencie, a po mimo panującego chłodu czułem jak z każdą chwilą coraz bardziej duszę się w garniturze. Nie mogąc tego dłużej znieść jedną ręką poluzowałem nie co krawat na mojej szyi by następnie westchnąć czując jak kolejne siły opuszczają moje ciało.
To nie mogła być prawda, tak bardzo nie chciałem wierzyć w to co właśnie robię, w to gdzie teraz jestem, nawet nie wiem czy powinienem tu być, w końcu to moja wina.

Stałem na małym wzgórzu, otoczonym niskim murkiem, a z każdej innej strony paliły się znicze różnych kolorów, choć najbardziej górowała biel. Nie każcie mi mówić gdzie jestem, bo wątpię by przeszło mi to przez gardło, wiedząc dlaczego tu jestem.

Ludzie już dawno porozchodzili się w swoje strony, zostałem już tylko ja, całkiem sam. W prawej ręce ściskałem bukiet czarnych róż, których kolce już dawno po wbijały się w moją dłoń tworząc na niej wiele małych i krwawiących ran, ale nic mnie to nie obchodziło i wciąż jeszcze mocniej zaciskałem na nich rękę, próbując pochamować łzy, które zbierały mi się w oczach.

Dlaczego to tak musiało się skończyć ?
Gdybym wtedy odmówił, nie zgodził się na ten zakład, nigdy nie poznałbym Tom'a, ale gdybym to zrobił, Tom nie leżał by teraz martwy kilka metrów pod ziemią.

Mimo moich starań łzy i tak znalazły drogę, którą mogły spłynąć po moich policzkach. Szybko otarłem je ręką i ostatni raz spoirzyłem na bukiet nim położyłem go na jego grobie.
Jak zahipnotyzowany patrzyłem na kamienny nagrobek z wypisanym na nim jego imieniem. To najboleśniejsza rzecz jaką kiedykolwiek w życiu robiłem, stałem i bezsilnie patrzyłem na grób ukochanej osoby.

Już nigdy nie powiem mu prawdy, już nigdy go nie przytulę, nie pocałuje, czy chociażby dotknę, już nigdy więcej go nie zobaczę. A co najgorsze, już nigdy nie powiem mu jak bardzo go kocham.

Przynajmniej pochowali go koło grobu jego brata, więc nie będzie całkiem sam. Pocieszałem się tą myślą, coraz bardziej popadając w rozpacz.
Kiedy chmury pociemniały jeszcze bardziej, a z nieba zaczął spadać deszcz zrozumiałem, że stanie tu, nic już nie da.
Po woli odwróciłem się od grobu by wrócić do domu, ale zatrzymała mnie osoba stojąca za mną. Osoba ta stał stanowczo za daleko bym mógł ją rozpoznać, ale coś mówiło mi, że ją znam. Patrzyła się prosto na mnie, przez co odczuwałem coraz większy niepokój. Nie ruszałem się z miejsca, za to ów postać wyciągnęła coś w moją stronę, a zaraz po tym poczułem okropny, pulsujący ból w całym brzuchu.

Złapałem się ręką za brzuch i dopiero po chwili dotarło do mnie, że ta osoba mnie postrzeliła, a z bólu jaki czułem upadłem na ziemię, twarzą do ziemi. Nieznajomy podszedł do mnie stając zaledwie kilka kroków odemnie i znowu wystrzeliła we mnie kolejne pociski, nawet nie liczyłem ile, tylko czekałem, czekałem aż mnie zabije.

Moja prośba o śmierć jednak nie została wysłuchana, bo nawet, kiedy został wystrzelony we mnie cały magazynek, wciąż byłem w stanie oddychać, a moje serce wciąż walczyło. Kiedy postać odeszła odemnie zamknąłem oczy. Nie czułem bólu, ale smutek i rozczarowanie bo nawet teraz, kiedy nie mogę się ruszyć nawet o centymetr, nie mogę też umrzeć. Czy tego chciałem ? Czy chciałem umrzeć ? Nie. A mimo to nie chciałem już żyć.

Classic Stupid Tom ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz