XXV

289 25 69
                                    

.
.
.
*Perspektywa Tord'a*
.
.
.

Już chyba od 4 godzin siedzę przy tym biurku i zastanawiam się, dlaczego nic nie umiem napisać. W takim tempie prędzej osiwieje nim zdążę mu wysłać ten list.
Chcę czy nie nic z tego nie będzie, przynajmniej nie teraz. Moja głowa świeci pustką.

Wstałem od biurka i wyszedłem z pokoju. Schodząc po schodach zobaczyłem Tori leżącą na kanapie i wciąż pisze z kimś przez telefon.

Tord : Z kim ty tak ciągle piszesz ? - Zapytałem przelotnie idąc do kuchni.

Tori : Ty mi lepiej powiedz jak ci idzie pisanie listu. Zacząłeś go w ogóle ? - Nie podnosiła wzroku.

Tord : Wszystko wylądowało w koszu. Chyba znów po prostu namyśle mu czarne róże.

Tori : Czarne ? A nie lepiej czerwone ?

Tord : Nie, wiem że on kocha czarne róże.

Zabrałem z stołu jabłko i wyszedłem z domu. Jeśli mam kupić kwiaty, to lepiej teraz, nim zamkną kwiaciarnię.
Szedłem szybkim krokiem mijając po drodze ludzi, którzy tak jak ja spieszyli się gdzieś. Do swoich domów, rodzin, czy po prostu żeby się nie spóźnić.

Wszedłem do kwiaciarni, a dzwonek na drzwiach wydał swój dźwięk oznaczając, że przyszedł klient. Zza lady wysunęła się młoda dziewczyna o długich ciemnobrązowych, niemalże czarnych włosach z różowym końcówkami.

Kwiaciarka = K
( Klxudixa Śmieciarka XD)

K : Witam w naszej kwiaciarni, w czym mogę, a to ty.

Tord : Tak, to ja. - Lekko wzruszyłem ramionami.

K : Dalej ci nie wybaczyła ? Musiałeś ostro nabroić, że wciąż się na ciebie gniewa. - Odwróciła się do mnie i zaczęła wybierać co piękniejsze czarne róże.

Ta pani zna mnie już na tyle dobrze, że wie po co przyszedłem, ale nie na tyle by powiedzieć jej o tym, że to wcale nie dziewczynę, a chłopaka staram się wybłagać o przebaczenie.

K : Ja was chłopcy nie rozumiem, a w szczególności ciebie. Fajnie, że się nie poddajesz, ale jako kobieta powiem ci, że samymi kwiatami niczego nie załatwisz. Musisz zrobić coś co sprawi, że twoja ukochana znów się w tobie zakocha.

Tord : To nie takie łatwe...

K : Nic nie jest łatwe jeśli jest dla nas ważna. - Powiedział stawiając już ładnie przystrojoną wiązankę na stole. - Cena ta sama i się nie zmieni, tak samo jak twoje problemy w związku, jeśli będziesz polegać tylko na kwiatkach.

Tord : Z taki podejściem traci pani klientów. - Podałem jej banknot.

K : i co z tego ? Przynajmniej nie będę musiała oglądać twojej smutnej twarzy. W każdym razie powodzenia, może tym razem się uda.

Tord : Dzięki.

Po wyjściu z kwiaciarni od razu poszedłem do szpitala gdzie już na wejściu czułem na sobie wzrok ochroniarzy, ale starałem się nie zwracać na to uwagi. Od razu rzuciła mi się w oczy pielęgniarka, która zawsze dostarcza kwiaty do Tom'a.

Tord : Dzień dobry.

PT : O hej, ty znowu tutaj ?

Tord : Tylko na chwilę, no chyba, że mogę odwiedzić Tom'a ?

Classic Stupid Tom ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz