III

653 54 68
                                    

*Perspektywa Tom'a*
.
.
.

*Puk puk*

Matt : Tom ?

Tom : •••

Matt : Tom, wstałaś już ?

Tom : mhhhhhhh....

Matt : Uznam to za tak, przyszedł jakiś list... do ciebie.

Szybko zerwałem się z łóżka i otworzyłem drzwi.

Tom : Jak to do mnie ? Od kogo ?

Matt : Nie wiem, nie ma nadawcy, trzymaj.

Zabrałem list od Matt'a i wróciłem do pokoju. Kto mógł do mnie napisać ?
Wątpię by to byli rodzice, a tym bardziej ktoś z starej szkoły, bo z żadnym z nich nie utrzymuję kontaktu, a raczej to oni nie chcą go utrzymywać ze mną.
Otworzyłem list i wyjąłem z niego małą kartkę.

 
 

Części Tommy :*

Tęskniłeś ? Bo ja bardzo.

Ale ty chyba nie skoro zablokowałeś mój numer.
Dlaczego to zrobiłeś ?

Trochę szkoda.
Chciałem ci przesłać parę zdjęć i porozmawiać tak jak kiedyś.

Chcę ci powiedzieć, że -


Tom : Kurwa.

Przestałem czytać i potargałem list na kawałeczki.
Jaki kurwa cudem ?
Dlaczego ten jebany stalker nie może zostawić mnie w spokoju?
I skąd wie gdzie jestem ?
Złapałem za kopertę by również ją wyrzucić, ale wyleciało z niej kilka zdjęć upadając na podłogę, jak na złość wszystkie obrazem do góry.

Na każdym zdjęciu byłem ja...

Na pierwszym ubrany jak dziewczyna, na drógim cały nago, za to na trzecim...
Już nie mogłem na to patrzeć. To było najgorsze ze wszystkich, aż nie wiem jak najebanym trzeba by być by wysłać je komuś przez telefon, a co dopiero pocztą. Zgniotłem zdjęcia i zabrałem razem z potarganym listem.
Zszedłem na dół, chciałem iść do ogrodu gdzie był mały grill bym mógł spalić to co zobaczyłem.

Zabrałem zapalniczkę i za pomocą rozpałki rozpaliłem mały ogień wrzucając do niego relikwie przeszłości.

Matt : Tom ? Co robisz przy grillu ?

Nic nie odpowiedziałem. Patrzyłem w ogień jak zachipnotyzowany. Kiedy miałem pewność, że został już, tylko popiół odwróciłem się do Matt'a.

Matt : Tom, co było w tym liście ?

Tom : zdjęcie jakiejś gołej dziewczyny... Ktoś musiał pomylić skrzynkę.

Matt : Tom, na liście wyraźnie było napisane twoje imię.

Tom : Nie tylko ja je noszę.

Matt : Racja. Chodzi na obiad zaraz będzie gotowy.

Kiwnąłem głową

Miałem szczęście, że to nie był Edd, na pewno by mi nie uwierzył, a ja nie wiem czy umiałbym go okłamać.

Po skończonym posiłku wróciłem do pokoju i przebrałem się w normalne ciuchy. Czyli te co zawsze granatowa bluza i czerne spodnie.
Czekałem na Tord'a, który miał się zjawić o 17:00, a kiedy przyszedł razem wyszliśmy na festival. Widziałem, jak Matt i Edd wychodzą zaraz po nas, trzymając sie kilka metrów za nami.

Classic Stupid Tom ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz