09. HEARTLESS MAN.

2.6K 244 151
                                    

     Moja sytuacja rodzinna przedstawiała się z reguły chujowo.

Rodzice zawsze byli nieco zbyt chłodni i zbyt zdystansowani, żeby móc zachowywać się przy nich na przysłowiowym luzie, a wymagania, które stawiali przede mną i siostrą, najzwyczajniej w świecie nas przerastały. Ja nigdy nie lubiłam polityki — gubiłam się w tym wszystkim jak cholera — a Liz nie miała do niej głowy. Kuła wszystkie regułki i prawa dniem i nocą, dostała się nawet na oksfordzkie studia, a mimo wszystko wciąż brakowało jej siły przebicia.

Mama powtarzała, że miała do tej roboty zbyt dobre serce. Ja z drugiej strony — zbyt poderwane.

I miała rację. Jak to mama.

Może to właśnie dlatego Liz tak mocno namawiała mnie do przyjęcia oferty TARCZY? Może ona też chciała się wyrwać spod tego klosza? Mi udało się, kiedy złożyłam papiery do armii; jej zawsze było ciężej przeciwstawić się rodzicom. A raczej mamie — tata po prostu we wszystkim się jej słuchał.

I może dlatego też, kiedy wylądowaliśmy w końcu w słonecznej Kalifornii i kiedy zobaczyłam, jak ta czeka na mnie przed drzwiami prywatnego lądowiska Starka, tak strasznie bałam się z nią porozmawiać. Bo jej wymaganiom też nie sprostałam.

   — Gdzie mamy zabrać bagaże? — zagaił Happy i przyspieszył nieco tempa, żeby mnie dogonić. — Zaparkowałaś gdzieś, czy...?

Przełknęłam głośniej ślinę, patrząc na siedzącą na plastikowym krzesełku siostrę. Nie zauważyła mnie, przynajmniej jeszcze nie. Ruszała nerwowo kolanami, zabawiając przy okazji siedzącą na nich Zoe i mówiła o czymś do Emmy, zajętej przeglądaniem najnowszego wydania Glamour.

Sam widok ich trzech razem był dziwny. Niechęć Emms do Lizzie nie była jednostronna, siostra raczej średnio przepadała za blondyną i fakt, że rozmawiały bez rzucania sobie wrogich spojrzeń, podchodził pod cud.

— Dzięki, Happy, ale poradzę sobie — sapnęłam zdekoncentrowana. Zerknęłam krótko w stronę mężczyzny i uśmiechnęłam się do niego trochę ponaglająco. — Do poniedziałku.

Odwdzięczył mi się tym samym, zaciskając usta z ledwo widocznym zmęczeniem i odwrócił się w stronę Tony'ego oraz Pepper. Pomachałam jeszcze w ich stronę, co zauważyła na początku sama Potts, ale kiedy trzepnęła Starka niezbyt delikatnie w ramię, odmachał mi niemal od razu.

Był strasznie nieobecny. Nie rozmawiał ze mną, nawet, jeśli jakoś się tę rozmowę starałam rozkręcić. Udawał, że wszystko w porządku i że Monako nie zrobiło na nim żadnego wrażenia, ale fakt był taki, że zrobiło i to cholernie wielkie. Pierwszy raz zobaczyłam to, kiedy wyszedł z celi Vanko — później za każdym razem, kiedy zamyślony wpatrywał się w widok za samolotowym oknem.

Ten wyjazd nie był dobrym pomysłem.

   — Willow?

Skrzywiłam się lekko, kiedy moje nadzieje na pozostanie niezauważoną epicko legły w gruzach. Czekał mnie serio niezły opieprz.

  Pierwsza poderwała się Zoe — zeskoczyła mamie z kolan, mało co nie wybijając sobie przy tym zębów i podbiegła do mnie tak prędko, że przez moment bałam się, żeby nie pogubiła butów. Wleciała mi prosto w nogi, wytrącając przy tym z równowagi, więc zrobiłam krok w tył, żeby się przypadkiem nie wywalić.

— Wróciłaś! — zawołała radośnie mała, ściskając mocno moje łydki i znów prawie mnie przewracając. Zaśmiałam się cicho, zerkając na nią z rosnącym sercem i dłonią przejechałam po jej mięciutkich włosach. — Widziałam cię w telewizji, wiesz? Byłaś czadowa!

REACTOR • IRON MAN 2. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz