Rozdział 14

80 6 31
                                    

Jonah

Lot powrotny trwa całe wieki. Najpierw jest opóźniony, a później pilot informuje nas, że nie mamy zgody na lądowanie. Krążymy blisko godzinę nad Atlantą, a kiedy w końcu dotykamy ziemi, na lotnisku dodatkowo — chyba jako bonus i zwieńczenie naszej podróży — gubią jeden z naszych bagaży. Całe szczęście nie mój. Ojca. A ponieważ jemu niepotrzebne są na co dzień jego szorty, to zostawiamy sprawę do wyjaśnienia.

Rodzice chyba już nie kupią nigdy więcej wakacji na Florydzie. Mam przynajmniej taką nadzieję. Mam serdecznie dość. Florydy. Wakacji z rodzicami i tych przeklętych linii lotniczych. Całe szczęście w przyszłym roku nie będę musiał z nimi lecieć. Już współczuję Rose.

Do domu docieramy krótko przed północą. W domu Dee jest ciemno. Nie mam nawet co liczyć na to, że ją dziś zobaczę. Wszystko przez ten opóźniony lot, a potem zgubiony bagaż.

Jestem tak zmęczony, że nawet nie jestem już na całą tę sytuację nawet zły. Chcę tylko trafić do łóżka.

W domu jest jak w piekarniku, a klimatyzacja jest tak stara, że mogę zapomnieć, że dom schłodzi się do rana, chociażby o kilka stopni. Ojciec kładzie Rose do łóżeczka w jej pokoju, a mama nastawia klimatyzację. Rozbieram się i biorę prawie zimny prysznic.

Kiedy wychodzę, jest mi w miarę chłodno. Do spania ubieram jedynie bokserki i kładę się do łóżka. Leżę na pościeli, a gorąco znów zaczyna mi dokuczać. Nie mogę spać. Siadam na łóżku i patrzę przez okno. W oknie Dee jest ciemno, ale decyduję, że napiszę jej, że już jestem w domu i że z samego rana chcę się z nią zobaczyć, więc nawet niech nie myśli o porannym bieganiu. Nie będę czekał, aż wróci z parku. Nie ma mowy.

Kładę się na poduszce z powrotem i piszę, że ją kocham i że rano zacałuję ją na śmierć. Wysyłam i sam się z siebie śmieję. Dylan pisze podobne bzdury do Niny i obaj śmialiśmy się z tego ostatnio, zanim wyjechałem. Prawdą jednak jest, że obu nam sprawia to przyjemność, i to, że dziewczyny w nas to lubią, też. Sądziłem, że Dylan to pajac, który chce od Niny tylko jednego, a on okazał się inny. W sumie to się nawet ucieszyłem. Drażniło mnie w nim to, że był takim chamem. Dziewczyny lubią, gdy faceci mają czułe serce — tak powiedział. Nie wiem, czy ja mam czułe serce, ale dla Dee na pewno chcę takie mieć. Dylan chce i ma takie dla Niny. Uśmiecham się w poduszkę i kręcę głową z niedowierzaniem, że Dee ma na mnie taki wpływ.

Przypomina mi się to nieszczęsne ognisko i to, co się na nim wydarzyło. Przestaję się uśmiechać. Muszę jej o tym powiedzieć. Mam nadzieję, że nikt nie powiedział jej tego przede mną. Przypomina mi się też, że Daniel mnie okłamał. Zaczynam się bać. Nie wiem czego bardziej. Tego, o czym muszę jej powiedzieć, czy tego, co ona powie mi?

Ostatni raz zerkam przez okno, ale w jej pokoju wciąż jest ciemno. Może już śpi i nie słyszała mojego smsa — myślę sobie i kładę się z powrotem w ciepłej pomiętej pościeli. Przewracam na bok i słyszę pukanie.

Podnoszę się na łokciu, bo jestem prawie pewien, że Rose wylazła ze swojego pokoju i pewnie chce ze mną spać. Jeśli jej nie otworzę, to polezie gdzieś i spadnie ze schodów. Ojciec wciąż nie zamontował barierki. Chyba sam to jutro zrobię. Nasłuchuję, ale na korytarzu nic się nie dzieje, a ja znów słyszę pukanie. Odwracam się przerażony, bo to za moimi plecami coś puka, ale strach znika, gdy widzę za oknem Dee!

Czy ona oszalała?

Zrywam się z łóżka i otwieram szybko okno, a ona wtacza się do mojego pokoju i zanosi się tłumionym na siłę śmiechem, którego nie potrafi powstrzymać.

— Czy ty już kompletnie straciłaś rozum? — śmieję się razem z nią i chwytam ją za rękę, bo prawie upada na podłogę po tym, jak haczy nogą o framugę okna.

Chcę odbijać Twoje światłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz