I can make you mine
Muzyka klasyczna królowała tej nocy i żaden z gości nie był temu przeciwny. Niektórzy nawet tańczyli do bardziej energicznych utworów, kiedy skrzypce podrygiwały tanecznie na smyczku. W końcu jednak musiał przyjść moment zaprzestania grającej muzyki, a głowa rezydencji miała przejąć inicjatywę aukcji. Aukcji, na której Taeyong nie mógł dopuścić się do błędu.
Wraz z zakończeniem się utworu, muzyka ucichła środek Sali Głównej rozświetlił się. Kamerdyner, sumiennie pracujący od samego początku współpracy z Lee, wysunął spod jednego ze stołów podest i ustawiając go przed Taeyongiem, pokazał iż mężczyzna może już się na niego wspiąć. Ciemnowłosy czuł, że tej nocy musi być najwidoczniejszy, musi błyszczeć bardziej niż sukienka jego narzeczonej i pierścienie Marka Lee na paliczkach.
Starszy Lee wychodząc na kilkuschodkowy podest, ścisnął w swojej dłoni włączony już mikrofon. Przygotowany z przybraną rolą i maską na twarzy zasłaniającą jego prawdziwe emocje, w tłumie zdołał doszukać się jedynie swojej partnerki. Solin zauważając także spojrzenie mężczyzny uśmiechnęła się pokrzepiająco, ukazując dwa splecione palce wokół siebie, ofiarując Taeyongowi symbol szczęścia. Lider spuścił wzrok na chwilę na swoje dłonie i zbierając myśli zaciągnął się głęboko powietrzem, które przepełnione było zapachem alkoholu i drogich perfum. Po kilku sekundach w Sali Głównej było słychać jedynie oddechy, każdy wyczekiwał na wypowiedź Taeyonga.
Biznesmeni siedzący przy stołach wychylili się chcąc mieć lepsze pole do widzenia. W ich towarzystwie znaleźli się pracownicy obu Lee, jak i sam Mark. Spoglądając na swojego wspólnika nie omieszkał rozejrzeć się po wszystkich gościach, mając na celu zaobserwowanie jakieś nietypowego zjawiska. Nie widząc jednak nic prócz bogatych gburów i kolorowych drinków, wrócił spojrzeniem do Taeyonga.
- Jeszcze raz witam wszystkich w mojej posiadłości. Chciałem podziękować wam za przyjście i życzyć mile spędzonego czasu. - ciemnowłosy odsunął delikatnie mikrofon i odchrząknął z gracją, nie chcąc zmącić echa swojego głosu i skupienia jakie zbudował wśród zgromadzonych - Znajdziecie tu wiele atrakcji, jednak najważniejszą jest aukcja charytatywna, na którą specjalnie zaprosiłem właśnie was. - Lee obrócił się na pięcie i spojrzał na nowe grono osób.
Gdzieś w tłumie nagle zamigotało mu spojrzenie błyszczących oczu i nienagannie zmanierowanej miny. Postanowił na pewien moment pozostawić sobie ten obraz w głowie, nieświadomie relaksując się pod wpływem obserwującego go spojrzenia doradcy. Yoonoh również uczestniczył w tej jakże wielkiej akcji, był jednym z najważniejszych członków w rezydencji.
- Dzisiaj będziecie mogli licytować i zdobywać historyczne obrazy, które należały do części tej rezydencji, jeszcze przed moim przybyciem. Będziecie mogli liznąć historii otaczającego was miejsca, poznać tajemnice obrazów sprzed kilkudziesięciu lat i co najważniejsze, pomóc ludziom, którzy tego potrzebują. - nie wahając się więcej, Taeyong odwrócił się ponownie w stronę innego towarzystwa, gdzie błysnęła mu po boku sylwetka narzeczonej.
Pomimo posiadania bliskiej osoby przy sobie, w głowie nadal pozostał mu obraz spoważniałego Jaehyuna, obserwującego każdy jego krok. Starszy Lee ciągnął dalej swoją szlachetną i jakże bogatą w komplementy przemowę, kiedy jego wspólnikowi powoli zaczął nudzić się ten cyrk. Dobrze znał cele i wartości jakimi rządził się Taeyong, a także powód, dla którego aukcja została zorganizowana. Wzdychając cicho, odwrócił spojrzenie od ciemnowłosego i chcąc znaleźć sobie bardziej pożyteczne zajęcie zaczął śledzić tłum. Jednym z jego pasji od lat była obserwacja otoczenia, dlatego wprawiony zgrabnie przeskakiwał spojrzeniem z osoby, na kolejną w myślach układając sobie ich życiorysy.
CZYTASZ
MY CLAN (jaeyong/markhyuck)
FanficW ogromnej rezydencji państwa Lee znalazło się miejsce dla nich wszystkich. Żyli tam i zajmowali się własnymi sprawami, będąc pod opieką wszechstronnego lidera Taeyonga. Pracując u tego faceta, ludzie mieli raj dany na dłoni. Jednak za jaką cenę? ...