←18→

1K 91 142
                                    

I will burn in hell, you too!

Wystarczył moment, aby pewny siebie Donghyuck stracił to charakterystyczne uczucie satysfakcji, a jego spojrzenie na powrót stało się zagubione. W geście czystego zagubienia, dłoń studenta prędko podniosła się z zamiarem odszukania tej Renjuna. Jednak Huang miał zupełne inne zamiary niż niańczenie swojego tymczasowego podopiecznego.

Przez wejście przeszli niemalże niezauważeni. W towarzystwie mordercy nawet dwóch mężczyzn ochraniający klub od zewnątrz spuściło głowy. Hierarchia u Marka Lee była bardzo prosta do zapamiętania - ci, którzy byli najbliżej niego, zazwyczaj byli najpotężniejsi. Ciemnowłosy prowadził barmana przez ciemny korytarz, który jako jedyny kierował ich do wnętrza klubu. Charakterystyczny zapach alkoholu unosił się już przy wejściu, natomiast im głębiej mężczyźni przemierzali, tym coraz mocniej w nozdrzach wyczuwalny był zapach zioła i potu. Donghyuck nie potrafił przełknąć śliny, a jego nogi przesuwały się mechanicznie. Prawdą było iż nie wiedział czego mógł się spodziewać, szczególnie po ludziach we własności jego kochanka.

Mimo wszystko na te myśli zamiast uciekać to brnął dalej w jaskinię rozkoszy i zgubienia, mając świadomość iż po tym jednym spotkaniu nic w ich relacji nie pozostanie takie samo. Donghyuck myślał nad swoimi słowami, które chciałby wypowiedzieć, miał zamiar przemówić Markowi do rozsądku i całkowicie wiedział, że polegnie. Czuł to kiedy wkroczył do prawdziwej części klubu. Podobnie jak mógł zauważyć iż jego nogi poruszały się do rytmu stłumionej muzyki, a całe ciało drżało od fal dźwiękowych wywołanych przez basy.

Wychodząc z osaczającego go mroku, oczy barmana rozbłysły w fioletowym świetle przypadkowo zahaczającym o jego sylwetkę. Musiał wręcz unieść bardziej swoje powieki, gwałtownie zatrzymując się. Było dosyć wcześnie jak na schadzki w klubie, jednak ten wydawał się być zapełniony po brzegi. Drażniący zapach alkoholu po raz pierwszy zaczął przeszkadzać Donghyuckowi, kiedy Renjun stanąwszy obok zaciągnął się tą wonią dosyć głęboko. Na ustach Huanga malował się nikły uśmiech, a jego dłonie pewnie złapały za nowoczesną barierkę. Wejście klubu prowadziło na ogromny balkon, z którego schodząc dopiero można było dotrzeć na parkiet. Ludzie przepychali się w tańcu, ocierali o siebie zupełnie zapominając kim są. Równie imponujący bar mieścił się blisko części tanecznej, a prędka praca trzech barmanów nieco zawstydziła Donghyucka. Chłopak poczuł się niemalże gorzej, ponieważ to co on serwował Markowi Lee było niczym w porównaniu do pracy barmanów klubu z prawdziwego zdarzenia.

- Nie ma go na tronie, pewnie jest w loży. - Renjun nagle pochylił się do studenta i łapiąc go za nadgarstek, skierowali się oboje na schody.

Lee niczym zagubione dziecko nie odzywał się prowadzony przez kolegę. Schodzili po schodach gdzieniegdzie wilgotnych od alkoholu. Z głowy Donghyucka niemal każda myśl wyparowywała przez głośną muzykę. Atmosfera beztroski i wzajemnego pożądania zbyt mocno przemówiła mu do rozumu. Jego ciało stało się gorące, a kiedy wraz z Renjunem mijali kolejnych klejących się do siebie ludzi, barman musiał ponownie rozpiąć koszulę - pięknie świecił obojczykami. Zapach po dłuższej chwili przeciskania się przez tańczących ludzi zaczął być do zniesienia, aż w końcu w ogóle nie przeszkadzał. Donghyuck idący tuż za pracownikiem Marka Lee czuł na swoich biodrach cudze dłonie, na karku gorące oddechy, a na klatce piersiowej damskie paznokcie.

Czuł się wręcz rozchwytywany i bardzo spodobało mu się to.

Odkąd pracował dla Taeyonga nie chodził do klubów, a póki był pod pieczą starszego nie śpieszyło mu się na odrobinę diabelskiej rozkoszy. Jednakże atmosfera obszernego lokalu Marka Lee przekroczyła oczekiwania barmana i ten wpadł po raz kolejny w pułapkę swojego adoratora.

MY CLAN (jaeyong/markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz