I am the boss
Taeyong ostatni raz zamienił muszkę na krawat. Bordowy kolor bardzo pasował mu do bladych policzków, dlatego też taki był materiał obwiązany wokół szyi. Mężczyzna przygotowywał się do wieczornej aukcji, umawiając się z jak najlepszymi pomocnikami. Punkt południe miał zamówioną wizytę u fryzjera, którą miał odbyć wraz ze swoją narzeczoną. Jeszcze przed dziesiątą znalazł się u swojego projektanta, który poradził mu założenie klasycznego czarnego garnituru, z tą zmianą iż był on z świecącymi wstawkami.
Ubiór nie był krzykliwy, jednak podkreślał atuty Lee. Również jego włosy nadawały się do zmiany, ponieważ na aukcji chciał pojawić się zupełnie w innym uczesaniu. Bowiem, by rozjaśnić swój wizerunek, musi wpierw zrobić to z włosami.
- Dostarcz mi garnitur do rezydencji przed piątą. - mężczyzna mruknął do swojego stałego projektanta, a mężczyzna jedynie co zrobił to pokiwał głową i pożegnał klienta z uśmiechem na twarzy.
W mieście Taeyong znany był jako biznesmen, jeden z niewielu, który w wieku lat dwudziestu dziewięciu potrafił opanować rynek Seulu. Mało kto wiedział o jego prawdziwej osobowości, chociażby jego narzeczona, którą poznał w urzędzie państwowym.
Szef Lee nigdy nie pojawiał się samotnie w centrum miasta. Zawsze obstawiony przynajmniej czterema członkami klanu, odwiedzał miejskie sklepy, butiki i liczne restauracje. Mężczyzna od lat żył w dostatku nie szczędząc sobie wydawania pieniędzy. To właśnie dzięki nim miał liczne poparcie, tuszował rzadkie błędy i opłacał jedynych w swoim rodzaju pracowników.
O umówionej godzinie spotkał się ze swoją narzeczoną w znanym salonie fryzjerskim. Kiedy Taeyong przybył na miejsce, wiadomo było, że kobieta czekała już na swoim siedzeniu, rozmawiając kulturalnie z obsługą. Pod względem znajomości i utrzymywania stosunków przyjacielskich ciemnowłosy był naprawdę dobry, jednak zawsze trzymał w sobie odpowiednie pokłady rezerwy.
Nikt prócz jego pracowników nie wiedział o prawdziwym wcieleniu Lee. Nawet narzeczona.
- Witaj kochanie. Długo czekałaś? - przy wejściu do salonu kiwnął głową w stronę swojego fryzjera, a także ucałował policzek zaskoczonej najściem partnerki.
Kobieta nadzwyczaj piękna, o urodzie tak delikatnej i gładkiej, że niejedna inna dziewczyna by jej zazdrościła. O kilka lat młodsza, idealnie wypachniona i zadbana Solin czekała na swojego narzeczonego wdzięcząc się do każdej napotkanej osoby. To była jej jedyna wada, zbyt szybko ufała ludziom, a jej nieświadomość powodowała iż stawała się jeszcze piękniejsza, cnotliwa i słodsza. Przynajmniej takie zdanie wyrobił sobie o niej lider klanu.
- Skądże, dopiero przyszłam kotku. - kobietka miała naprawdę przepiękny delikatny głos.
Prócz piękna zewnętrznego, jej dobry duch czynił cuda. Był inteligenta i empatyczna, a te wszystkie zalety spowodowały iż Taeyong wziął ją pod uwagę, jako dobrą partnerkę do posiadania potomstwa. Bowiem dla Lee nie istniała miłość, czynności robione przez niego było to wywiązywanie się z obowiązków.
- Chciałaś podciąć sobie włosy, czy tylko je wycieniować? - spytał gładko, pamiętając iż przy kobietach musiał stawać się bardziej małostkowy, uważać na każde słowo czy czyn.
Jak dotąd udawało mu się zdobyć uznanie każdej kobiety, a w sercu Solin rozpalić uczucie namiętności.
- Oh Tae, pamiętasz! - kobieta poruszona swoim mężczyzną, od razu wychyliła się zza krzesło i ucałowała policzek ciemnowłosego swoimi cieniutkimi wargami - Zdecydowałam się je wycieniować. Mówiłeś, że lubisz długie włosy, a podstawą jest bym podobała się tobie. - kobietka lekko zarumieniona, spojrzała na swojego narzeczonego i niezbyt porywczo złapała za jego dłoń, próbując opanować wewnętrzne hormony.
CZYTASZ
MY CLAN (jaeyong/markhyuck)
Hayran KurguW ogromnej rezydencji państwa Lee znalazło się miejsce dla nich wszystkich. Żyli tam i zajmowali się własnymi sprawami, będąc pod opieką wszechstronnego lidera Taeyonga. Pracując u tego faceta, ludzie mieli raj dany na dłoni. Jednak za jaką cenę? ...