3

3.5K 169 42
                                    

Niesprawdzony❤️

Pov. Czkawka
Nie no to jest chyba jakaś kpina. W końcu udało mi się uwolnić z poczucia winy, a teraz ono wróciło podwójnie. Jakim cudem akurat kiedy wyleciałem z ważną sprawą musiałem się na nich natknąć. Trudno, mam chociaż nadzieję, że Wrzeńce dotrą do Rayli i ją ogrzeją, wtedy to ja będę spokojny.

-Gdzie płyniecie?-spytałem, dziękując Odynowi, że maska tłumiła mój głos.

-Mieliśmy podpisać sojusz z Łupierzcami, jednak ci nas napadli, zniszczyli nam maszt i ster-odparł jakiś wysoki mężczyzna.

-A wy to?-spytałem robiąc przy tym dziwny ruch jedną ręką, bo drugą ciągle trzymałem się siodła.

-Jestem Stoick Ważki, wódz plemienia Wandali.

No chyba se jaja w tym momencie robicie! Nie dość, że luzie z Berk, to jeszcze mój kochany ojciec. Taaa... Teraz zgaduję, że za nim jest Pyskacz, Astrid, Śledzik, Sączysmark, Mieczyk oraz Szpadka. Tak wszystko się zgadzało, tylko dlaczego. Achhh! Tragedia.

-Pomożesz nam czy będziesz się w nas wpatrywał?-zapytała złotowłosa wojowniczka.

-Mogę was podrzucić nas smokach-odparłem przewracając oczami.

-Odradzam, zły pomysł. Nawet bardzo zły-ryknął Szczernatek, na co ludzie z Berk odskoczyli przerażeni, a Astrid podniosła wyżej topór.

-Odpuść broń-warknąłem na nią.

Tacy ludzie działają mi na nerwy. Nic nie wiedzą, a kiedy tylko smok warknie już chcą go zabić. Gdyby było tak z ludźmi to całe Berk by się wymordowało. Achh... To by było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.

-Nie ma mowy! Ty siedzisz na przeklętym pomiocie burzy i samej samiusieńkiej śmierci!-krzyknął Pyskacz, a ja w tym czasie zeskoczyłem z mordki zmieniając protezę.

Smok natomiast zszedł na przód pokładu po czym położył się na nim i zaczął gonić łapą za refleksami światła.

-Taa wszyscy kryć się-powiedziałem patrząc na Mordkę, a oni zrobili to samo.

-To jaki masz pomysł?-spytał chłopak.-A tak w ogóle Sączysmark jestem.

-Mogę zaciągnąć waszą lodź do mnie na wyspę-powiedziałem drapiąc się po karku.

-Mieszkasz sam na wyspie? Śledzik jestem.

-Nie razem z przyjaciółkom i dzikimi smokami-odparłem, a moje myśli powędrowały ku Krańcowi Świata.

-Smokami?! Tymi bestiami!-krzyknęła Astrid na co Szczerbatek wstał i warknął na nią.

-Mogę wam pomóc, ale jak tak się będziecie zachowywać to was tu zostawię-powiedziałem wkurzony i podszedłem do Mordki.

-Przepraszam za Astrid, jesteśmy już zmęczeni. Zgadamy się na twoją pomoc. Oprócz tych osób, których imiona już poznałeś są jeszcze bliźniaki Mieczyk i Szpadka, Pyskacz.

-Dobra to macie linę?-spytałem.

Jak się okazało mieli. Przywiązałem ją do Mordki, po czym zmieniłem protezę i wsiadłem na niego. Jeden koniec liny Mieczyk przywiązał do figurki na dziobie, a drugi, ja przymocowałem do siodła. Wzniosłem się lekko nad wodę i skierowałem w stronę Krańca Świata ciągnąc za sobą łódź Wikingów. To będzie najdłuższa, a zarazem najnudniejsza podróż w moim życiu.

Pov. Rayla
Kocham Czkawkę jak nikogo na tym świecie. Jest dla mnie jak młodszy brat, dzięki, któremu poznaję świat smoków i ludzi. Taa... Apropo ludzi, to jest dość specyficzna rasa. Mają zwykłe uszy jakie zauważyłam u mojego "brata" oraz pięć palców. Dla mnie to jest dziwne, ale nic nie mówię. Wtuliłam się mocniej w bok Szpicrutki oraz nakryłam kocem. Jakiś czas temu do portu przypłynęły Wrzeńce, więc smoczyca mnie tam zniosła, żeby smoki mnie rozgrzały. Jednak kiedy to zrobiły poprosiłam, żeby wróciły tam gdzie ich dom. Bo tak zasadniczo to znając Czkawkę mógł je ściągnąć z drugiego końca oceanu, więc nie chciałam im już zabierać czasu.

-Co jesteś taka przygnębiona?-spytała smoczyca.

-Martwię się o Czkawkę, powinien już wrócić-odparłam i dopiła herbatę, a kubek odstawiłam na stół.

-Wiem co ci pomoże-powiedziała Szpicruta wstając-wesoły lot!

-Ta wesoły to będzie mój tyłek jak nie zaliczy spotkania z zimna wodą-odburknęłam.

-Ehh... Kiedy w końcu przestaniesz się boczyć? Przecież przeprosiłam.

-Za każdym razem przepraszasz!

-No wiem, ale teraz to już obiecuję-przyjaciółka spojrzała na mnie swoimi dużymi zielonymi oczami.

-Nie, nie, nie-potrząsnęłam głową.-Ostatnio zaliczyłam trzy wpadki. Pierwszą, podczas patrolu przestraszyłaś się Ponocnika i go zaatakowałaś. Podczas gdy ja rozmawiałam spokojnie z Czkawką co skutkowało moim gwałtownym prysznicem.

-To było dobre-odparła, a i zaczęła wydawać odgłosy, które były odpowiednikiem smoczego śmiechu.

-Po drugie, podczas misji polegającej na uwolnieniu smoków uwolniłyśmy je, a ty odleciałaś. Beze mnie! Czkawka odbił mnie dopiero po miesiącu od Łowców. Nie masz pojęcia jak tam było!

-Masz rację. Nie mam i nie chcę mieć, to jest koszmar każdego smoka-powiedziała wzdrygając się.

-Po trzecie i chyba najgorsze. Podczas szpiegowania Berserków postanowiłaś wybiec z krzaków prosto w środek ich obozu. Ledwo im wtedy zwiałyśmy!

-Oj tam, oj tam. Niby po co masz te miecze?-spytała wskazując mordką na oręż przy moim pasie.-Zresztą mam coś na swoje usprawiedliwienie.

-Oh tak słucham? Co mogło być tak ważne, że sprawiło, iż moje życie poszło na drugi plan?-zapytałam przyjmując wyzywającą pozę.

-Biegał tam kurczak-burknęła.

-Nie no ty se chyba jaja robisz!-krzyknęłam, lecz nagle rozległ się tak głośny huk, że z ścian posypał się kurz.

-Co to było?-po moim obrażonym tonie, nie było śladu.

Teraz wróciła Rayla, która jest w pełni skupiona na zadaniu. narzuciłam kaptur i wskoczyłam na szyję Szpicruty.

-Ktoś atakuje wyspę-odparła smoczyca startując.-To pierwsza linia obrony.

Lekko ją pośpieszyła, a po chwili znalazłyśmy się nad statkiem, który płynął w stronę wyspy. Nad nim krążyły smoki, jednak nie atakowały tylko przyglądały się mu ciekawie.

-Czemu nie atakujecie?-spytałam Hakokła.

-Czkawka zakazał, powiedział, że to przyjaciele.

Dopiero teraz dostrzegłam kształt lecący kawałek przed łodzią i ewidentnie ją holujący. Kiedy Czkawka zatrzymał statek zleciałam do niego, a Szpicruta usiadła na jednym z pali w porcie. Zsunęłam się z niej i stanęłam obok.

-Jak myślisz o co chodzi?

-Nie wiem. Ale ma wrażenie, że zaraz się przekonamy

Jak Wytresować Smoka~Smoczy KsiążęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz