12

1.5K 82 2
                                    

2/3

Pov. Aaravos

La la la lalala fajna piosnka ta, pff. Prychnąłem pod nosem. Przed chwilą minąłem się z Raylą, która prosiła, żebym poszukał Farana i spytał go czy nie mógł bu zrobić łodzi, którą dało by się dopłynąć na Berk, a ja jako dobry przyjaciel zrobiłem to. Niech doceni to jak się dla niej poświęcam, bo to nie zdarza się często żebym był na nogach w ciągu dnia, a z racji tego, że musiałem coś zanieść Janai. To stwierdziłem, że i tak nie mam nic do stracenia. Wyrzuciłem przed siebie prawą dłoń i przyzwałem moją moc, która skupiła się w mojej dłoni, z której wystrzelił świetlisty bat. Trafił on w maszt jeden z łodzi elfów wody i oplótł go. Mimo, że wiedziałem, że ściągnie to na mnie sporą uwagę, to i tak odbiłem się od ziemi i zeskoczyłem w dół. Im bardziej zbliżałem  się do łodzi, tym bardziej lina się kurczyła aż w końcu puściłem ją, zrobiłem salto i wylądowałem przed Naidą.

-No brawo, brawo-zaklaskała.-Któż to do nas zawitał. Toż to wielki Aaravos pogromca Niedźwiedzi Gwiezdnych!

-Nigdy mi tego nie zapomnisz?

-Niech no pomyślę-postukała się palcem wskazującym po brodzie.-Nie.

-Chodź tu do mnie-przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem.

Również mnie objęła, a po chwili odsunęła się i oparła głowę o moje ramie.

-Co tam?-spytała.

-Mam sprawę do Farana, nie widziałaś go tutaj?

-To jak, że by inaczej. Jakbyś ty gdzieś poszedł z własnej woli, to by nastąpiła apokalipsa-prychnęła.

-Przesadzasz, Rayla mnie o to poprosiła. Chce poprosić przywódce elfów ziemi o zrobienie łodzi, która dotrze na Berk.

-To może być trudne-wydęła policzki.-Dzięki temu, że jestem przywódczynią elfów wody mam z nią bezpośredni kontakt, jest ona ze mną jednością, ale jednocześnie każdy z nas żyje osobno.

-Nic z tego nie rozumiem-poprawiłem kaptur, aby ukryć twarz przed palącym słońcem.

-Chodzi mi o to, że intuicyjnie wyczuwam, gdzie mieszczą się wyspy i umiem to w miarę określić. Na podstawie map, które oglądałam z Raylą potrafię stwierdzić, która z nich to Berk, a przy chwilowej nie pogodzie droga tak zajmie długo.

-Czyli ile?

-Plus minus dwa tygodnie.

-Coooooooo?

-Straszne, ale najgorsze jest to, że nic na to nie możemy poradzić.

-Jak to?-spytałem zdziwiony.-Masz władzę nad wodą uspokój ją czy coś.

Przewróciła oczami i westchnęła wznosząc wzrok ku niebu.

-Za jakie grzechy Thorze-mruknęła.-Władam wodą, ale jest przecież jeszcze wiatr, a od jutra ma być gigantyczna burza. To dlatego tu jestem, zciągam wszystkie statki z morza i dbam o to, żeby pozamykać statki w jaskiniach, a smoki wodne w specjalnych przegrodach. Poczekaj sekundę, Callum!

Chłopak, który siedział oparty plecami o słup i rysował poniósł głowę i rozejrzał się zaciekawiony. Naida machnęła na niego ręką, a on do nas podszedł.

-Aaravos, to jest Callum rozbił się u nas na wyspie, więc pomyślałam, że go też moglibyście podwieść za tydzień. Poza tym jest człowiekiem-to ostatnie szepnęła mi na ucho.

-Oki, no to ten-podrapałem się po karku.-Ile masz lat?

-20.

-To tyle ile znajomi mojego przyjaciela. Może się z nimi dogadasz, a z jakiej wyspy jesteś?

-Berk-mruknął cicho bawiąc się brzegiem koszuli.

-To tak jak oni-otworzyłem usta zdziwiony-co ty robiłeś sam na morzu.

-Nie byłem sam-westchnął.-Byli ze mną trzej dorośli wikingowie oraz moja przyjaciółka Heathera.

-Dobra, a gdzie oni są?

-Aaravos nie-szepnęła cicho Naida, a chłopak spuścił wzrok.

-Och, przepraszam, ja.

-Nie jest okej, po prostu chciałem cię poprosić, żebyś poszukał Heathery. Jest dla mnie bardzo ważna i nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby coś jej się stało.

-Jasne, uśmiechnąłem się i gwizdnąłem, a obok mnie wylądował Aspen i zaklekotał ogonami.

-Dziękuje-uśmiechnął się wdzięcznie.

-Nie ma mowy!-krzyknęła Naida.-Lecę z tobą, daj mi tylko minutkę to pójdę po Merinę.

Pokiwałem głową, a elfka zbiegła ze statku i pobiegła do stajni obok portu, w której były wodne smoki. Machnąłem ręką na jednego z wodnych elfów i przekazałem mu jaka jest sytuacja, i żeby zaprowadził Calluma do Rayli i reszty. W tym czasie wróciła Naida na smoku.

-To lecimy-powiedziała i wzbiła się w powietrze, aja dosiadłem smoka i zrobiłem to samo.

Kiedy już wylecieliśmy w morze i zaczęliśmy się rozglądać do głowy przyszła mi pewna myśl.

-Hej, a ty wiesz może jak ta dziewczyna wygląda?-spytałem Naidy, na co spojrzała na mnie i uderzyła się z dłoni w czoło.

-Ty jesteś niemożliwy-wybuchnęliśmy śmiechem i polecieliśmy w stronę zachodzącego słońca.

Pov. Astrid
Siedzimy w chacie Rayli i jemy kolację, którą przygotował brat elfki. No po prawdzie na początku my mieliśmy to zrobić, bo kiedy wróciliśmy do domy zastaliśmy tam załamanego Czkawkę siedzącego na kanapie. Kiedy tylko Rayla go zobaczyła, od razu kazała zrobić nam coś do jedzenia, a sama zabrała bruneta do góry do swojej sypialni. Przeszukując szafki znaleźliśmy jednak, tylko zieleninę z czego wódź, Pyskacz, Sączysmark i Śledzik byli wielce niezadowoleni, ale już po chwili każdy otrzymał jakieś zadanie przydzielone nam przez Stoicka. Bliźniaki siekały sałatę, Ingerman prażył jakieś pestki nad ogniskiem, Pyskacz i Sączysmark kroili ser w kostki, a ja z ojcem Czkawki rozkładałam talerze i sztućce na stole. Oczywiście bliźniaki w pewnym momencie musiały zacząć się kłócić i grozić sobie nożami co sprawiło, że zaskoczony Pyskacz dźgnął Sączysmarka w rękę nożem. Śledzik chcąc ratować Mieczyka i Szpadkę wstał i podbiegł do nich próbując im przemówić do rozsądku, ale końcowo wyszło tylko na to, że przewrócił patelnie i o mało nie spalił krzesła. Wtedy z góry zbiegł Runnan i odratował co się dało oraz kazał nam siadać do stołu mówiąc, że on skończy jeść. Swoją drogą dziwne, że mają stół na tyle osób jak mieszkają. Elf zrobił sałatkę i zawołał swoją siostrę i Czkawkę, którzy zeszli na dół i bez słowa zaczęli jeść.

-Jeszcze raz dziękuje Runnan, że mogę tu zostać-powiedział brunet.

-Żaden problem-odparł elf opierając się o blat w kuchni.-A teraz wybaczcie mi, ale muszę iść do pracy.

To powiedziawszy wyszedł odłożywszy talerz na blat.

Jak Wytresować Smoka~Smoczy KsiążęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz