Pov. Astrid
Weszłam na arenę rozmawiając z Heatherą i Szpadką, a za nami chłopaki. Reszta była już na miejscu, gdzie na środku stał stół, a na nim była mapa. Elf stał pochylony nad nią i powoli masował się po karku.
-Co to?-spytałam.
-Viggo przysłał list. Proponuje wymianę-wskazał na mapę, na której była nakreślona w poprzek linia-jeżeli będziemy się trzymać powyżej zaznaczonej linii odda nam Rayle.
-I ty w to wierzysz?-prychnęła brunetka, a ja wyciągnęłam ją z areny widząc jak oczy elfa zachodzą łzami.
-O co ci chodzi?
-Pogrzało cię? Nie widzisz, że on ją kocha?
-Ale co ma do tego miłość? To czysta głupota!-przewróciłam oczami i wróciłyśmy.
-Czkawka, co ty robisz?-zmarszczyłam brwi i podeszłam do chłopaka.Siedział pochylony nad planszą, która chyba przedstawiała jakąś grę.-Co to?
-Szpony i Topory, gra stworzona do szkolenia przyszłych przywódców.
-I?-Śledzik podszedł do nas patrząc na bruneta, który nie podniósł wzroku z nad planszy.-List jest na stole.
-Wiem, ale odpowiedzi szukam tutaj, Viggo jest graczem. Za każdym posunięciem kryje się podstęp.
-Nie, że coś, ale kto to jest ten cały Viggo?-spytał Sączysmark, a ja podniosła wzrok, również ciekawa odpowiedzi.
-Kto to jest Viggo?!-Czkawka w końcu podniósł głowę i spojrzał na nas jak na wariatów razem z Aaravosem.-Żarty se robicie?!
-Nie.
-Viggo to najbardziej zaciekły łowca smoków na świecie! I przy okazji główny wróg Czkawki i Rayli-elf szybko wszystko nam wyjaśnił.
-Skoro jest tak przebiegły to dlaczego miał by się nie zorientować?-spojrzeliśmy na Mieczyka nic nie rozumiejąc.-No jeżeli on wie, że ty wiesz, że on jest graczem. Wtedy podstępem będzie postąpić w sposób oczywisty.
-Ale z tego co rozumiemy-dodała Szpadka-Viggo jest na tyle bystry, by wiedzieć, że Czkawka wie, że Viggo wie, że Czkawka wie, że on jest graczem. Wtedy podstępem będzie postąpić nie banalnie, ale podstępnie.
-Ale jeśli jest aż tak bystry by wiedzieć, że Czkawka jest bystry, więc wie, że i Viggo jest bystry i wie, że Czkawka to Viggo-chłopak podrapał się po brodzi-nie zaraz. O czym to my bo zapomniałem?
Westchnęłam i uderzyłam się dłonią w czoło.
-A ty co o tym myślisz Czkawka?-zapytał elf, który jako jedyny nie wydawał się wzruszony przemową bliźniaków.
-Viggo, nie chce rozejmu. Chce żebyśmy zostawili go w spokoju, a to znaczy, że nad tą linią coś musi się kryć.
-Może i racja, ale co? Co może być dla niego, aż tak ważne?-brunet wstał i podszedł do Aaravosa. Wyjął swoją mapę i rozłożył, a następnie nakreślił palcem linię utworzoną przez Viggo.
-Możemy na spokojnie założyć, że Viggo oddał nam tyle ile mógł i ile musiał. Podejrzewam, że to czego mamy nie znaleźć znajduje się tuż nad samą linią-wskazał palcem na punkt na mapie. Podeszłam i przyjrzałam się bliżej, była to wyspa z wulkanem i jakimś podpisem.
-Obrońcy Skrzydła?-odczytałam.
-No jasne Mala!-elf uderzył dłonią o stół, aż mapa podskoczyła.-Chcą nas oddzielić od sojuszników abyśmy radzili sobie sami. Wtedy najpierw pokonają ich, a później nas.
-A to szczwana bestia-mruknęłam.-Czkawka, to co teraz robimy?
-Nie wiem muszę pomyśleć-to powiedziawszy wziął swoją maskę i wyszedł.-Sam-dodał kiedy Nocna Furia chciała pójść za nim.
Pov. Czkawka
Usiadłem nad jeziorkiem przy Kruczym Urwisku i westchnąłem. Ile bym dał za zwykłe życie. bez problemów, Łowców na karku i strachu o własne życie. Chciałbym normalnie móc kogoś pokochać i mieć z nim rodzinę tak jak Rayla. Chciałbym, aby to był człowiek, aby się ze mną zestarzał. Niestety Amaya nie mogła mi tego dać. mam nadzieję, że kiedyś mi wszystko wybaczy. Westchnąłem i pociągnąłem się za włosy z frustracji.
-Wszystko okej?-usłyszałem niepewny głos Astrid.
-Nie. Nic nie jest okej-westchnąłem znowu, a moje oczy się zaszkliły. Dziewczyna usiadła obok mnie i chwyciła moją dłoń w swoje.
-Jeżeli ty mi powiedz co się dzieje, to ja ci pokażę mój sekret-spojrzałem na nią zaskoczony, a ta przygryzła swoją wargę. Przy mnie zawsze zachowywała się tak delikatnie i niewinnie, ale kiedy tylko pojawiali się inni stawała się nieustraszoną wojowniczką.
-Nie daje sobie z tym rady. Porwanie Rayli, żądania Viggo i atak na Kraniec Świata. To dla mnie za dużo. Przyleciałem tutaj aby odpocząć, ale nie jest mi to dane bo z każdej strony atakują mnie moi wrogowie.
Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko delikatnie mnie pocałowała. Położyłem jej rękę na biodrze, a drugą na policzku. Ona swoje splotła na moim karku. Oderwaliśmy się od siebie kiedy brakowało nam tchu. Oparłem swoje czoło o jej i pocałowałem ją jeszcze raz. To było niesamowite uczucie. Po chwili wstałem, a dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Mówiłaś, że mi pokażesz swoją tajemnicę-wyciągnąłem do niej rękę i pomogłem wstać.
-Dobrze. Tylko proszę, nie śmiej się. Jeszcze... Nie do końca nad tym panuje-zmarszczyłem brwi, ale pokiwałem głową na tak. Dziewczyna odsunęła się ode mnie o parę kroków, aby następnie zamknąć oczy i zmarszczyć brwi. Wszystko stało się w ułamku sekundy. W jednej chwili miałem przed sobą Astrid Hofferson, nieustraszoną wojowniczkę, a w następnej Abes. Nie mogłem w to uwierzyć, więc przetarłem oczy, ale to była prawda ona tu stała. Abes strażniczka wszystkich smoków.
-Astrid?-spytałem niepewnie.-Czy ty wiesz kim jesteś?
-Nie-szepnęła cichutko i spojrzała na swoje bose stopy.
-Jesteś Abes, mityczną strażniczką wszystkich smoków. Dziewczyna spojrzała na mnie przerażona, a z jej oczu poleciały łzy.-Co się stało?
-Boje się, nic o tym nie wiem.
-Hej, spokojnie-podszedłem do niej i kciukami przetarłem łzy.-Pomogę ci.
-Naprawdę?-spytała wracając do swojej normalnej postaci.
-Oczywiście-to powiedziawszy pocałowałem ją
Pov. Mayel (Kto ją jeszcze pamięta? dop.autorki)
-Doug, orientacja!-krzyknęła Varie do chłopaka kiedy prawie dostał ode mnie mieczem.
Unik, blok, pchnięcie, piruet, cios. Razem z przyjaciółmi mieliśmy test na mistrza. Przywódczyni uznała, że najwyżczy czas i teraz ja walczyłam z Dougiem, a Fen z Salani. Jest to elfka o czarnych włosach i różowych piórach w białe plamki. PO prawie godzinie walk varie powiedziała żebyśmy przestali.
-Zasłużyliście, na awans. Tu nie mam żadnych obiekcji, jednak nie mogę wam dać stopnia mistrza-wszyscy otworzyliśmy buzie z oburzenia.-Przykro mi jednak takie są zasady. Natomiast z moim zastępcom długo nad tym myśleliśmy i wpadliśmy na inny pomysł. Dlatego zostaniecie zwiadowcami.
Zmarszczyłam brwi kiedy Varie wyjęła cztery pasy. Każdy z nich był w tym samym kolorze co nasze pióra. Mój niebieski, Fena zielony w czarne paski, Douga brązowo-czarny, a Salani różowy, w białe ciapki.
-A co my mamy robić?-spytał Fenrir kiedy już oddaliśmy pasy i założyliśmy nowe.
-Pomagać Czkawce i Rayli-popatrzyłam na resztę i uśmiechnęłam się.-Szykujcie się jeszcze dziś lecicie na Kraniec Świata.
CZYTASZ
Jak Wytresować Smoka~Smoczy Książę
FanficCzkawka ma dosyć ciągłego bycia popychadłem. Kiedy podczas jednego z ataków smoków, udaje mu się zestrzelić Nocną Furię i zdobyć w niej przyjaciela, nikomu o tym nie mówi. Pewnego dnia, pęka i postanawia uciec. Odlatuje z Berk i trafia na wyspę, kt...