Pov. Rayla
-Myślisz, że dadzą sobie radę?-spojrzałam zmartwiona na mojego męża.
-Jasne, że tak!-starał się przekrzyczeć wiatr.-Przecież nie raz już z nią zostawali!
-I zawsze jak wracaliśmy było. Mamo boli mnie to...
-Tato uderzyłam się w to...
-Zaje, pobawisz się ze mną-mruknęła smoczyca, a ja parsknęłam śmiechem.
-Chyba ci się w głowie pomieszało. Powinnam częściej latać z tobą na misje.
-NIE! Uwielbiam się bawić z Hazel-uśmiechnęłam się na wspomnienie córki.
-Potem sobie porozmawiacie-spojrzałam na Aaravosa.-Łowcy na dziesiątej-poprawiłam kaptur i nachyliłam się nisko nad głową Zaje.
-Dawaj mała!-biała strzeliła plazmą przed siebie i wleciała w nią znikając, a ja z nią. Dzięki magii mój strój staje się niewidzialny jak łuski smoczycy. Zapikowałyśmy w dół i zniszczyłyśmy dwa statki.
-Tam!-krzyknęłam wskazując na statek z wielkim symbolem.-To pewnie statek dowodzenia.
-Leć! Ja ich zatrzymam-mój mąż zabił wszystkich strażników, a ja wylądowałam i pojawiłam się.
-To co mała? Idziemy-wyjęłam miecze i otworzyłam je-bądź czujna.
Powoli ruszyłam pod pokład i zniknęłam. Nie bez powodu akurat teraz zaatakowaliśmy, dziś jest pełnia.
-Uwaga!-zostałam odrzucona na ścianę, a w miejscu gdzie stałam przed chwilą pojawiła się siekiera.-Było blisko-powiedziała Zaje.
Potwierdziłam ruchem głowy i szybko wbiegłam do kajuty kapitana. Na szczęście nikogo tam nie zastałam, natomiast na biurku leżało mnóstwo kartek. Spojrzałam na nie i zgarnęłam do torby przy siodle. Zmarszczyłam brwi na widok jakiegoś listu, otworzyłam go i zachłysnęłam się z wrażenia.
-Zaje, lecimy-schowałam list i szybko wystartowałam.-Wracamy!
Aaravos odwrócił się i szybko podleciał do mnie.
-Co się dzieje?-spytał kiedy już trochę oddzieliliśmy się od łowców. Jestem pewna, że zauważył łzy w moich oczach. Podleciał bliżej i przeszedł z Aspena na Zaje by mnie przytulić i pocałować w czoło.-Skarbie, mi możesz powiedzieć.
-Tam na biurku był list, a w nim-szloch odebrał mi mowę.
-Spokojnie-pogładził mnie po plecach.-Weź wdech-nabrałam dużo powietrza i powoli je wypuściłam. Spojrzałam mu w oczy.
-Viggo wyznaczył nagrodę za złapanie i dostarczenie mu Hazel.
Pov. Czkawka
-Dawaj Mordko!-przelecieliśmy między szczytami Wichrowych gór i wykonaliśmy beczkę.-Brawo!-poklepałem go po łbie, kiedy obok nas przeleciała Astrid na Wichurze.-Gonimy je!
Szczerbatek zwiną skrzydła skrzydła i zaczął pikować w stronę Śmiertnika Zębacza, kiedy nagle przed nami wyrosła Alain. Zatrzymaliśmy się szybko i spostrzegliśmy roześmianą twarz małej elfki. Blondynka również się roześmiała i razem z Burzochlastem i jego właścicielką skierowaliśmy się w stronę osady. Wylądowaliśmy przed stajnią i zeskoczyliśmy ze smoków, ja wcześniej zmieniając protezę. Hazel od razu pobiegła do stajni, z której dobiegała głośny hałas.
-Zgaduje, że są tam także Trean i Lejra-powiedziała Astrid, kiedy elfka zniknęła w stajni. Poprawiła swoją spódniczkę.-Lecę do domu, dogonisz mnie?
CZYTASZ
Jak Wytresować Smoka~Smoczy Książę
FanfictionCzkawka ma dosyć ciągłego bycia popychadłem. Kiedy podczas jednego z ataków smoków, udaje mu się zestrzelić Nocną Furię i zdobyć w niej przyjaciela, nikomu o tym nie mówi. Pewnego dnia, pęka i postanawia uciec. Odlatuje z Berk i trafia na wyspę, kt...